środa, 29 czerwca 2011

BRAVE FESTIVAL nr 7

Rozpoczyna się już - 2 lipca 2011. Ten organizowany od 2005 Festiwal ma podtytuł:
                                  Przeciw wypędzeniom z kultury.  
Tegoroczna edycja znalazła się na oficjalnej liście Krajowego Programu Kulturalnego Polskiej Rezydencji jako "Wydarzenie cykliczne".
Tytułem przewodnim w tym roku jest  MASKA. Grzegorz Bral mówi, że jest ona czymś co zakrywa ale i ujawnia, jest więc, m.in., rekwizytem nawiązującym do duchowości.

Organizatorem i inicjatorem Festiwalu jest jeden z najoryginalniejszych teatrów światowych - Pieśń Kozła.  Zainteresowanych historią i dokonaniami Teatru odsyłam:  http://www.piesnkozla.pl/about_the_theatre,pl.html

Z aktorami Teatru wielokrotnie współpracował Zygmunt, a Dyrektor Pieśni wielokrotnie podkreślał swoje związki z Teatrem Grotowskiego. Teatr - Anny Zubrzyckiej i - Grzegorza Brala działa w wielu, nie tylko stricte teatralnych, dziedzinach. Szkoli także aktorów, na podyplomowych studiach we współpracy z Manchester Metropolitan University. W pierwszej edycji tego niezwykłego Uniwersytetu (2004/2005) Molik był jednym z jego profesorów.

 http://www.bravefestival.pl/index.php/pl/program/wydarzenia  - tu zapoznać można się, szczegółowo, z całym przebogatym programem.


Tytułowe Maski zaprezentuje, m.in., Sardyński Karnawał Mamuthones, którego aktorzy będą musieli podołać występom w ważących często aż 30 kilogramów kostiumach. Będziemy też mogli podziwiać artystów tańczących w maskach jedynie przy świetle księżyca - Burkina Faso - Mask of the Moon.

Odbędzie się także kolejna już edycja BRAVE KIDS, a zdjęcia z ubiegłorocznej edycji podziwiać będzie można w Dolnośląskiej Bibliotece Publicznej w Rynku.

Tegoroczny przegląd filmowy podzielono na 3 cykle tematyczne:
- Brave Focus   prezentujący kulturę danego kraju - w tym roku będzie nim - Mongolia
- Brave People Doc  to prezentacje historii i działań ludzi odważnych
- Brave Contexts   tyczył będzie niecodziennych kontekstów kulturowych masek.

                     19:00 - Otwarcie Brave Festival 2011 - Topeng Pajegan
                                Indonezyjski Mistrz I Made Djimat, Spektakl 10 wcieleń

Tegoroczny Koncert Inauguracyjny odbędzie się, w niedawno otwartym, Centrum Turystyki Biznesowej (przy Hali Stulecia). Mam już zaproszenie więc będę tam, na pewno.

wtorek, 21 czerwca 2011

Vrots-love Europejską Stolicą Kultury 2016!

No i wygraliśmy! Jednogłośnie. Bardzo się cieszymy bo mało kto ma do zaproponowania taką energię, jak my, wrocławianie.
Niech tam inni gryzą sobie palce, niech snują nawet teorie spiskowe. My wiemy; wszystko było czyste jak łza, jesteśmy po prostu świetni.
Teraz tylko... 5-6 lat wytrwałej pracy i, z pewnością, udowodnimy, że głosujący na Wrocław mieli rację.
Już dziś na Placu Gołębim w Rynku - wielka feta.
Cieszcie się dziś współmieszkańcy, bowiem już od jutra zakasujemy rękawy.


niedziela, 19 czerwca 2011

Mój blog

Mam ostatnio kłopoty z wyszukiwarką więc gdy kółko miele staram się zająć czym innym. Pulpit nawigacyjny bloga otworzył się, bez większych problemów, postanowiłam więc sprawdzić statystykę. Pomimo, że wejść na stronę codziennie jest dość sporo jak na tak niszowe, jak moje, przedsięwzięcie... nie odzwierciedlają tego komentarze. Sprawdzałam zatem z jakich adresów i jakie hasła sprowadzają do mnie czytelników. I co się okazało; niespodzianki, że boki zrywać.

Wyszukiwarka Google, ostatnimi czasy mój wróg nr 1., przekierowuje szukających
- gotowych oczek wodnych prostokątnych - bo wspomniałam o oczku, opisując paryskie spotkanie grupy panelowej  poświęcone spuściźnie Z.
- jak spędzić tydzień w Paryżu - to informacja dla turystów? (31.05.11 - pobyt 20-27.05)

Poszukujący nazwisk osób, których nigdy nie wymieniłam w tekstach też trafiają na blog o Zygmuncie. Jedno z ciekawszych odkryć - molik kompozytor . Faktycznie, skomponował inkantację do swojej roli. Nauczył się także gry na skrzypcach do tej roli, w Akropolis, ale żeby aż tak go fetować? A może tyczy to raczej filmu Dyrygent, będącego zapisem warsztatu w Brzezince?

Moim "ulubionym" przekierowaniem są - gorące włoszki - tak, nikogo oczy nie mylą. Opisałam wspaniałą studentkę Zygmunta - Annamarię Faraone (15.04.11). Annamarii poświęciłam też wpis z dedykacją - z piosenką Agnieszki Chrzanowskiej o Camille Claudel (2.06.11), pracowała wówczas w Berlinie nad spektaklem o tej wspaniałej rzeźbiarce, chciałam więc sprawić jej przyjemność. Udało się... tylko jak ja teraz wyglądam.

Czy powinnam zacząć zastanawiać się nad tytułem wpisu (ten, jak na razie, piszę bez tytułu), nie używać słów kojarzących się niejednoznacznie bo zupełnie nie wiem czego by tu jeszcze nie robić.
Pewnie, na początek, przestanę denerwować się powolną pracą komputera (bo później wezwę fachowca), a kolejno przestanę być narcystyczną (?) blogerką wgłębiającą się w statystyki.

Na szczęście prowadzenie bloga to nie tylko opisane niespodzianki, mam bardzo wiele satysfakcji, choćby wówczas gdy dostaję maile komplementujące moją pracę. Każdy piszący czeka przecież na odzew, szczególnie gdy może być pozytywny.
Ostatnio wielu wzruszeń dostarczyły mi ciepłe uwagi dotyczące mojej współpracy z Performerem 2.  Moje Wspomnienie o Zygmuncie Moliku spotkało się nie tylko z zainteresowaniem ale i z serdeczną oceną, a niektórym czytelnikom dostarczyło także wielu wzruszeń. Bardzo dziękuję.

czwartek, 16 czerwca 2011

Performer 2 - otwarty

Wszystkich zainteresowanych informuję - dziś otwiera się już Performer  2., część składowa sieciowej encyklopedii Instytutu - grotowski.net. W sporej części jest on poświęcony Zygmuntowi; w ten sposób chcieliśmy uczcić pierwszą rocznicę jego śmierci.
Nie wszystko jest tak, jak sobie wymarzyliśmy. Sztuka kompromisu obowiązuje również w sieci. Nie ukazał się, m.in., całkiem ciekawy wywiad - z marca 1981 r., który pracowicie, ponownie przetłumaczyłam; nie porozumieliśmy się z interlokutorką Zygmunta, zbyt wiele chciała "wyciąć".

Nie pojawiły się także rękopisy prywatnej korespondencji Grota z Z.M., prawa autorskie do pism J.G. są 'w rękach Pontadery'. I pomimo niechybnej przychylności - Richarda i Mario - załatwianie formalności mogłoby potrwać zbyt długo.

Przygotowałam sterty zdjęć, zamieszczono niewiele, wciąż ten brak czasu...
Dziś najbardziej mnie martwi, że nie otwieram 13-częściowego  "Zapisu spotkania Zygmunta Molika z aktorami Anatolija Wasiljewa" (video ze spotkania 18.04.90)
Mam nadzieję, że to tylko mój problem, od 2 dni mój laptop szaleje.

Zechciejcie, proszę, choćby zerknąć na strony Performera 2/2011, są tam piękne wspomnienia, w tym moje - o zdumiewającej roli żony mistrza, oraz kilkorga jego współpracowników i admiratorów  http://www.grotowski.net/performer/performer-2 

Jest tam też wstępna próba opisania, przez niego samego, swojej pracy z głosem; kreślona odręcznie, być może gdzieś przy dworcowym stoliku. Miał być zamieszczony jej skan lecz, przynajmniej chwilowo, nie ma go. Nasza mistrzyni komputerowa, Ania S., jeszcze pewnie nad tym popracuje. Proponowałam również kilka innych 'drobiazgów', nie udało się, nie wszystko na raz.

Nie udało się także zamieścić bardzo szczególnego dokumentu video. A jest to absolutny ewenement; rejestracja zapisu po-warsztatowych rozmów prowadzącego ze studentami. Maestro, w luźnej atmosferze, odpowiadał wówczas na pytania studentów, prezentując omawiane kwestie. Materiał powstał ze ścinków, rejestracji warsztatów w Turynie '92, której fragment został już opublikowany.
http://www.grotowski.net/mediateka/wideo/zygmunt-molik-w-filmie-voice-and-body.

Najbardziej zaskoczony znaleziskiem był, długo przeze mnie indagowany Gianni Palmulli. Nie miał pojęcia, że jeszcze cokolwiek zachowało się, i że istnieje jakakolwiek możliwość zmontowania materiału z pozostałych ścinków taśmy. Udało się, materiał powstał, a powód dla którego go nie zamieszczamy jest banalny, prawie nie sposób odszyfrować ścieżki dźwiękowej (francuski). Ponieważ nasza Encyklopedia jest polsko-języczna - musimy poczekać na rozszyfrowanie i przetłumaczenie dialogów. Tu uspokajam, wszystko zdaje się być na dobrej drodze. Jorge Parente, już spróbował spisać wszystko co możliwe jest do wyłowienia, a Ania Molik, postara się przetłumaczyć tekst, na język polski i (być może także) angielski.

Nad każdym zapisem filmowym czy dźwiękowym Zygmunta - "trzęsę się histerycznie" nieomal, zostało ich tak niewiele. Aktorzy Teatru Laboratorium nie mieli zwyczaju - mówiąc kolokwialnie - rejestrować czegokolwiek. Było to prawie niemożliwe; często wręcz zabronione, w każdym bądź razie, nie praktykowane. Tak więc, być może dlatego, nawet zarejestrowane już zapisy wystąpień Zygmunta, i to nawet z dużo późniejszych czasów, objęła swoista anatema. Np.: ok. trzytygodniowe (nagrywane przy pomocy laptopa) materiały z rozmów z Giuliano Campo - przy pracy nad Książką "Zygmunt Molik's Voice and Body Work" przepadły. Dosłownie. G.C. wróciwszy z Wrocławia do Londynu wstąpił na chwilkę do pubu by wypić szklankę wody, a bagaż postawił, jak sądził, "na widoku". Złodziej był szybki, jego laptop się ulotnił. Dobrze, że wszystkie notatki G. zachowały się - bo inaczej Książka mogłaby nie powstać. Przy okazji, do spotkania przedstawiciela Uniwersytetu Kent z Z.M. też, być może, nie doszłoby wcale, gdyby nie siła perswazji piszącej ten blog.

Pomna tej swoistej klątwy podaję link, tym razem do Mediateka/Video
http://www.grotowski.net/mediateka/wideo/zapis-spotkania-zygmunta-molika-z-aktorami-anatolija-wasiljewa?page=1  Liczę, że będzie możliwe wysłuchanie rozmów z Z.M. - bardzo nagrywaniem tej rozmowy zaskoczonego; przyszedł na spektakl Teatru A. Wasiljewa, a 'nakręcił dokument'.

Tak to z nim bywało, tylko z zaskoczenia możliwe były tego typu wynurzenia bo, zapewne, gdyby wiedział jak może się to wszystko skończyć nie byłoby go na tym spektaklu. Wszelkiego 'publicity' unikał jak ognia jakiego piekielnego. Lecz gdy już dawał się namówić do rozmów, czyż nie był na prawdę uroczym rozmówcą?

Pomimo takiego-tam lekkiego zrzędzenia i tak, wiadomo, bardzo się cieszę; Zygmunt Molik zaczyna żyć kolejnym, tym razem sieciowym, życiem.

niedziela, 12 czerwca 2011

Ariel Ramirez Tango Quartet i JOAO DE SOUSA

Zdjęcie:  (Janusz Wójtowicz)
We Wrocławskim Parku Staromiejskim (tu na fot. J. Wójtowicza), pięknie odnowionym, odbył się dziś koncert jednego z najlepszych światowych bandeonistów - Ariela Ramireza, tak, wnuka autora "mszy kreolskiej".
Scena Letnia Teatru Lalek gościła Tango Quartet na Spektaklu o godz.21. Godzina jest tu ważna, bo gdy zapadł zmierzch i zapaliły się parkowe lampy atmosfera zrobiła się w dwójnasób magiczna. 
      
Zespół muzyków Ariela Ramireza to: Dominika Białostocka (gitara), Darek Samerdak (fortepian) i Joao de Sousa (wokal). Ten ostatni budził wielkie emocje wśród publiczności, a i mnie interesował najbardziej (z oczywistych względów).
  
Tylko posłuchajcie - Garganta con arena - jaki piękny głos i jak wielka cechuje go kultura śpiewania. Lub ta - La Cumparsita... na prawdę, gorące oklaski były wielce zasłużone.

             Oprócz  QUARTETU  mieliśmy okazję podziwiać występy 
                             trzech wrocławskich par tanecznych.
- Agatę i Tomasza Kozłowskich, - Elżbietę Jankowską i Krzysztofa Perdeka oraz - Katarzynę Press z Ireneuszem Michalewiczem. Tańczone przez nich tanga argentyńskie poderwały całą publiczność z miejsc; a by nie uronić ani jednego kroku tancerzy, tłumnie zgromadziła się wokół sceny.

Wymarzony sposób na spędzenie ciepłego, sobotniego, czerwcowego wieczoru. To była Megamilonga!, po której niezbędny jest wspaniały, jak ten, deser.

wtorek, 7 czerwca 2011

"Zygmunt was my lord and I became a knight"

Przepraszając za swój angielski, Christian Nadin, reżyser, przesłał  kolejne wspomnienie pracy z "Majstrem Molikiem" (określenie Ludwika Flaszena).
Mam nadzieję, że nawet nie przetłumaczone, sprawić może wiele przyjemności. 
Tym bardziej, że przy okazji, jest to zabawny tekst.

Also sorry for my bad english!

Your appreciation about my text touch me deep. My meeting with Zygmunt has been a gift in my life and naturally I have to give you a little of my time to write some words about him.

I participated only in one workshop with Zygmunt in Torino. Only 10 days in 1989...
But the circumstances were peculiar for me.
Without Gianni and my friendship with him probably I would never have met Zygmunt.
The Grotowski's work is not popular in France. It is suspect !
When I arrived in Torino, it was the end of the first session and Zygmunt answered to the questions about his work. Then I discovered the movies as Constant Prince or Apocalypsis...
My first impressions were : all these people are crazy ! I have to return in France !
But if I'm not very brave, I'm curious and finally I participated to the second session... And it was a Big Bang!
I was lucky because each evening after the work I had the opportunity to follow Zygmunt and Gianni, to eat with them, to talk with them... to drink with them !
So I could appreciate Zygmunt as a master and as a man.

I can give you some details about my work experience with Zygmunt.
Zygmunt wanted that everyone proposes a text and a song. But Gianni didn't warn me and so I had not prepared anything...
I remembered an extract of Richard III by Shakespeare and this choice pleased Zygmunt.
But I refused to present a song. So Zygmunt has kept silent but he was very angry !
The last day of the workshop, I presented Shakespare's text and after some seconds he just told me : " Yes, there was Richard".
It was magic. It seemed me Zygmunt was my lord and I became a knight...

Among the other participants I remember a boy who was a true clown!
Zygmunt showed many affection for him and he has passed much time to coach him.
I saw how Zygmunt could adapt his work for each of us.

Many times, I tried to participate another workshop with Zygmunt but there was always a problem at the last minute (work, family or disease).
It's strange, no ?


Poprzedni tekst Christiana Nadina zamieściłam - 27.02.2011, pisząc o naszym przyjacielu z Turynu - Giannim, o którym Autor powyższego tekstu także wspomina.

poniedziałek, 6 czerwca 2011

PIERWSZA ROCZNICA




ROK TEMU SERGE OUAKNINE
ZROBIŁ TO ZDJĘCIE


  Był, tak samo jak dziś, 
  ekstremalnie upalny czerwiec.

Opatrzność zakreśliła życie Zygmunta niebywale symetrycznymi ramami. Urodził się 4.04.1930, zmarł 6.06.2010

Nawet pogoda zdaje się powtarzać z niezwykłą symetrią.

TAK BARDZO BRAK MI SYMETRII.. 

piątek, 3 czerwca 2011

2 - 4 czerwca Zielona Sala


Cykl spotkań seminaryjnych z Ludwikiem Flaszenem

Instytut Grotowskiego zaprasza na cykl spotkań seminaryjnych, przedmiotem których będzie teatr i nie-teatr w świecie współczesnym. 
          Na odchodnym
          Rozmyślania, analizy, reminiscencje

Wrocław odwiedził Ludwik Flaszen. Świeżo po pobytach w tak odległych geograficznie i kulturowo krajach jak Turcja czy Argentyna. Żywe reakcje, dziesiątki pytań. Na koniec owacje na stojąco. Opowiadał, że był zszokowany jak olbrzymim zainteresowaniem cieszyły się spotkania.  

Miejscami spotkań były olbrzymie sale teatralne z balkonami, scenami, światłami, dekoracjami. Sale kapały od złotych ozdób. Setki osób wypełniały 'spektakl'. Mówił, że czuł się trochę jak 'zdrajca' bo ten właśnie anturaż, w pierwszym rzędzie odrzucił Teatr Laboratorium już w okresie opolskich "13 Rzędów". W krajach, w których Teatr nigdy nie gościł ludzie chcą wiedzieć skąd wzięli się ludzie, którzy utworzyli najbardziej awangardowy teatr XX w.

A u nas? W Zielonej Sali Studia na Grobli, gdzie mogło wejść kilkadziesiąt osób, siedziało ich może 30(?) 
WROCŁAW, miasto gdzie Teatr działał i któremu przysporzył splendoru - nie jest zainteresowane. Piękna czerwcowa pogoda i oddalenie Studia od ścisłego Centrum nie jest chyba dostatecznym wytłumaczeniem. 
Skąd się wzięli ci niegdysiejsi tytani, kim byli, co nimi kierowało. Otóż, pokolenie lat 30-tych ubiegłego wieku nijak się ma do dzisiejszych 20-latków. W tak młodym wieku byli w znacznym stopniu ukształtowani przeżyciami wojny, mieli już osiągnięcia zawodowe. Była w nich pewność, że mogą i powinni wpływać na dzieje kraju i świata. Mimo że samodzielność poglądów (oraz wdrażanie ich w życie) groziła najsroższymi konsekwencjami. Starali się działać, wpasowywać się w dostępne struktury (z politycznymi włącznie), by nie popełniać grzechu bierności i obojętności. A przyszło im startować w dorosłe życie w okresie terroru stalinowskiego.


