Ćwiczenia
według techniki Grotowskiego - popularne lecz hasłowe jedynie pojęcie. Nic formalnego, przecież, za tym hasłem nie kryje się. Skoro sam Grotowski twierdził; żadnej - recepty
- nie ma.
Ten
oczywisty, zdawałoby się, fakt, nie przeszkadza jednak wielu by rzekomych ‘Technik Grotowskiego’ - nauczać. Ktoś wziął udział w jednym czy kilku stażach,
kto inny w zgoła żadnym - i już wie. SĄ ! przecie - nauczyłam/łem się.
(...) treningi
pojawiły się z konieczności, bo z wieloma trudnościami po prostu nie dawaliśmy
sobie rady. Inscenizacja Akropolis stawiała nam takie wymagania fizyczne i
wokalne, że nie dało się normalnymi, dotychczasowymi środkami tego stworzyć,
wykreować. Wtedy rozpoczęliśmy nasze ćwiczenia: - Rysiek Cieślak prowadził
trening gimnastyczny z elementami akrobatyki, - Rena Mirecka zajęła się
plastyką i ekspresją ciała, trochę tańcem. Mieliśmy trudności z głosem, więc ja,
ponieważ miałem już pewne doświadczenie w tej dziedzinie, pracowałem nad tym
aspektem naszej pracy - prowadziłem ćwiczenia głosowo-oddechowe. (Z. M.)
Co jeszcze
robili aktorzy Teatru 13 Rzędów by rozumieć/uprawiać aktorstwo - wedle
Grotowskiego rozumiane „jako szukanie przygody spotkania człowieka z człowiekiem i
dzielenia się życiem” czy „by ofiarować nie tylko swoje rzemiosło ale i własne
życie” - wedle Molika. - Zbigniew Cynkutis
zajął się zadaniami aktorskimi, - Antoni Jahołkowski odpowiadał za śpiew i muzykę.
Czym to skutkowało ? Właściwą dla spektakli Laboratorium - śpiewaną dykcją, choćby. "Dykcja to nasz narodowy problem. Sądzę, że nie
dotyczy on tylko naszego teatru. Walczyliśmy z nim cały czas. Wielokroć
stawialiśmy sobie zadania o wiele trudniejsze. Np. w Księciu Niezłomnym tekst biegł z taką szybkością, że opanowanie ‘dykcyjne’ tego tekstu było często
ponad ludzkie siły”, mówił R. Cieślak.
Nad potocznie rozumianą poprawną dykcją nie skupiano się zatem nadmiernie, bowiem, jak pytał Cieślak „czy istotniejsze było wówczas, by tekst brzmiał tak wyraźnie i sztucznie, żeby wszystko było słyszalne, czy też - by brzmiał po ludzku? (...) by nie zabić w sobie ludzkiej reakcji, odruchu ?”
Nad potocznie rozumianą poprawną dykcją nie skupiano się zatem nadmiernie, bowiem, jak pytał Cieślak „czy istotniejsze było wówczas, by tekst brzmiał tak wyraźnie i sztucznie, żeby wszystko było słyszalne, czy też - by brzmiał po ludzku? (...) by nie zabić w sobie ludzkiej reakcji, odruchu ?”
Z czasem,
zdobytymi pospołu umiejętnościami twórcy Teatru Laboratorium zaczęli dzielić się. 2.01.1975 Zygmunt Molik objął kierownictwo Laboratorium Terapii Zawodu - Acting Therapy - prowadzącego poradnictwo w dziedzinie techniki
aktorskiej. Pomyślane jako pomoc dla
aktorów zawodowych w trudnościach warsztatowych takich jak; blokady głosu, usztywnienie ciała,
trudności z oddechem i brakiem energii. Lecz szybko
przekształcało się Ono w staże „zorientowane na człowieka” - bez względu na to czy był to aktor, czy nim nie był.
Okazało się bowiem, że 1/ najpoważniejsze blokady fizyczne są
mocno zazębione z psychiką, 2/ pracą na stażach zainteresowanych jest wiele osób z różnorodnych branż zawodowych, i z naprawdę wielu powodów. Także pozaartystycznych.
