środa, 27 listopada 2013

Alfabet + Życie + Nieznane

Dopytują mnie studenci, czy stażyści Zygmunta, często ci którzy pracują z grupami: jak prawidłowo wykonywać ćwiczenia bo pewnie dokładnie już nie pamiętają, skoro coś nie działa. No właśnie.

Zdają się nie pamiętać podstawowego faktu -"alfabet Molika" to ledwie baza. Baza, która gdy wykonywana bez zrozumienia całej drogi do Celu, gdy nie idzie za nią niezbędny, i precyzyjny, proces może być, wyłącznie, zbędną mitręgą. Wspominać o tym, że i krzywdę można sobie zrobić aż krępujące.
Bo czym'że jest ta metoda, czy zestawem 31. opublikowanych ćwiczeń? Całkiem proste by to było, i nie byłoby o czym gadać w ogóle. I każdy mógłby 'nauczać' tak, jak próbuje wielu skoro może sobie wpisać w CV 'uczeń Molika'.

Jaka jest zatem podstawowa struktura warsztatu Głos i Ciało. Jasna i prosta z pozoru; skoro każdy ma do przygotowania jedną piosenkę i jeden test. Kolejno? wystarczy odnaleźć indywidualne Życie, po doświadczeniu alfabetu ciała. Czekając zaś na szczególny dla siebie moment starać się 'zrobić coś'.

Z. Molik w rozmowie, o swojej pracy, z Eugenio Barbą, ISTA, Krzyżowa 05

Cóż, to Przewodnik wie co powiedzieć, czy jak pokierować procesem by móc pomóc uczestnikowi. Bo celem doświadczonego prowadzącego jest podzielenie się doświadczeniem. A metoda? wbrew pozorom jest kompleksowa: alfabet, głos, piosenka, tekst. Każdy z elementów uczestnik wykonuje najpierw indywidualnie, a następnie razem ze wszystkimi - z pełnym Życiem - głosem i ciałem. A ćwiczenia Alfabetu? uzupełniają się, i inspirują powstawanie nowych. Lecz wciąż jest to tylko pewien kanon dotyczący pracy nad głosem poprzez ciało, wciąż ewoluujący. Za każdym razem dochodzi przecież psychika i emocjonalność, wrażliwość i odczucia. A to wszystko bywa bardzo zmienne. Toteż kolejne spotkanie z tą metodą jest zawsze rodzajem niespodzianki. Bo to nie jest pedagogika, w której istnieją schematy czy rutyna. Sama praca polega na pewnym przygotowaniu psychofizycznym, jest w niej zatem i element fizyczności. Jest i nauka pewnych zasad (choćby jak oddychać całym ciałem, a nie tylko tzw. organami do tego stworzonymi, czyli wyłącznie płucami).
Prowadzący po wielu latach pracy 'wie' co potrzebne jest, np., aktorowi. Na przykład, bo przecież nie tylko aktorowi skoro w Studio pracują ludzie różnych zawodów. 

O GiC Molik mówił w Książce Voice and Body Work, wgląd w nią można mieć i tu, na tej stronie, gdy otworzyć jej ikonę na marginesie. 
"Moją metodą jest znalezienie tego, co jest właściwą drogą w prawdziwym do kogoś podejściu. I to jest jedynym sposobem by uzyskać rezultaty. Nie ma czegoś takiego jak metoda, której mogę używać cały czas by osiągnąć zamierzony rezultat. Muszę odgadnąć i wymiarkować, muszę szukać i starać się. Muszę wyszukać i dociec wiele. Później tak, ‘dostaję swoje’. Nie, nigdy nie mogę zrobić tego samego bo każdy jest zupełnie inny. Więc nigdy, przy najrozmaitszych przecież wyzwaniach, nie angażuję się w tej sam sposób."


Jest też kilka dodatkowych ćwiczeń wspomagających łączenie elementów Alfabetu. Wszystko to służy wyłącznie konstruowaniu ‘języka ciała’. I trzeba nauczyć się tych działań, tych akcji, na pamięć. Trwa to zazwyczaj dwa pierwsze dni. Kolejno konstruuje się z tych akcji całe sentencje (czy, gdy kto woli, sekwencje) by zbudować 'indywidualną mowę ciała’. Co oznacza; poruszać się w czasie stażu z użyciem zapamiętanych akcji ucząc się improwizować z ich użyciem. Po to, by móc utworzyć indywidualne Życie.
Kiedy Życie jest znalezione, poprzez improwizacje (zatem częściowo poprzez mózg a częściowo poprzez organizm) sprowadza do mózgu wspomnienia. W trakcie wielodniowego wspólnego przebywania wydarza się to w bardzo naturalny sposób. W pewnym momencie pamięć przybywa; pamięć przyjdzie na pewno. Bo kiedy Życie jest już znalezione, poprzez organizm sprowadza wspomnienia do mózgu. Życie, gdy jest znalezione, ma też swój fizyczny i wokalny kształt.

Znalezione, kolejno trzeba przedstawić. wraz z tekstem czy piosenką. Ta kwestia to jeszcze inna kwestia. Bo można to wyrazić zarówno przez energię, ze wszystkimi rezonansami, jak i poprzez melodię z muzyką. Kiedy mówię - z muzyką mam na myśli muzykę z ‘tego Życia’; osobistą kreację muzyki z tekstem. Nie tylko melodię czy melodyjkę, to powinno być jak pieśń. A później mówienie musi być takie samo jak ta pieśń. W zastanej rzeczywistości następnym krokiem jest adaptowanie - dostrojenie dużego monologu ponad tą muzyką. To nie może być zbyt łagodne, to musi bazować na, raczej, osobistych emocjach. Następnymi po przejścia są złożone etapy tej podróży.

Przekazywanie doświadczeń, tu właśnie kryje się 'tajemnica' konieczności pracy z przewodnikiem. Po raz kolejny zacytuję Molika: Myślę, że to musi wydarzać się w naturalny sposób. Jeśli jesteśmy razem jeden, dwa, trzy lub pięć dni transmisja musi się odbywać w sposób bardzo naturalny. Bo jak można sobie wyobrazić inaczej, jak mogłoby być inaczej? Że co, że chciałbym zrobić to świadomie? Ja nie mogę tego zrobić świadomie. Robię to poprzez bycie razem z uczniem. Razem, oznacza że wymieniamy coś między sobą. I takim jest ten proces. Jest wzajemnym procesem. To staje się, to wkracza - tak właśnie. Bo ja nie staram się uczyć, nie jestem nauczycielem. Jestem niczym przewodnik usiłujący poprowadzić każdego. By pokazać mu drogę, ścieżkę. To wszystko. A każdy stara się podążać za mną, reagować na mnie; transmisja i przekazywanie doświadczeń przechodzi tą drogą. Nie ma tu analogi, z tym że wiele wyjaśniam by uczeń stawał się coraz bardziej pojętny i mądry. Bo nie to jest sednem naszej relacji. 

Wspomnę jeszcze o niezbędnym elemencie pracy stażowej. O spotkaniu z Nieznanym. Bez kontaktu z Partnerem Nieznanym, bez kontaktu z tym stanem praca nad odzyskaniem głosu nie istnieje. Jeśli chce się pracować metodą praktykowaną przez Zygmunta Molika.
... Po kilku dniach, 2 lub 3, organizm - każdego - zaczyna przechodzić przez indywidualne poszukiwania. Poprzez (w głąb) Nieznanego. I nie zamierzam się tłumaczyć co do możliwości czy bogactwa Nieznanego. Lecz taka rzecz istnieje. Tak jest! A więc możliwym jest aby ją odnaleźć. Ktoś znajdzie to w pierwszym dniu (mam na myśli trzeci dzień, ponieważ jest to pierwszy dzień poszukiwań w tego rodzaju badaniach), ktoś znajdzie je w trzecim dniu, i oczywiście ktoś w ostatniej chwili.
W tym rodzaju śpiewania Nieznane - w tym, obecnym momencie - materializuje się w jaźni, w postaci fizycznej w ciele, a ponadto w głosie. Bowiem głos jest wehikułem, jest nośnikiem. Będzie wynosił Życie ze Świata. Życie samo w sobie. Życie staje się w przestrzeni, uwzględniając kontakt z siedzeniami czy kontakt z podłogą. Spotkanie z Nieznanym zaś jest znalezieniem się w stanach poszukiwania Nieznanego; podejmowaniem poszukiwań i prób bycia w Nieznanym. To tworzy formy i odmiany w tej pracy, krok po kroku. To tworzy osobowość, tożsamość, poprzez nieznaczne zwroty, poprzez niewielkie odkrycia do jakich dotrzesz. 

Fot. Karol Jarek, staż V&B marzec 2013 Wrocław, prowadzony przez sukcesora JORGE PARENTE

niedziela, 24 listopada 2013

Bruno Schulz Festiwal


Wrocław 20 - 24 listopada 2013
- międzynarodowy festiwal sztuki i literatury -
Wiele wydarzeń odbyło się w Zakładzie Narodowym im. Ossolińskich. Festiwal widać też na zewnątrz, Rynek gości wystawę plenerową. Poza tym; atelier fotografii, liczne spotkania, koncert, literacka gra miejska i sesja naukowa na Uniwersytecie - poświęcona Tadeuszowi Różewiczowi

W Rynku przy fontannie od 15.11.2013  wystawa planszowa - 
dziedzictwo polsko-żydowskiego artysty  ARTUR SZYK (1894–1951) ŻYD, POLAK, PATRIOTA, ILUMINATOR. 

Wystawy we wnętrzach:  STARE FOTOGRAFIE, atelier fotografii portretowej

oraz << od 20.11 do 14.01  Obrazy i Twarze   Ewy Mańkowskiej
zaprezentowano w Klubokawiarni Mleczarnia przy Włodkowica

Na koniec zostawiłam sobie spotkanie w Kamienicy pod Złotym Słońcem o 19.00 - w ramach Międzynarodowego Seminarium Translatorskiego - WIECZÓR Z ANNĄ ACHMATOWĄ I AKMEISTAMI

Niestety, spotkanie odwołano, a informacji o tym fakcie nie podano. W listopadowy wieczór, w podmuchach lodowatego wiatru pokręciliśmy się jedynie gromadnie, całkiem zdezorientowani, wokół przedświątecznego Rynku.
Całkiem spora łyżka dziegciu w tej niemałej beczce miodu.

czwartek, 21 listopada 2013

Wrocław, 17-22 kwietnia 2000. Cz.3

Z przeglądarki wyskoczyło towarzystwo paleontologi! gdy sprawdzałam rodzaje aktywności Marcina Rudego w Teatrze - Bred in the Bone. Szczęśliwie to nie Marcin jest obiektem badań. To on pomaga badać i poszerzać możliwości i warsztat; jest cenionym liderem warsztatów koordynacji pracy w przestrzeni i z partnerem. Tak więc praca na stażach "Głos i Ciało" miała na niego wpływ ewidentny. Zastana przestrzeń oraz interakcje z partnerem są w metodzie - GiC esencją.

Od 2000 związany z Teatrem Pieśń Kozła; ostatni projekt w jakim brał udział to "Pieśni Leara" (2012/13). Również z najnowszych wieści; dwa lata temu wraz z Alexandrem Zeldin'em, w East15 Acting School w Londynie, stworzyli Idiots Company.
Absolwent filozofii  (Uniwersytety Łódź i Wrocław) i studiów podyplomowych w Manchester Metropolitan University School of Theatre - gdzie rocznikowi 2004/05 pomagał poszerzać umiejętności Zygmunt.
On sam, Marcin M., na MA in Acting prowadził później zajęcia.
W 2000 miał 25 lat, odbył już wiele szkoleń 'głosowych i ruchowych'. Wciąż jednak miał problemy z głosem musiał więc pracować nad warsztatem nadal.

Napisał wówczas, że chce poznawać nowych ludzi i ekscytuje go możliwość wspólnej pracy ze znakomitym pedagogiem i aktorem Grotowskiego.

Marcin Krawczyk, aktor telewizyjny, teatralny i filmowy, scenarzysta i reżyser. Kochał i uprawiał sport; w 2008 wziął udział w programie Gwiazdy Tańczą na Lodzie. Gdy podjął studia na wrocławskiej PWST uczęszczał też na treningi na AWF. Absolwent Mistrzowskiej Szkoły Reżyserii A. Wajdy. Gdy trafił na warsztaty do Zygmunta Molika miał 22 lata.
Co osiągnął? Najlepiej by sam opowiedział, skoro potrafi to robić... tak dowcipnie  http://www.jolalipka.com/marcin_krawczyk/marcin_krawczyk.html 

Maja Wojciechowska, 20 letnia studentka PWST we Wrocławiu. Nie zadowalał jej oferowany na uczelni system nauczania. Chcąc stworzyć 'teatr wyobrażeń' współtworzyła w Katowicach Amatorski Teatr GART. Pragnęła rozwoju głosu i ciała - najważniejszych elementów w pracy aktora. Brała więc udział w kolejnych happeningach ulicznych, plenerach plastycznych i warsztatach np. w Studio Art-Play, w Gardzienicach czy w Teatrze Pieśń Kozła.
Po studiach zaangażowała się w krakowskim Teatrze Lalki i Aktora PARAWAN. Zdobywane latami doświadczenia zaowocowały niespodzianie, bowiem Maja-aktorka to obecnie manager i agent w Agencji Aktorskiej Studia Filmowego

Janusz Szczygiełek, 29-letni aktor z Krakowa w 2000 ukończył studio aktorskie przy Teatrze Żydowskim w Warszawie. W tym czasie grał: Roberta w 'Wesołych Kumoszkach z Windsoru' w Teatrze Powszechnym czy Syna Hrabiego w 'Traktacie o marionetkach' w Teatrze Narodowym. Nim przyszedł na zajęcia "Głos i Ciało" odbył szkolenia m.in. w Laboratorium Głosu Olgi Szwajger i OPT Gardzienice. Jak widać poznawał kolejne metody pracy z głosem, a może...szukał jeszcze skuteczniejszych ?
Co u niego słychać? zdobył nagrodę aktorską XV edycji Festiwalu Sztuki Słowa "...czy to jest kochanie?" w Elblągu. I tu mój ślad się urwał. Być może goszczą go teraz zagraniczne krainy, pod łatwiejszym do wymówienia nazwiskiem?

