Cykl zaczerpnął tytuł od pierwszej, napisanej 3 lata temu sztuki - do obrazu Coreggia - Porwanie Ganimedesa - przez Paulusa Hochgatterera
Oto i Polska odsłona międzynarodowego projektu łączącego malarstwo, literaturę i teatr, będącego nowym spojrzeniem na malarstwo dawnych mistrzów. Austriacka grupa Wenn es soweit ist zaprosiła siedmioro znanych pisarzy i pisarek do napisania utworów literackich, inspirowanych wybranymi dziełami sztuki ze zbiorów Muzeum Narodowego we Wrocławiu. Projekt współtworzą Muzeum Sztuk Pięknych w Budapeszcie i Kunsthistorisches Museum w Wiedniu (będącego miejscem 1. edycji projektu w 2010).
Teksty te posłużyły reżyserom - Jacqueline Kornmuller i - Peterowi Wolfowi oraz siedmiorgu zaproszonym aktorom, do przygotowania siedmiu kameralnych przedstawień, wystawianych symultanicznie i wielokrotnie podczas tego i kolejnych jeszcze sześciu wieczorów.
Spacerując po trzech piętrach Muzeum można więc - dowolnie, w części lub całości, raz czy kilkukrotnie, zapoznawać się z propozycjami. Można spacerować ale i przysiadać całkiem wygodnie na składanych, lekkich stołeczkach, w które wszystkich gości-widzów już w szatni zaopatrzono.
Z wielką satysfakcją podziwiałam spektakle dwójki wrocławskich aktorów Teatru Współczesnego Marty Malikowskiej i Jerzego Senatora. Najbliższe sercu były kreacje Sophie Prusa i Adama Graczyka. Żywiołowością podbiły mnie Paulina Skłodowska i Anka Graczyk.
Tego jeszcze we Wrocławiu nie było. Na stronie - można wysłuchać rozmowy z Reżyserem, z Aktorką oraz fragmentu jej spektaklu - Nago http://www.radiowroclaw.pl/articles/view/28755/Ganymed-Goes-Europe-czyli#
Oto czego byliśmy świadkami, co oglądaliśmy, czego wysłuchaliśmy:
- Infantka - Diego Velazqueza, który to obraz specjalnie na tę okazję
sprowadzono z Muzeum Historii Sztuki w Wiedniu.
Tekst napisała Elfride Jelinek (Księżniczki! Płonące Podszycie!).
Występuje: Hanna KONAROWSKA
Pozostałe obrazy są na stałe we wrocławskim muzeum.
- Alegoria zmysłu smaku i Alegoria zmysłu dotyku - Johanna Glegglera,
- Agnieszka Drotkiewicz (Podwieczorek) - Paulina SKŁODOWSKA
- Studium chmur - Friedricha Philippa Reinholda
- Martin Pollack (Marsz pod chmurami) - Jerzy SENATOR
- Ewa - Lucasa Cranacha
- Thomas Glavinic (Nago) - Marta MALIKOWSKA
- Śpiąca rodzina - Rajmunda Kanelby
- Marek Bieńczyk (Śpiąca rodzina) - Anka GRACZYK
- Tryptyk świętych dziewic - z pracowni wrocławskiej -
Małgorzata Sikorska-Miszczuk (Po lodowym oceanie dryfuje szafa, a co ja na to?)
- Sophie PRUSA
- Tron Łaski - z pracowni Mistrza - Zaśnięcia Marii z Kosatek
- Mariusz Wilk (Droga Mati) - Adam GRACZYK
Wszystkie te ścieżki wydeptywały, z rozkoszą, trzy zaprzyjaźnione na tej domenie blogerki: Ewa, Holly i Bee. W nagrodę (zapewne) wzięły też udział, pospołu, w wielce udanej towarzysko, a wieńczącej Premierę, recepcji.
Polecają zatem każde z planowanych jeszcze przedstawień, choć serwowania napojów i przekąsek nie należy się już raczej spodziewać :)
Premiera 24 maja. Kolejne przedstawienia: 31 maja, 7,14,21,28 czerwca,
5 lipca (19.30 - 22.00)
Podpisuję się pod komplementami pod adresem Ganimedesa! To wspaniały projekt, cudownie wykonany, przez młodych, niezwykle uzdolnionych aktorów, którzy mówili oryginalne teksty inspirowane obrazami. Wnętrza Muzeum Narodowego tak jakby ożyły, obrazy budziły się do życia na naszych oczach-było to niezwykłe przeżycie. Brawo Muzeum Narodowe, brawo Wrocław!
OdpowiedzUsuńholly, teraz to już na pewno nie trzeba nikogo zachęcać do spędzenia tych 2-3 godzin w salach naszego, oryginalnego architektonicznie na dodatek, muzeum. Tym bardziej, że przy okazji można zwiedzić kilka wystaw, od średniowiecza począwszy...
OdpowiedzUsuńZnakomity pomysł łączenia sztuk, świetna realizacja, niezwykłe otoczenie wrocławskiego Muzeum Narodowego i, last but not least, najmilsze towarzystwo przełożyły się na niezapomniany pod każdym względem wieczór.
OdpowiedzUsuńBee, w związku z projektem którego byłyśmy uczestniczkami obserwuję niecodzienne w naszym pięknym kraju zjawisko - jednomyślność.
OdpowiedzUsuńMam też przesłuchy z innych źródeł. Spektakle tak bardzo podobały się, że niektórzy chcą tam wrócić, by przeżyć wszystko ponownie. Lubię to!
Dawno nie byłam na tak dobrym spektaklu. Urzekła mnie szczególnie gra aktorska Sophie Prusa.
OdpowiedzUsuńWitaj Mo, trzeba by używać raczej liczby mnogiej, spektakli było wszak siedem.
OdpowiedzUsuńO tak, Sophie widziałam 2 razy. Za drugim razem podeszła nawet do mnie i trzymała za rękę patrząc głęboko w oczy. Cudne, a i ona cudnej urody...
Ganimedesa najbardziej lubię w wersji Rembrandta, choć na pewno mniej słodka niż ta Correga. A na następne spotkanie blogerek to chętnie bym się wkręciła... ;) Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńczaro, zatem przyjdzie wybierać; do Wiednia czy do Drezna. Wersja sto lat młodsza, czy przeciwnie. Ganimedes, który bez obaw daje się porwać, czy ten który ze strachu siusia.
OdpowiedzUsuńPozwolimy ci zapewne - wkręcać się, gdy na wzmiankowanym forum zapadną kolejne kulturalno-towarzyskie decyzje.
Na pewno byłabyś rada, tym bardziej, że do Wrocławia warto przyjeżdżać z wielu powodów.
Może jednak bardziej byłabym rada, że koleżanki mają ochotę również i na moje skromne towarzystwo? ;-) Ewo, ile miasto Ci płaci za tę reklamę, zdradź? ;)
OdpowiedzUsuńczaro, nie odsłania się kulis biznesowych negocjacji :)
OdpowiedzUsuńMamy, mamy, a ja to już z pewnością. Może we wrześniu w Paryżu?