Ludwik wysnuł wczoraj obrazoburczą tezę, mianowicie, okres polskiego socjalizmu (bo komunizmu raczej w Polsce nie było) wytrącił kraj ze szczególnego rodzaju zaściankowości i lokalności. Tej całej polskiej tramtadracji, tych butnych zapewnień "że ani guzika nie oddamy" - szarżując na czołgi konno i z szablami. Te nasze dziwactwa, mesjanizmy a w gruncie rzeczy niedouczenie i bieda - budziły wcześniej uśmiechy politowania na twarzach starej części Europy. Zalezienie się Polski na orbicie wielkiego systemu jakim był Leninizm/Stalinizm uczyniło kraj częścią wielkiej, 'głośniej' wspólnoty. Choć wspólnota ta postrzegana była z obawą i niechęcią - budziła również ciekawość.

W tym czasie Ludwik był już znaczącym krytykiem literackim i teatralnym. Drukował cykliczne felietony, które zebrane w całość - cenzura zablokowała. Cytował nam wczoraj fragmenty ukazujące ówczesną odwagę, wiedzę i przenikliwość. Młodziutki Grotowski (3 lata młodszy od L.) też miał odwagę, wizję i potrzebę jej realizacji. 

I tacy interesujący młodzi ludzie spotkali się i zaproponowali współpracę kilkorgu innym równie zdeterminowanym. Oglądaliśmy wczoraj, stosunkowo mało znany, ok. 20 min. "List z Opola". 

Zaprezentowano w nim fragmenty; treningów aktorów oraz spektaklu, który otworzył zespołowi drogę w wielki świat, czyli "Tragicznych dziejów doktora Fausta" wg Christophera Marlowe'a. Ludwik uważa, że bez tej inscenizacji nie byłoby Teatru Laboratorium o światowym zasięgu. Tak samo uważał Molik, był to jego ulubiony spektakl; także w nim wystąpił, był młody lecz należał do starszyzny 13 Rzędów, miał 33 lata.

W tym powojennym, zrujnowanym świecie ludzie zaczęli mieć powszechny dostęp do kultury, były na nią pieniądze. Partyjni bonzowie, choć często prawdziwie ideowi, musieli mieć nieczyste sumienia skoro... chętnie łożyli na kulturę. Kultura wówczas w Polsce rozkwitła; polska szkoła filmowa, plakatu, teatry alternatywne, kompozytorzy i muzycy, plastycy, pisarze i poeci - których ówczesnej różnorodności i poziomu obecnie brak. Niestety.

Warto zatem wziąć udział w dzisiejszym i jutrzejszym spotkaniu z L. Flaszenem. 

Taka sposobność może się już nie powtórzyć,  jeśli wierzyć jego   "na odchodnym".

4 czerwca przypadają Urodziny Ludwika.
Samych owocnych, pogodnych dni, dużo zdrowia, 100 lat!  

czwartek, 2 czerwca 2011

Głos - Agnieszka o Camille


Głosu można używać tak jak AGNIESZKA CHRZANOWSKA, absolwentka klasy fortepianu i studia aktorskiego SPOT w Krakowie. Laureatka nagród na XXI Festiwalu Piosenki Aktorskiej we Wrocławiu.

Naprawdę pięknie śpiewa tę piosenkę o Camille Claudelle... tylko po francusku. Po polsku, zdaje mi się, czy już odrobinkę gorzej? A może to tylko te moje po-paryskie reminiscencje ?
Była związane z Piwnicą pod Baranami, piosenka zarejestrowano na krakowskim Rynku (4.06.07) pasuje tu jak ulał. Na szczęście nie każdy potrzebuje warsztatów, aby głos swobodnie wydobywał mu się z ciała. Jestem pod jej wielkim wrażeniem.

Piosenkę dedykuję -  Annamarii Faraone  -  która w Berlinie pracuje właśnie nad rolą Camille.