Wybaczcie wszyscy, którzy tu na chwilkę przystajecie. Jestem, i powiem czemu mnie nie było. Instytut Grotowskiego przygotowuje nowatorską sieciową Encyklopedię. http://www.grotowski.net/encyklopedia My napiszemy, a każdy z Was będzie mógł tam pobuszować, do woli, być może także dopisywać, komentować i dyskutować. Mamy nadzieję, że wielu znajdzie także coś ciekawego dla siebie. Pozwolimy (może i nawet) obrażać się na nas, byle nie... do końca życia.
W marcu powinniśmy zacząć wklepywać teksty, napiszemy tam to wszystko, co do tego czasu uda się przygotować. A później - my także będziemy dopisywać, rozszerzać i wyjaśniać. Może zrobi się z tego nawet blog, bo czemużby nie. Myślimy także o wersji angielskiej tekstów, na to jednak trzeba będzie dłużej poczekać, może jednak nie dłużej niż najbliższy rok.
Ja, jako tropicielka kodu Zygmunta Molika uprawiam tam swoje ulubione podwórko. Na razie to jeszcze istny ugór, o nie do końca określonej wielkości, lecz kto to wie jaką 'wspaniałą posiadłość' za czas jakiś, być może, posiądę. Na razie zajmuję się dokumentami, które mam w domu, a okazało się, że jest ich więcej niż myślałam. Bo wyglądało, w początkach, że to ledwie jedna, choć pękata, teczka. A tu - proszę - niespodzianki gonią jedna drugą. Przejrzenie tych skarbów zawsze odkładałam, chmara obstrzępionych i zabazgrolonych karteluszek zachęcała, raczej, do pozostawienia zajęcia w miejscu, w którym było. A dziś, np,. wyjęłam pęk wyrwanych z kołonotatnika karteczek; oczywiście nie ponumerowanych i nie datowanych, na dodatek zapisanych iście lekarskim charakterem pisma. Do tego pokreślonych we wszystkie możliwe strony. Jednak proszę: mam oto pierwsze świeże przemyślenia, i tematy do dookreślenia czekających zadań.
2 I 1975 - Zygmunt stał się kierownikiem - Laboratorium Terapii Zawodu, i poprowadził zajęcia z zakresu poradnictwa w dziedzinach technik aktorskich - w ówczesnym Instytucie Aktora - Teatrze Laboratorium. Przedsięwzięcie nazwano - Acting Therapy. Po latach Molik przemianował logo na - Głos i Ciało. Ta autorsko opracowana metoda treningów służących głosowi - ewoluowała właściwie zawsze, do końca, a ja patrzę na procesy jej powstawania. Patrzę na ręczne notatki zapisywane gdzieś, na brzegu krzesła w chwili znalezionej na skupienie? Lub przeciwnie, być może, w chwili krótkiej nudy przy samotnej kawie, gdzieś w trasie.
Nabiedziłam się wielce by zrozumieć co autor miał na myśli; puzzle ze stroniczek niechętnie układały się w szereg, tak długo nikt ich nie niepokoił. W końcu udało się, widzę 'i ręce i nogi'. Przyjemne uczucie. Każdemu życzę momentów, w których wszystko staje się i jasne i łatwe.