Zygmunt Molik - Przyciągam, Pulling, Tirer, Puxar Fot. Andrzej Paluchiewicz
O własnej, autorskiej, metodzie treningowej Zygmunt Molik mówił: Jest pewien
zestaw podstawowych ćwiczeń fizycznych, które uzupełniają się, inspirują
powstawanie nowych, ale jest to tylko pewien kanon, dotyczący ciała i głosu.
Reszta - ewoluuje. Za każdym razem dochodzi przecież psychika, emocjonalność,
wrażliwość i czucie - a to wszystko bywa zmienne. Kolejne spotkanie jest dla
mnie - zawsze jakąś niespodzianką.
To nie jest pedagogika (w której istnieje
rutyna), a moim celem jest podzielić się doświadczeniem. Po wielu latach pracy - wiem co jest potrzebne - ta praca polega na pewnym przygotowaniu psychofizycznym. Jest w tym też element fizyczności, nauka pewnych zasad - jak oddychać
całym ciałem, a nie tylko tzw. organami do tego stworzonymi, czyli płucami wyłącznie.
Te zajęcia pomagają w nabieraniu odwagi wobec innych ludzi. Nauczycielom,
adwokatom - pomagam usprawnić ich narzędzie pracy - głos. Ale jeśli przychodzi do
mnie, np., biznesmen, albo prezenter telewizyjny to uczą się również pewnej
swobody zachowania, rozpoznawania siebie, swych reakcji wobec innych, uczą się
nie bać drugiego człowieka i publicznych wystąpień. Zdarzyło mi się nie raz
pomóc komuś odzyskać głos, nauczyć prawidłowego oddechu, czy też pomóc zmienić
widzenie świata. Bo te ćwiczenia nawiązują (jakby) do rozwoju osobowości.
Ćwiczenia
Reny Mireckiej są inne, one są bliższe powstawaniu teatru niż samemu teatrowi,
jego źródłom; uwrażliwiają percepcję świata. Jeszcze inaczej (na pewno) dzieli
się swym doświadczeniem Maja Komorowska.
Innych
technik uczył R. Cieślak ( You Tube, Corporals, Plastiques - szkolenia w Laboratorium w 1972, autorstwa Odin Teatret) , innych Ludwik Flaszen (parateatr) bo różne cele im
przyświecały.
Z początkiem lat siedemdziesiątych ubiegłego wieku rozpoczął się okres po-teatralny w twórczości Grotowskiego. Zatem nikt - kogo tam wcześniej nie było, nikt - kto nie brał udziału w pracach nad spektaklami, w samych spektaklach, nie może twierdzić, że zbudował wiedzę na temat sposobów pracy aktorów Teatru Laboratorium.
Tym bardziej, że praktykował jakiekolwiek ‘techniki Grotowskiego’.
Z początkiem lat siedemdziesiątych ubiegłego wieku rozpoczął się okres po-teatralny w twórczości Grotowskiego. Zatem nikt - kogo tam wcześniej nie było, nikt - kto nie brał udziału w pracach nad spektaklami, w samych spektaklach, nie może twierdzić, że zbudował wiedzę na temat sposobów pracy aktorów Teatru Laboratorium.
Tym bardziej, że praktykował jakiekolwiek ‘techniki Grotowskiego’.
Mógł wziąć udział, owszem, w stażach: Zygmunta Molika nazwanego - Głos i Ciało, czy choćby Reny
Mireckiej - dziś to Laboratory KARAWANA SUN. Także innych stażach - prowadzonych przez któregoś z pozostałych aktorów
Teatru. To wszystko.
"Są też tacy, którzy obserwowali naszą pracę przez parę dni czy tygodni, czy miesięcy i mogli jedynie zarejestrować ćwiczenia testowe, ale potem chcą być instruktorami, profesorami - i to w domenie, gdzie nie ma profesorów" (J. Grotowski, Co było).
- A więc, w praktyce, kształcenie aktora musi być dostosowanie do każdego poszczególnego przypadku - pytał Denis Bublet w 1966 roku w Paryżu.
- Tak jest,
nie mam na myśli żadnych recept - odpowiedział Grotowski.
(Jerzy Grotowski, Techniki Aktorskie, Ku Teatrowi ubogiemu, 1968 )
(Jerzy Grotowski, Techniki Aktorskie, Ku Teatrowi ubogiemu, 1968 )
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz