niedziela, 6 lipca 2014

Głos i ciało z udziałem studentów PWST

Współpraca pomiędzy Instytutem Grotowskiego, a PWST Kraków - Filią we Wrocławiu jest faktem. Przybiera różne formy, nabiera rumieńców. W październiku '13 odbyła się konferencja Praktyki Teatralne W. Meyerholda oraz warsztaty, pokazy i spotkania. Przybywa projektów, choćby tych związanych z BODY CONSTITUTION - domeną research in practice  http://www.bodyconstitution.art.pl/seminaria/seminarium-2014 

Pracownia "Voice in" również związana jest z projektem.  W dniach 23 - 25 czerwca dwudziestu studentów PWST odbyło praktykę Głos i Ciało pod kierunkiem JORGE PARENTE w asyście Zoe Ogeret 

W trybie 3-dniowym pracowało 18 studentów. Dwoje pozostałych (Aleksandra Pałka i Paulina Wosik) zdecydowało się wziąć udział w stażu sześciodniowym. 
  Więcej szczegółów - dwa poprzednie posty.

Studenci Wrocławskiej PWST są wspaniali, praca przyniosła im pożytek choć była i ...pewnym zaskoczeniem; jak to, głos uruchomić można poprzez ciało? nikt nam tego nie mówił. Wszyscy oni zdają się być bardzo usatysfakcjonowani rezultatami. 
Super, dziękuję bardzo. Genialna praca nad alfabetem - napisał Kacper G-Z, który pomagał koleżankom i kolegom lepiej zrozumieć wskazówki prowadzących, znając francuski i angielski.


UCZESTNICY:

MICHAŁ  BAJOR
MARIUSZ  BĄKOWSKI
MALWINA  BRYCH
KACPER  GADUŁA-ZAWRATYŃSKI
MAGDALENA  GORZELAŃCZYK
KATARZYNA  JANISZEWSKA
JAN  KARDASIŃSKI
GRZEGORZ  KARŁOWICZ
IGOR  KOWALUNAS
MONIKA  KULCZYK
JAKUB  ŁOPATKA
ADAM  PIETRZAK
PAMELA  PŁACHTIJ
MATEUSZ  SAŁAJCZYK
KRZYSZTOF  SATAŁA
TOMASZ  TARANTA
ADAM  TURCZYK
MATEUSZ  WIŚNIEWSKI 

Serdeczne podziękowania składam, szczególnie, dwójce wykładowców Uczelni  
                     Bogdzie Sztencel i Krzysztofowi Boczkowskiemu 
                  bez nich nic nie przebiegałoby równie bezproblemowo!

Pozostaje więc tylko życzyć i sobie i studentom PWST - dalszej owocnej pracy z Instytutem. 

Obie fotografie: Andrzej Hejne   

4 komentarze:

  1. Witaj Ewo
    Oglądając zdjęcia, nie po raz pierwszy naszła mnie refleksja, że uczestnicy warsztatów w swojej "pracy" butów nie zedrą ;)
    Zastanawiam się nad rolą bosych stóp w ćwiczeniach i nawet rozumiem potrzebę pozbycia się obuwia dla uwolnienia energii, pozbycia się czegoś, co nas ogranicza. Jednak ćwiczenia głosu i oddechu mają przygotować kursantów do wystąpień na forum publicznym, a tam szpilki i garniturki - jak to pogodzić?

    macham - sarna

    OdpowiedzUsuń
  2. Witaj sarno, trochę wody upłynęło nim mogę ci odpisać, wybaczysz? :)
    Dobrze wyczuwasz założenia twórcy metodyki pracy z oddechem, głosem i energią werbalną poprzez sprawne (więc wspomagające) ciało. Z drobnym dopowiedzeniem; pozbycie się obuwia umożliwia całemu organizmowi nie tyle uwolnienie, co pobieranie energii - z Ziemi. Pobieranie energii Wszechświata poprzez "żyjące stopy będące swoistymi dyrygentami, dyrygującymi energią ziemską" - jakby to abstrakcyjnie nie brzmiało.
    Szpilki i garniturki. To pozorna sprzeczność. Gdy ciało zapamięta właściwe dla siebie pozycje wspomagające głos, radzi sobie z każdą zastaną sytuacją i przestrzenią. Potrafi kumulować energię, potrafi intuicyjnie wykonywać tylko niezbędne ruchy tak, by tej energii nie trwonić. Świadomy swojego ciała mówca (aktor, śpiewak) nigdy nie jest w bezruchu, jego stopy tańczą, nawet w szpilkach. Co nie znaczy, że wykonują 'taniec św. Wita'. Przypatrz się kiedyś wnikliwie tym, których umiejętności głosowe podziwiasz. Niektórzy z nich uczyli się tej umiejętności, kolejni mają to po prostu w ciele, naturalnie. Tym szczęśliwcom żadna 'metoda' nigdy nie była i nie jest potrzebna. Prawdopodobnie jesteś w tej grupie, tak to czuję. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie, nie wybaczę. Zresztą z prostej przyczyny - nie ma czego wybaczać Ewo.
    Cieszę się, że masz życie wypełnione na maxa, i nie ważne czy to praca, czy wakacyjne lenistwo :)
    Zawstydzasz mnie, chyba jestem nieuważnym uczniem, bo skupiłam się na uwalnianiu/nie krępowaniu energii z naszego wnętrza, a umknęło mi pobieranie jej z zewnątrz. Dla mnie to ciągle jeszcze kosmos;) bo chyba moją właściwą naturą jest zarażanie swoją energią innych, choćbym potem sama miała paść na twarz :)
    Intuicja chyba Ci dobrze podpowiada - choć kiedyś nie doceniałam sibie i musiałam bardzo, bardzo dużo pracować nad pozwoleniem sobie na polubienie siebie samej i bycie świadomą swojej wartości. Sądzę (choć zabrzmi to nieskromnie), że jestem fajnym człowiekiem, a to pozwala czuć się w życiu równie fajnie i wyluzować :) Molik doskonalił metodę z pięty, a ja zodiakalny byczek, staram się niczego nie odkładać na potem, więc doskonalę ruszanie z kopyta.

    Jesteś Ewo "fajna", widziałam filmik - luzak z Ciebie i masz łobuzerski uśmiech :)
    macham, sarna

    OdpowiedzUsuń
  4. Witaj sarno, mój system ochrony przed spamem aż się zaciął na twoje dictum, interweniowałam...
    Powoli uczę się leniuchować, ale nie za dobrze mi idzie. Wakacje miały drugie dno, pracowite, jak na Pannę przystało. A Molik był Baranem: "jestem i działam, idę na przód", choć absolutnie bez padania na żadną twarz. Innych - brzydszych cech Barana szczęśliwie nie rozwinął :)
    Ruszaj, ruszaj tylko pamiętaj, że to o całą stopę chodzi (bo dokładnie nie wiadomo skąd konkretnie ta energia wychodzi, z przodu, tyłu, śródstopia?).
    Jaki filmik? ten który A. Paluchiewicz zmontował ze zrobionych mi zdjęć? Za bardzo mu nie wierz, on artysta, nie koniecznie widzi to co ja widzę...
    No to macham.

    OdpowiedzUsuń