Opowiadając o stażu odbywającym się w ówczesnym Ośrodku Grotowskiego w 2000, wypada napisać i o innych przedsięwzięciach, które się tam chwilę później wydarzyły, a które rzutują na to co i dziś dzieje się w Instytucie Grotowskiego.

- Z Le Groupe de la Veillee przyjechał, z Montrealu, Teo Spychalski - jej reżyser i kierownik artystyczny. Grupa powstała w 1974, a założył ją Gabriel Arcand gdy podekscytowany wrócił ze stażu, z Wrocławia.
Zbigniew-Teo w 1967 obronił pracę magisterską na temat Teatru Laboratorium, na UMK w Toruniu (polonistyka i teatrologia). W Laboratorium zaczynał jako stażysta i teatrolog - gdy powstawały Ewangelie i Apocalypsis. Od 1972 prowadził - Studio Międzynarodowe dla stażystów zagranicznych, - od 1975 działania parateatralne w Ostrowinie. Współdziałał z Grotowskim przy pracach przygotowawczych do Teatru Źródeł, uczestniczył w wyprawach na Haiti i do Meksyku. Miał niebywałą umiejętność błyskawicznego, w trakcie kilku dni zaledwie, nauczenia podstaw języka polskiego nawet najbardziej egzotycznego stażystę! Od 1982 mieszka w Kanadzie (zdjęcie 1986).

    27 - 29 kwietnia 2000 - Le Groupe wystawiła we Wrocławiu
    Wyznanie Stawrogina na podstawie Biesów F. Dostojewskiego 

    19 - 20 maja 2000 - odbyło się Sympozjum
    "Recepcja twórczości J. Grotowskiego w Rosji"

A niebawem w IG reminiscencje rosyjskie w kolejnej odsłonie


Wspólnoty artystyczne w Rosji: studia, kolonie artystów, stowarzyszenia twórcze, salony. Semestr 2013/ 2014


Dr hab. Katarzyna Osińska

wtorek, 19 listopada 2013

PERFORMER NR 7


Droga Jerzego dla mnie to była linia prosta... 

O parateatrze i Teatrze Źródeł

z  Przemysławem Łosiem 

rozmawia Karina Janik



Rozmowa miała miejsce w Lublinie - 24 czerwca 2013.
To bardzo ekscytująca rozmowa, zatem, serdecznie polecam.

niedziela, 17 listopada 2013

TEATR NASZ w Michałowicach

To autorski teatr Jadwigi i Tadeusza Kutów.

Ten jeden z pierwszych prywatnych teatrów istnieje już 22 lata. Ponad 4.000 tysiące zagranych spektakli i 40 autorskich premier. Jest tego tak wiele bo oboje potrafią realizować marzenia, żyć przyjemnie i dawać przyjemność innym. W Michałowicach, oddalonych od Szklarskiej Poręby w Karkonoszach 7 kilometrów, teraz mają już wszystko. Piękny - własnoręcznie wyremontowany XVIII dom, klimatyczną - budowaną od postaw salę teatralną, restaurację - z domową kuchnią, serwującą dania według przepisów Jadwigi, czy - komfortowe domki dla gości teatru. http://teatrnasz.pl/ 
Czego jeszcze możemy być ciekawi, gdy odkryjemy zjawisko KUTOWIE z Michałowic?
Ich samych!
   Jadwiga Kuta, absolwentka krakowskiej /wrocławskiej PWST - jeden ze znakomitszych aktorskich głosów w kraju (XIII PPA we Wrocławiu przyniósł jej 4 nagrody). Niecodzienny talent aktorski i 'kabaretowy', wielka charyzma. W 2008 wydała płytę "Pastelowa Jadwiga Kuta".
    Tadeusz Kuta, również absolwent naszej PWST, "Zasłużony Działacz Kultury", gwiazda stand-up HBO (Na Stojaka), druga połówka dyrekcji Teatru Naszego, autor tekstów satyrycznych i scenariuszy Teatru, poeta i dramaturg oraz autor Książki:To jest nasza Ameryka, czyli krótka historia Teatru Naszego.
  Jacek Szreniawa, absolwent WSP w Zielonej Gorze. Kompozytor, aranżer, multiinstrumentalista, wokalista i dydaktyk z zakresu muzyki. Prowadzi zajęcia w Jeleniogórskim CK, Szkole Muzyki Rozrywkowej "Świat głosu". Udziela się w Rawa Blues i Country w Mrągowie. Od 2006 również aktor komediowy i dramatyczny w Teatrze.

Śpiewają, grają i... rozśmieszają. I to jak! Tego mi trzeba było; piosenek w świetnym wykonaniu, skeczy z inteligentnymi tekstami, przedstawienia ze znakomitym aktorstwem. Po prostu.
Tak więc wybrałam się do Hotelu Orbis Wrocław 17 listopada 2013 na godzinę 17:00

Wystąpili we Wrocławiu, jak to mawia się, gościnnie. Świetnie, bowiem mimo chęci, do Michałowic, w ciągu tych wszystkich lat ich działalności, nie zdołałam dotrzeć. Trzeba było. Ta trójka artystów, nie schodząca ze sceny przez bite dwie godziny, daje powód do niezachwianej wiary; każdy dzień może być świętem.

czwartek, 14 listopada 2013

ARMINE, SISTER. Pierwsza manifestacja nowej domeny działalności Teatru ZAR - WITNESS/ACTION

Armine, Sister/Witness to nie tylko Spektakl, to Studio Śpiewu Modalnego.

Tym samym Teatr, śpiewający dotychczas polifoniczny Zar, zmienia estetykę poszukiwań muzycznych. Zmiany nie dotyczą tylko odstąpienia od dotychczas praktykowanych elementów harmonicznych. Śpiew polifoniczny, alikwotowy zastąpi śpiew modalny, wykorzystujący skale muzyczne wcześniejsze niż znane nam, bo temperowane skalą harmoniczną. 
Zmieniają się zatem; domena poszukiwań, jej nazwa i jej przestrzeń.

10-letnia wokalna kompetencja zespołu (grupa jako jedyna na świecie wykonuje swańskie/gruzińskie pieśni pogrzebowe i hymny sardyńskie) pozwala na zwrócenie się ku zgłębianiu innych estetyk; anatolijskich tradycji monodycznych. Po pierwszym cyklu wypraw (2010) członkowie Teatru powołali we Wrocławiu Studio Śpiewu Monodycznego. Dzięki pracy artystycznej, badaniom obejmującym wyprawy, studiom nad ormiańską historią i tradycją muzyczną powstał Spektakl. Po raz pierwszy w historii przyczyni się on do zaistnienia na scenie teatralnej "pytania o Europę", o istniejące w niej tabuizacje i zakłamania historii. Spektakl powstał z przekonania iż Europa jest pytaniem - o historię, tożsamość i godność, miejscem, gdzie istnieje pilna potrzeba skonfrontowania zakłamań z powinnością dania świadectwa.
Jarosław Fret:  W pierwotnym zamierzeniu spektakl miał być sensem, w którym to nie my wołamy tych, którzy odeszli, lecz duchy zmarłych wołają o unaocznienie, uczynienie widocznym, odczytanie śladu (...) Mając na uwadze perspektywę, jaką nakreślił dla poezji, sztuki, a nawet edukacji po Auschwitz Th. W. Adorno, chcieliśmy zadać pytanie: Czy XXI wiek ma szansę stać się wiekiem ignorancji?
Co to oznacza dla nas: choć nie możemy mówić za Ormian nie możemy też milczeć. Tak jak milczy Europa, w której brakuje również i głosu sztuki; filmów czy spektakli. Choć nie brak przecież dokumentów historycznych. By móc mówić o eksterminacji Ormian w 1915 brak także języka, który na nowo uprzedmiotowiłby ofiary. Bo jak długo milczeć, czy w sposób nieskończony można zacierać ślady?
Forma spektaklu osiągnęła muzyczno-obrazową formę.
Co do widzialności i słyszalności: widzi się muzykę, słyszy się przestrzeń.

Pokazy premierowe: 28, 29, 30 listopada. Kolejne: 1, 5, 6, 7, 9, 10 grudnia.

Na konferencji prasowej (12.11.13) zaszczyciły nas improwizowanym śpiewem Masha i Marjan Vahdat. Ich repertuar składa się z własnych interpretacji muzyki regionalnej i tradycyjnej. W sieci dostępne są video dające wyobrażenie tego, czego byliśmy dziś świadkami (choć to muzyka dalece bardziej przetworzona niż ta, którą Siostry śpiewały wspólnie, a capella, na konferencji). Śpiewał też Dengbesz Kazo - utrwala on pamięć dengbeszów, wędrownych pieśniarzy i opowiadaczy, tę skarbnicę historii i tradycji Kurdów. Ten niezwykły fenomen głosów, które wcielają przeszłość.

środa, 13 listopada 2013

Wrocław, 17-21 kwietnia 2000 roku. Cz. 2

A oto i część druga opowieści waszej sprawozdawczyni. Sprawozdawczyni dumnej z niegdysiejszych studentów Zygmunta Molika. Dumnej jakby swoistą akuszerką była czy matką rodzicielką wręcz, która wszystkie te porody do życia z odwagą i wiarą w możliwości sama prowokowała. Gdy kto wzdraga się notując tak dumne stwierdzenia niech powie to teraz lub... zamilknie na wieki. Tak to sformułowano w przysiędze przedślubnej :)
No więc cieszę się, tonizując nieco powyższy entuzjazm, jako badacz (choć faktycznie ślubną przysięgą z Mistrzem ich wszystkich związana). Frajdę mam szczególnie wtedy gdy wśród stażystów odkrywam rogate dusze. Powód niewykluczony; sama jestem rogata. Jedną z owych dusz rogatych broniących swoich racji, gdy wiedzą że rację mają jest - Monika Marciniak. 
Gdy 21-letnia studentka z Poznania jako powód udziału w stażu napisała Muszę, poczułam pismo nosem. Nie pomyliłam się. Ciekawość świata i głód rozwijających doświadczeń pchały ją wszędzie tam, gdzie ciekawie i twórczo. Warsztaty przy teatrach: Nowym, Ósmego Dnia, Gardzienice, grupie teatralnej UAM G. Ziółkowskiego czy Fundacji Muzyki Kresów. A na koniec to "Muszę". Wiem dlaczego Zygmunt ją wybrał, a nie uznał za jedną z tych, co to poszukują-dla poszukiwania prawie nigdy nie wyciągając z nauk pożytku. A tych przecie nie brak.
M.M. - historyk, absolwentka UAM z teatrem tylko pozornie niewiele ma, obecnie, wspólnego. Jako - animator kultury otrzymała niedawno II nagrodę - za całokształt działalności - w Białymstoku, gdzie mieszka i pracuje na wielu niwach. (O tym później). Ta nagroda to - Nagroda Artystyczna Prezydenta Miasta - w dziedzinie tworzenia i upowszechniania kultury za 2012 rok! Jak została stypendystką, moc ku temu powodów i inne szczegóły  http://www.stypendia-bialystok.pl/mlodzitworcy/index.php/nasi-stypendysci/stypendysci-2012/monika-marciniak/ 
A co powiecie na akcję "Z Hermesem w Muzeum" - Podlaskim, czy Książkę, o tym samym tytule, którą z A. Malesińską i B. Muszyńską stworzyła dla dzieci - o malarstwie ('11). Ponadto w V LO w Białymstoku uczy historii sztuki i wiedzy o kulturze.
Muzeum Podlaskie? dochodziła z nim swoich osobistych praw autorskich w dziedzinie trzech prowadzonych tam (wcześniej) kompleksowo projektów. Kilka miesięcy temu wygrała, będąc już 'byłą pracownicą'. Bo nie było miło; dyrekcja zgrzytając zębami z powodu wycofania Muzeum z dorocznego konkursu Najciekawsze Wydarzenie Muzealne - insynuowała M. M. jedynie "zemstę".

To nie wszystko o Niej; Monika uwielbia słodkości i gotuje - po-dyplomowo studiowała dietetykę. "Jedzenie to dla mnie druga z największych przyjemności w życiu. Mając do wyboru zwiedzanie albo wizytę w dobrej restauracji, wybieram jedzenie. Stąd miasta kojarzę bardziej po smakach niż po architekturze". 
Poniżej: Labalbal; "Monika gotuje", czyli cykliczne spotkania poświęcone kuchni. Listopad 2011 (Wiadomości Białystok, FB).
       
Najnowsza aktywność Moniki Marciniak? "Z Piłsudskim po Białymstoku", Facebook'owy projekt edukacyjny skierowany do uczniów Szkoły Podstawowej nr 19

Kolej na obiecane, w poprzedniej części opowieści o studentach z 2000 r., rozwikłanie zagadki związanej z Patagonią. Możliwe jedynie poprzez kolejną opowieść o kolejnym stażyście - Javier Enrique Santanera. Gdy wysyłał aplikację na staż był w Polsce. Jako stypendysta starający się poznawać kulturę polską związał się z Poznańską Akademią Sztuk Wizualnych. We Wrocławiu interesował go sposób pracy aktorów Grotowskiego; szczególnie praca z głosem w organicznym połączeniu z ciałem. Miał już 35 lat, był aktorem, reżyserem, dramaturgiem i wykładowcą, absolwentem uczelni artystycznych w Neuquen (Patagonia). W Argentynie pracował w różnych grupach teatralnych kreując główne role. M.in. w Teatrze Rio Vivo w Neuquen.

Szukając śladów najnowszej aktywności artystycznej, pedagogicznej czy wszelkiej innej Javier'a natrafiłam na stronę Bellas Artes Neuquen. Zamieszczają tam informacje o College of Fine Arts Menuel Belgrano de Neuguen - gdzie Javier jest obecnie wykładowcą. Dzierży miano Docentes /Artisticas ESBA. Tam właśnie, na ich stronie, widnieje owo zdjęcie z zajęć w sali do złudzenia przypominającą, w ówczesnym jej kształcie, Salę Teatru Laboratorium we Wrocławiu.
Javier prowadzi teatr autorski; Grupo de Teatro Araca la Barda. Zdjęcie ze spektaklu "Un simio oscuro" - Dardo Sanchez, Gustavo Azar i Javier Santanera

W 2000 r. miała 23 lata. PWST we Wrocławiu ukończyła w 2002 - Katarzyna Kurylońska. Jeszcze jako studentka występowała w teatrach; w Legnicy, wrocławskich - Polskim i K2, zagrała w "Jańcio Wodniku' ('93) i spektaklach telewizyjnych. Na staż przyszła by poszerzyć warsztat i świadomość aktorską, poznać nowe metody pracy. Chciała więcej. Jest kochana przez reżyserów i producentów, grała i gra dużo w większości polskich seriali. W filmach także. Tak więc dokonań Katarzyny nie muszę szerzej rekomendować, jest znana i ceniona. Piękne zdjęcia robi jej Jola Lipka, z łatwością można znaleźć je w sieci. Co sądzić można o tym ze strony Film polski?          

Kolejnych stażystów, ciekawe inicjatywy które tworzą, teatry z którymi współpracują, szkoły i uczelnie na których przekazują widzę i umiejętności przedstawię, gdy c.d.n.

czwartek, 7 listopada 2013

O roku ów, Ufff. O ludzie owi, Ach

          Rok ów, 2000. Staż we Wrocławiu, 17-21 kwietnia.            

        Zdjęcie znalazłam na stronie bellasartesneuquenpatagonia. Czy to staż ów? 
Było Ufff, bo najgorsze minęło. Gdy ktokolwiek nie wie, wyjaśniam, Molik "zmartwychwstał". Było Ach, bo gdy najstaranniej jak można prześledziłam dalsze losy 15 ówczesnych stażystów, okazało się ponownie; wszyscy oni stali się najwspanialszymi ze wspaniałych. Trzynaście lat, dostateczna perspektywa by mieć dowód kolejny; praca nad głosem, ciałem, samoświadomością metodą Molika działa niezawodnie. Ludzie rozkwitają.
Ów kwietniowy staż we Wrocławiu opisał jeden ze stażystów, Waldemar Chachólski. Jego obserwacje i przemyślenia publikowałam - 1.02.2012.  Waldemar, będąc na stażu, był 21 letnim studentem PWST we Wrocławiu. Chciał pracować nad sobą, poszukiwał. W 2012 roku znajdujemy go jako dojrzałego aktora Studium Teatralnego S/T w Warszawie na Lubelskiej, z którym związał się na wiele lat. Poniżej "Linia powrotu" oparta na motywach książki Piotra Borowskiego.

"Studium Teatralne, to dziwna przygoda. Przyciąga siłą i natężeniem ekspresji, szczerością wypowiedzi. Pozwala odkrywać polskie szlaki teatralne, na których nie ma zbyt wielu wędrowców, wywodzące się od Grotowskiego, zawijające do Gardzienic. Odsyła do teatru jako przeżycia również antropologicznego. Pozwala rozprawiać o rytualizacji teatru, a nawet zastanawiać się nad religijnymi uwarunkowaniami przedstawienia" - pisał Gruszczyński.
Najwyraźniej poszukiwania Waldemara Chachólskiego wieńczy sukces; znalazł drogę, której poszukiwał.

Panowie, tym razem, byli na stażu w większości. Przedstawiam kolejnego z nich; to 30 letni student PWST we Wrocławiu Robert Wrzosek.  Na zajęcia zgłosił się z powodu niedomykalności strun głosowych, 'matu' w głosie i problemów z oddechem. Robert jest aktorem teatralnym i filmowym, reżyserem, producentem i scenarzystą. Oprócz PWST ukończył Lart studiO w Krakowie. Współpracował z wrocławskimi teatrami: Pantomimy, Polskim, Współczesnym oraz Operą. Wysoki, uprawia wiele dyscyplin sportu, śpiewa i gra na gitarze, zna 3 języki obce. Ulubiony aktor reżysera Konrada Łęckiego, nietuzinkowego twórcy (jest również... prawnikiem i politykiem). Bierze udział w realizacji 30-min. filmu "Pre Mortem", gdzie poznamy 'inne spojrzenie' twórców na Katyń. Jako niezależny reżyser  R.W.  boi się, zdaje się, tylko jednego, by 'nie kopać rowów'. Tę zagadkę rozwiązać można odsłuchując jego szczególny apel:  http://www.youtube.com/watch?v=9ZMWh6e53zw

I ponownie narybek wrocławskiej PWST. U progu dorosłości będąc, 21-letnia Blanka Kaczorowska, napisała w ankiecie niemal religijne zaklęcie "Prawda jest w drodze". Kim jest dzisiaj? Na pierwszy rzut oka piękną, wiotką, wysportowaną kobietą. Pływa, jeździ na nartach i konno, tańczy, fechtuje i gra w tenisa, nie obca jej pantomima. Zna trzy języki.
- Pięcioosobowa Grupa Ruchome Części; współpracuje z nimi. Safari Zebra - to spektakl, który prezentowali w ramach ubiegłorocznego Przeglądu Piosenki Aktorskiej. W motto programu zamieścili żartobliwe, lecz znamienne, a i pasujące do rozważań na tej stronie dookreślenie zamierzeń Grupy:
"Co to są RUCHOME CZĘŚCI? Jesteśmy grupą ludzi, którym kiedyś zabroniono śpiewać. Mieliśmy milczeć, bo niby nie umiemy, bo niby nie wzruszamy, bo niby ogłuszamy. Kiedy byliśmy dziećmi, nikt nigdy nas nie prosił o występ u cioci na imieninach. Na szkolnych apelach staliśmy w ostatnim rzędzie i to pod warunkiem, że po haśle: "Do hymnu!" będziemy 'śpiewać na rybę'. Potem szkoła teatralna, potem teatry i ciąg dalszy upokorzeń. I milczeliśmy. W niezgodzie z samymi sobą, ale z godnością. Milczeliśmy. A teraz po tych wszystkich strasznych latach bez zwrotek, refrenów, bez tralala-tralali, bez "...uuuu babe babe uuuu babe babe...", TERAZ ODEZWIEMY SIĘ Z TYSIĄCKROTNIE WIĘKSZĄ SIŁĄ! I NIC NAS NIE POWSTRZYMA!!! Nic nas nie powstrzyma przed publicznym obnażaniem swoich antytalentów wokalnych! Nic nas nie powstrzyma przed publicznym masakrowaniem szlagierów światowej muzyki! Nic nas nie powstrzyma przed udowodnieniem sobie i wszystkim, że to nie my nie potrafimy śpiewać tylko niektórzy nie potrafią słuchać!!!".
Blanka, na brak popularności czy zajęć narzekać nie może, lecz niebawem, być może, przyjdzie jej utyskiwać na ostracyzmem środowiska, gdy dojdzie do realizacji filmu przygotowywanego przez Antoniego Krauzego (roboczy tytuł: Smoleńsk), w którego obsadzie zaproponowano jej rolę (stewardessa).

"Rozwój umiejętności aktorskich, poszerzenie ekspresji poprzez rozwój wewnętrzny" - to cele, które przyświecały Małgorzacie Ścisłowicz (Lovich), 26 letniej aktorce z Warszawy, gdy aplikowała na staż, pośród pięćdziesiątki innych chętnych. Absolwentka MUSA School of Acting, zna angielski i francuski, uprawia wiele sportów. Praktykuje, nadto, wiele rodzajów tańca, w tym klasyczny i historyczny, gra na fortepianie i śpiewa. Ma niemały dorobek aktorski, także reżyserski (w początkach swojej działalności) oraz świetne demo aktorskie:  http://www.youtube.com/watch?v=dXzJvWl8IiI

Teatr Biuro Podróży. Także jego członkowie korzystali z umiejętności i pomocy Z. Molika. 
Skorzystał i  Tomasz Wrzalik. Niczego o sobie nie napisał, albo nic się nie zachowało. Nic to, tę poznańską kultową Grupę i jej dokonania zna każdy. Przedstawiam mniej znany spektakl Teatru - Makbet: Kim jest ten człowiek we krwi. Powstał na zamówienie Cork, w 05. European Capital of Culture. Niedawno prezentowano go ponownie, na 26. Ogólnopolskim Festiwalu Lalek w Opolu http://www.tbp.org.pl/teatr-spektakl-makbet.html 


Kolejnych uczestników tego stażu przedstawię, pozwolą Państwo, gdy c.d. nastąpi.  
Dowiedzieć się też będzie można dlaczego zdjęcie, jak z tego stażu, znalazłam aż... w dalekiej Patagonii.