poniedziałek, 20 lutego 2012

Mróz w Brzezince

Stanisław Jeziorski, Brzezinka (ok.72). Fot. A Pluchiewicz

W blogu pisanym przez  bee  zobaczyłam niedawno zdjęcie skutej lodem Odry. 
Siedząc w przytulnym mieszkanku i tylko patrząc przez okna na gołe drzewa, na języki śniegu na pobliskich trawnikach, prawie nie kojarzę, że to sroga zima wokół. Tak się zapamiętuję w tej pracy, w tym iście babskim niepokoju; z czymś, gdzieś... nie zdążę? 
A zimy i we Wrocławiu i jego okolicach potrafią dać się we znaki, mimo że magnolie to u nas zakwitają pewnie najwcześniej w kraju. I seledynowe skulone listki też mamy pierwsi. Wszystko to zobaczę w oknach gdy już przyjdzie czas.

Mróz dawał się we znaki także w Brzezince; kilku zagrodowej wiosce na uboczu, 46 km od Wrocławia (w stronę Oleśnicy). W listopadzie 1971 Instytut Aktora Teatr Laboratorium zakupił tam, od miejscowych rolników, zrujnowane przedwojenne zabudowania otoczone 10 hektarami lasu. Były tam też, są nadal, drewniany młyn, rzeczka i malowniczy staw.
Odosobnione miejsce, bez bieżącej wody i elektryczności miało służyć nowym, przekraczającym ramy teatru wyzwaniom. Prowadzono tam projekt Teatr Źródeł i inne przedsięwzięcia parateatralne, do momentu ogłoszenia stanu wojennego.

Później obiekt nadal niszczał, pieniędzy na porządną adaptację przez lata brakowało. W 1990 obiekt przejął Ośrodek Grotowskiego lecz, dopiero w 2001 podjęto pilną renowację dachu. Kolejny rok to doprowadzanie unikatowego obiektu do stanu używalności. Obecnie jest tam niewielka część hotelowa, niezbędne zaplecze kuchenno-jadalne oraz wspaniała sala do ćwiczeń i prezentacji spektakli - z dużym kominkiem. Akustyka i klimat do pracy nie-pow-ta-rzalne.

Jak wyglądała Brzezinka w '90 gdy powstał Ośrodek? Z jej ówczesnym stanem można zapoznać się na podstawie fotograficznej dokumentacji jej stanu, dokonanego przez - Bruno Chojaka http://www.grotowski.net/mediateka/ikonografia/n0035b 
Także tam zarejestrowano Głos i Ciało, w '06 (19-23.04). Dwie krótkie części;  http://www.grotowski.net/mediateka/wideo/glos-i-cialo-staz-zygmunta-molika-brzezinka-2006-fragm-1 

Zygmunt Molik w pracy parateatralnej długo, jak twierdził; znaleźć się nie mógł. Nie opuścił jednak Grupy. Zajął się tym co dziś dzierży dumne miano - logistyką. Załatwiał zatem niezbędne sprawy administracyjne, aprowizacyjne i wszystkie inne niezbędne, by, jak określał, "każdy mógł czuć się zabezpieczony". Oczywiście na tyle, na ile było to możliwe w tych zgrzebnych warunkach i czasach. Opowiadał mnie, opowiadał innym; zdobywszy na potrzeby Brzezinki kilka kartonów jaj, przywiózł je na przechowanie do domu. Wielce dumny z siebie umieścił je... w zamrażarce!

Zajęcia w terenie trwały tygodniami, prowadzący czasem tylko na weekend mógł wrócić do domu. Tak więc całe życie toczyło się w borach-lasach, a miejscami w których najczęściej dbano o higienę były okoliczny młyn i staw.

 Tak, mniej więcej, wyglądała kąpiel w mroźnej Brzezince.
To zdjęcie jest jednym z trzech z cyklu, wykonał je (jak sądzę, choć mam je w domowym archiwum) Andrzej Paluchiewicz 

W wykonaniu Andrzeja powstało wiele pięknych zimowych zdjęć, także inne, np. Zygmunta prężącego imponujące wówczas muskuły czy biegającego półnago po okolicznych zaśnieżonych polach choć zima, jak widać, bywała w Brzezince całkiem nie na żarty.

Wystawa zdjęć A. Paluchiewicza z tego okresu odbyła się w 2009 w ramach "WRO ART" 
http://www.wrocenter.pl/strony-wystaw/moj-grotowski/- zdjęcia (zakładka) można otworzyć, by na drugim z kolei zobaczyć... mnie wraz z synem, tyłem. Oboje przyodzianych, ja w jeansy, i z dużą czarną torbą.

P.S. W moim archiwum istnieją 3 różne zdjęcia Z.M. kąpiącego się w Brzezince. Jedno z nich miało stanowić okładkę książki "Zygmunt Molik's Voice and Body Work". Takie było zamierzenie autorów: Zygmunta Molika i Giuliano Campo. Nie znam przyczyn, dla których Wydawnictwo finalnie odstąpiło od publikacji jednego z wymienionych zdjęć na rzecz innego, z zupełnie innej "bajki'. Zdjęcie "kąpiącego się" zaświadcza o harcie ducha i ciała aktorów "Laboratorium", o ich gotowości i możliwości pracy w każdych, nawet ekstremalnych warunkach.  Wydawcy wydało się jednak, lub jedynie, zbyt śmiałe, zbyt kontrowersyjne (?)  Mam nadzieję, że publikując powyższe zdjęcie nie urażam niczyich uczuć estetycznych... ani żadnych innych uczuć.  
Nie chcę niczego sugerować, ale może, jeśli już, jeśli już ten wpis czytać to czytać go... po 22.00?

4 komentarze:

  1. Ewo, TO zdjęcie jest wspaniałe, niezwykłe pod każdym względem! Niesie takie bogactwo treści i skojarzeń... Nie umknęło Ci również na pewno i to, że betonowe linie układają się w kształt krzyża, mężczyzna ma skrzyżowane na piersiach ręce, może tej religijnej, chrystusowej symboliki przestraszył się wydawca...
    Naprawdę przechowujesz skarby w domowych szufladach i w pamięci :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Bee, zdjęcia 'Palucha' są faktycznie świetne. Te które mam są marnymi odbitkami. Skarbów nie trzymam w domu, tylko garstkę, zdeponowałam je w Archiwum Instytutu. Czekają na opracowanie. W pamięci też już garstka ledwie, liczę jednak, że przy cierpliwym w niej grzebaniu niejeden jeszcze fakt wypłynie.
    Książkę wydawał Routledge w 2010, trudno posądzać ich o małostkowość czy religijne fobie. Może o jakość zdjęcia chodziło, wypytam Giuliano przy okazji...
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  3. Wprawdzie wpis ten czytam o godz. 18:51, ale nie widzę problemu. Zdjęcie śmiałe, może nawet intymne... ale skoro zdecydowałaś się nim z nami podzielić, to tym lepiej - bo może to świadczyć o zaufaniu, jakim darzysz tych, którzy odwiedzają Twojego bloga.

    PS. I niezwykłe miejsce opisałaś. W dzisiejszym zatłoczonym świcie to prawdziwy skarb i... szansa na chwilę wyciszenia, może nawet - dobrowolnej samotności?

    OdpowiedzUsuń
  4. O tak L.A., Brzezinka do dziś zdaje się na końcu świata. Domów przy szosie nie wiele przybyło, a do budynku dochodzi się przez las z 200 m. W nocy ciemno, choć 'oko wykol', choć nie jest to szczególnie stary ani gęsty las. "Samotności" tam nigdy nie widziałam; pracują grupy, odbywają się spektakle, projekty, konferencje.
    http://anamariedomini.blogspot.com/2012/02/brzezinka.html - są tam też nie 'odkryte jeszcze cuda'.

    Do odwiedzających bloga nie mam powodu nie mieć zaufania. A zdjęcie nie powinno nikim 'wstrząsnąć'. Czy powstało w sytuacji sprzyjającej intymności, wątpię. Poza wszystkim Zygmunt nie wstydził się ciała, nie tylko dlatego że pod pięćdziesiątkę wyglądał jak widać. Ciało (i emocje) to dla aktora warsztat pracy. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń