Niepostrzeżenie minęło lat 30; od wystawienia w Berlińskiej Hochschule fur Kunste "Peer Gynta" Henrika Ibsena we współreżyserii Zygmunta Molika. Premiera miała miejsce 12 lutego 1983 r. w pobliżu Ku'Damm na Joachim-Friedrichstr. 37, w sali którą tajemniczo oznaczono - 3.HH, 2.St. Uczelni o tej nazwie od 2001 r. w Berlinie już nie ma, teraz jest to Universitat der Kunste. Ówczesna Akademia Sztuk Pięknych to jeden z najstarszych niemieckich państwowych uniwersytetów, jej poprzedniczkę założono w 1696. Jeden z oddziałów Uniwersytetu nadal mieści się w tym samym miejscu, w Charlottenburg.
Współreżyserką spektaklu była Ruth Melching-Preller (później Preller-Gutdeutsch) 52-letnia, wówczas, aktorka teatralna i filmowa oraz reżyser i pedagog. Jest narodowości amerykańskiej. W owej Hochschule pracowała 25 lat. Gdy ją odwiedzaliśmy wciąż mieszkała w bajecznym berlińskim Zehlendorf. Zygmunt podmieszkiwał u niej wiele razy, w czasie kolejnych pobytów w Berlinie.
W ulotce, będącej zapewne programem do spektaklu, napisano: "Zdecydowaliśmy się umieścić pracę w ramach trochę kapryśnej, trochę cudacznej bajki. Peer wkracza wraz z matką do zaczarowanego lasu. Przez najbliższą godzinę będzie tu mieszkał i przeżywał najważniejsze momenty życia. Ze względów pedagogicznych prawie każdy epizod z życia Peer Gynt'a jest reprezentowany przez innego studenta. Pomimo różnych uczestników, będziemy starać się aby było namacalnym; są to jeden i ten sam Peer, Aase czy Solveiga, a ciągłość działań ich miejsce i czas są zachowane".
Tam, w promieniach słońca,
Mówią: „Człowieku, bądź sobą!”
(...) zaś przy naszym żłobie
Prawi się mądrze: „A ty wystarcz sobie!” Starali się być sobą: Edelgard Hansen, Rainer Laupichler, Thomas Vogt, Claudia Voigh, Frank Meyer, Matthias Barner, Anina Jendreyko, Heike Falkenberg, Bernhard Schutz, Janette Rauch, Heikko Deutschmann, Marion Reuter, Heike Falkenberg, Petra Maria Weimer, Marina Matthias, Ralf Rauker, Gertrud Gohl.
Dramaturgią spektaklu zajmował się Andreas Wirth,
W dokumentach, pozostałych po spektaklu, zachowały się szkice sytuacyjne. Bardzo ciekawe graficznie. Rysowała je, co prawda, bardzo wprawna ręka lecz korzystająca, niestety, z ulotnego 'piórka'. Pięć z nich zachowało się na tekturkowych, kwadratowych (15x15) obrazkach. A te, oprawione i za szkłem wisiały u mnie wzdłuż schodów. I mimo, że światła tam niewiele - wyblakły. Oddałam je wczoraj pod fachową opiekę, będzie można starać się wszystkie utrwalić; szczęśliwie zachowały się dwie prezentowane tu kserokopie.
Tak więc po renowacji - na ścianie zawisną kopie kopii, a oryginały dalszego trwania będą zaznawały gdzieś tam, w każdym razie już bez dostępu słońca.
Czy to ten FRANK DELL mógł być autorem owych szkiców? http://thewoostergroup.org/twg/twg.php?frank-dells-the-temptation-of-st-antony
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz