Zapis rozmowy, losy jej kolejnych publikacji znaleźć można w Książce; po raz czwarty proponuję by się z nią zaprzyjaźnić. Aneks ROZMOWA PETERA BROOKA I JERZEGO GROTOWSKIEGO PROWADZONA PRZEZ GEORGES'A BANU (...) Grotowski również zwracał szczególną uwagę na fizyczne centra głosowe. Rozwinął ćwiczenia i zaangażował się w radykalne poszukiwania zmierzające w tym kierunku. Jak zatem pojawiło się owo zagadnienie ciała i głosu i jak je podejmujecie w waszej pracy.
Grotowski miał wówczas 56 lat i od VIII 1986 oficjalnie pracował w Pontaderze. Lecz wciąż wiele podróżował. Choćby; w drugiej połowie owego maja rozpoczynał koleją roboczą sesję w Irvine, University of Kalifornia - w ramach projektu Dramat Obiektywny. Zygmunt Molik natomiast, w tym właśnie czasie, jak to on, teorie przekuwał w czyn. W maju pracował w Tybindze, miasteczku 'będącym uniwersytetem' - w Landestheater (LTT). Zaś w trzeciej dekadzie tamtego maja działał w 'Wojków' w Kowarach; Drugie Studio Wrocławskie (w pewnym sensie kontynuujące prace rozwiązanego Teatru Laboratorium) wraz z teatrem im. C. K. Norwida w Jeleniej Górze zorganizowało tam wówczas Sympozjum poświęcone 30-leciu Teatru Laboratorium.
Cóż mógł począć, niebożę, skoro Boss mówił ustami Brooka: "Aktor jest na służbie realności, która może dalece przekroczyć jego subiektywną naturę, jest od niej nieskończenie bogatsza i może ją oświetlić. Kiedy więc spotykał się z narcystycznymi dążeniami aktorów, stanowczo i bezlitośnie starał się je zwalczać, pragnąc wyrugować sentymentalizm i egoistyczne użycie medium teatru do zaprezentowania siebie publiczności. W ten zdrowy sposób Grotowski chciał usunąć z teatru samouwielbienie aktora, które istniało zawsze i zawsze będzie istnieć w tak wielu teatrach na świecie" . Powiedział tak Peter Brook - Marii Zmarz-Koczanowicz, w rozmowie przeprowadzonej do jej filmu Jerzy Grotowski - próba portretu [prod. ARTE i TVP, 1999]. Niemal cały tekst rozmowy jest do znalezienia w: Peter Brook, Z Grotowskim, Teatr jest tylko formą, Wrocław 2015.
Powróćmy do 1989 roku - w Taorminie, lecz może najpierw - w Polsce? gdyż ten rok był u nas rokiem cudów. Czwartego czerwca skończył się w Polsce komunizm, tę wieść przekazała nam spektakularnie J. Szczepkowska w telewizji (28.10). Lecz po kolei: - 1 stycznia obywatele otrzymali własne paszporty, - zniesiono kartki i asygnaty, - w Krakowie manifestowano w obronie uwięzionego Vaclava Havla, - odbywały się poufne spotkania w Magdalence poświęcone przyszłej ordynacji wyborczej oraz relacjom między izbami parlamentu i prezydentem, - Okrągły Stół zakończył obrady, - zarejestrowano NSZZ "Solidarność", a Lech Wałęsa odbył podróże do Włoch i Watykanu. - Tuż po konferencji w Taorminie, 8 maja, ukazał się pierwszy numer "Gazety Wyborczej", - Chwilę potem Kościół zyskał osobowość prawną; przyznano mu ulgi podatkowe i celne oraz obiecano zwrócić przywłaszczone nieruchomości. - 2 lipca Prezydent USA George Bush wezwał ZSRR do wycofania wojsk z terytorium Polski, a zaraz potem przyjechał z wizytą. - 1 sierpnia urynkowiono ceny żywności, - 24 sierpnia sejm zaaprobował Tadeusza Mazowieckiego na stanowisko premiera. Co za czasy! do dziś brzemienne w... nie zawsze zbawiennych, skutkach.
Jednakże, by nie było zbyt minorowo (po powyższej konstatacji) przedkładam zdjęcie J.G. odnalezione w sieci (autor nieznany). Zamieścił je G. Galvis, bloger z Kanady, informując, że dotyczy zdarzeń 1966 roku. 'Trochę' to bałamutne, ba, wręcz nie możliwe. Choćby dlatego, że dopiero w 1970 r. Grotowski schudł tak spektakularnie. Nadto, nasz bohater nie miał powodu by dać się fotografować przed Teatrem Polskim we Wrocławiu 23 lata przed podróżą na uroczystości związane z Premio Europa per il Teatro '89. Lecz już 16 lat przed wyjazdem do Taorminy, czyli w 1973 roku, owszem tak. Co nie znaczy, że 1966 nie był dla niego ważny. Skutkiem ukazania się w numerze "Odry" jednego z najważniejszych jego tekstów: Ku teatrowi ubogiemu (Odra 1965 nr 9, s.21-27) było wystąpienie na Kongresie Kultury Polskiej (8.09.1966).
Elegancki Grot (tak, cenił stosowną do okoliczności elegancję) 21.05.1973 miał spotkanie z członkami Klubu 1212 (założonego przy tym Teatrze przez wspaniałą Annę Hannovą) - przy okazji IV Międzynarodowego Festiwalu Teatru Otwartego we Wrocławiu. (Bowiem w 1973 Festiwal, organizowany przez Kalambur, po raz pierwszy zaprezentował się pod taką oto nazwą).
Czas na powrót na Prix Europa du Théâtre, Taormina Arte. Praca nad głosem, co to takiego? Mówi się, że głos jest czymś 'odseparowanym'. Ale to tylko w pewnych ćwiczeniach można 'odseparować' głos, i co więcej, odseparowany głos jest czymś bardzo groźnym dla rozwoju aktora. A zatem, kiedy myślę o pracy nad głosem, myślę o pracy nad ciałem, z którego głos się wydobywa. Ale co to znaczy, praca nad ciałem? Pracowałem przez wiele lat nad wielką teatralną klasyką z przeszłości. Wszyscy mówili, że robię teatr fizyczny, podczas gdy w rzeczywistości pracowałem nad relacją między działaniem i tekstem. Mówiono jednak, że to teatr fizyczny. Nie stanowiło to prawdziwego zagrożenia, bo pracowaliśmy na tekście. Ale dla innych tak zwanych uczniów była to katastrofa, bo oni naprawdę pracowali nad teatrem fizycznym. Tak, głos jest niesiony przez ciało, ale co to znaczy? Co to ciało robi?
Po pierwsze, coś przechodzi przez ciało - coś takiego jak impulsy i działania. Tutaj pojawia się kwestia przekazywania znaczenia. Znaczenie. Pomyślcie o tym; są w życiu codziennym ludzie, którzy mówią ci o czymś, ale to coś nie dociera. A przecież słowa znajdują się na swoim miejscu, głos brzmi. Ale znaczenie nie dociera. To tak, jakby zabrakło wysiłku, by przekazać znaczenie. Jeśli robione jest to z pewnym wdziękiem, z pewnym urokiem, otrzymujemy piękną francuską rozmowę w kawiarni. Żadnego znaczenia, ale słowa takie wyraziste, żonglerka pełna wirtuozerii - brawo! Ale znaczenie nie dociera. W pracy nad głosem ciało musi próbować przekazać znaczenie. Pomiędzy głosem i ciałem, które czyni wysiłek przekazania znaczenia, są słowa, mowa.
Ach, macie tu dwie rzeczy; głos i znaczenie. Nie chodzi tu o właściwe podkreślenie akcentów logicznych, ale raczej o to, jak słowa są naładowane znaczeniem-energią. Energia. Tak, istnieje kwestia energii. Ta energia, która jest naładowana znaczeniem i która stanowi ładunek słów, jest pojawiającą się wibracją brzmieniową. Peter Brook w tekście na temat Orghastu robi bardzo ważną uwagę o języku awesta, w którym słowa muszą być wypowiadane w precyzyjny sposób; istnieją pewne wskazówki i jeśli się ich przestrzega, sama warstwa dźwiękowa niesie znaczenie. W tym rytualnym i sakralnym języku wibracja dźwiękowa słów sama przynosi znaczenie. To istota problemu w rytuale. A więc widzicie, jest głos ale nie można odciąć głosu od mowy, nie można odciąć głosu od ciała, nie można odciąć głosu od impulsów i działań od znaczenia. Znaczenie polega na tym, by przekazać znaczenie. Aby przekazać znaczenie, trzeba mieć energię, która nadaje moc słowom, trzeba zastosować słowo-energię, głos-energię, ciało-głos-energię, ciało-głos-słowo-energię.
Takimż to człowiekiem był - pan J. Grotowski. Naprawdę była w nim wielka, interesująca przestrzeń istniejąca pomiędzy praktykowanymi stylistykami, które miały go dookreślić. Choćby tymi - którym hołdował pan T. Kantor; z niemijającą pewnością wiedział co o nim sądzić [był zwykłym złodziejem i oszustem], lub innymi - cechującymi wielu, lekko rozhisteryzowanych apologetów, z których pokpiwa sobie pan D. Kosiński w swojej najnowszej książce [dzieło człowieka tak lubiącego igrać niebezpiecznie z innymi zamieniono na kaplicę grobową, do której wyznawcy wchodzą w ciszy, by ucałować świętą podłogę].
Jeśli, dzięki moim opowiastkom, ktokolwiek bardziej polubił dokonania P. Brooka ucieszy go to przepiękne zdjęcie. Przesłał mi go, wczoraj, Andrzej Paluchiewicz wiedząc, że ponownie o Nim piszę. Powstało w 9.03.2005 w Teatrze Polskim, na spotkaniu P. Brooka z publicznością, prowadzonym przez Grzegorza Ziółkowskiego, dyrektora programowego Ośrodka Grotowskiego. Spotkanie wiązało się z wizytą we Wrocławiu - Théâtre des Bouffes du Nord, CICT (Paryż, Francja) oraz prezentacjami spektaklu Tierno Bokar (wg książki Amadou Hampaté Bâ Vie et enseignement de Tierno Bokar – Le Sage de Bandiagara (Życie i nauczanie Tierno Bokara – mędrca z Bandiagara) - jako poszukiwania teatralnego.
A. Paluchiewicz, jako widz, robił zdjęcia z sali, a powstała ich cała seria. To prezentowane jest jednym z nich.
O Książce, którą polubiłam pisałam wcześniej: 24.03, 6.04, 31.07.2015.
A. Paluchiewicz zarejestrował również całe spotkanie. Uczynił to także Ośrodek, jego zapis jest dostępny; Dlaczego Pan podróżuje?...Zapis spotkania z Peterem Brookiem w Teatrze Polskim we Wrocławiu, 9 marca 2005, spisała i przełożyła Justyna Rodzińska, „Konteksty. Polska Sztuka Ludowa” 2005 nr 1, s. 29–32.
Cóż mógł począć, niebożę, skoro Boss mówił ustami Brooka: "Aktor jest na służbie realności, która może dalece przekroczyć jego subiektywną naturę, jest od niej nieskończenie bogatsza i może ją oświetlić. Kiedy więc spotykał się z narcystycznymi dążeniami aktorów, stanowczo i bezlitośnie starał się je zwalczać, pragnąc wyrugować sentymentalizm i egoistyczne użycie medium teatru do zaprezentowania siebie publiczności. W ten zdrowy sposób Grotowski chciał usunąć z teatru samouwielbienie aktora, które istniało zawsze i zawsze będzie istnieć w tak wielu teatrach na świecie" . Powiedział tak Peter Brook - Marii Zmarz-Koczanowicz, w rozmowie przeprowadzonej do jej filmu Jerzy Grotowski - próba portretu [prod. ARTE i TVP, 1999]. Niemal cały tekst rozmowy jest do znalezienia w: Peter Brook, Z Grotowskim, Teatr jest tylko formą, Wrocław 2015.
Powróćmy do 1989 roku - w Taorminie, lecz może najpierw - w Polsce? gdyż ten rok był u nas rokiem cudów. Czwartego czerwca skończył się w Polsce komunizm, tę wieść przekazała nam spektakularnie J. Szczepkowska w telewizji (28.10). Lecz po kolei: - 1 stycznia obywatele otrzymali własne paszporty, - zniesiono kartki i asygnaty, - w Krakowie manifestowano w obronie uwięzionego Vaclava Havla, - odbywały się poufne spotkania w Magdalence poświęcone przyszłej ordynacji wyborczej oraz relacjom między izbami parlamentu i prezydentem, - Okrągły Stół zakończył obrady, - zarejestrowano NSZZ "Solidarność", a Lech Wałęsa odbył podróże do Włoch i Watykanu. - Tuż po konferencji w Taorminie, 8 maja, ukazał się pierwszy numer "Gazety Wyborczej", - Chwilę potem Kościół zyskał osobowość prawną; przyznano mu ulgi podatkowe i celne oraz obiecano zwrócić przywłaszczone nieruchomości. - 2 lipca Prezydent USA George Bush wezwał ZSRR do wycofania wojsk z terytorium Polski, a zaraz potem przyjechał z wizytą. - 1 sierpnia urynkowiono ceny żywności, - 24 sierpnia sejm zaaprobował Tadeusza Mazowieckiego na stanowisko premiera. Co za czasy! do dziś brzemienne w... nie zawsze zbawiennych, skutkach.
Jednakże, by nie było zbyt minorowo (po powyższej konstatacji) przedkładam zdjęcie J.G. odnalezione w sieci (autor nieznany). Zamieścił je G. Galvis, bloger z Kanady, informując, że dotyczy zdarzeń 1966 roku. 'Trochę' to bałamutne, ba, wręcz nie możliwe. Choćby dlatego, że dopiero w 1970 r. Grotowski schudł tak spektakularnie. Nadto, nasz bohater nie miał powodu by dać się fotografować przed Teatrem Polskim we Wrocławiu 23 lata przed podróżą na uroczystości związane z Premio Europa per il Teatro '89. Lecz już 16 lat przed wyjazdem do Taorminy, czyli w 1973 roku, owszem tak. Co nie znaczy, że 1966 nie był dla niego ważny. Skutkiem ukazania się w numerze "Odry" jednego z najważniejszych jego tekstów: Ku teatrowi ubogiemu (Odra 1965 nr 9, s.21-27) było wystąpienie na Kongresie Kultury Polskiej (8.09.1966).
Elegancki Grot (tak, cenił stosowną do okoliczności elegancję) 21.05.1973 miał spotkanie z członkami Klubu 1212 (założonego przy tym Teatrze przez wspaniałą Annę Hannovą) - przy okazji IV Międzynarodowego Festiwalu Teatru Otwartego we Wrocławiu. (Bowiem w 1973 Festiwal, organizowany przez Kalambur, po raz pierwszy zaprezentował się pod taką oto nazwą).
Po pierwsze, coś przechodzi przez ciało - coś takiego jak impulsy i działania. Tutaj pojawia się kwestia przekazywania znaczenia. Znaczenie. Pomyślcie o tym; są w życiu codziennym ludzie, którzy mówią ci o czymś, ale to coś nie dociera. A przecież słowa znajdują się na swoim miejscu, głos brzmi. Ale znaczenie nie dociera. To tak, jakby zabrakło wysiłku, by przekazać znaczenie. Jeśli robione jest to z pewnym wdziękiem, z pewnym urokiem, otrzymujemy piękną francuską rozmowę w kawiarni. Żadnego znaczenia, ale słowa takie wyraziste, żonglerka pełna wirtuozerii - brawo! Ale znaczenie nie dociera. W pracy nad głosem ciało musi próbować przekazać znaczenie. Pomiędzy głosem i ciałem, które czyni wysiłek przekazania znaczenia, są słowa, mowa.
Ach, macie tu dwie rzeczy; głos i znaczenie. Nie chodzi tu o właściwe podkreślenie akcentów logicznych, ale raczej o to, jak słowa są naładowane znaczeniem-energią. Energia. Tak, istnieje kwestia energii. Ta energia, która jest naładowana znaczeniem i która stanowi ładunek słów, jest pojawiającą się wibracją brzmieniową. Peter Brook w tekście na temat Orghastu robi bardzo ważną uwagę o języku awesta, w którym słowa muszą być wypowiadane w precyzyjny sposób; istnieją pewne wskazówki i jeśli się ich przestrzega, sama warstwa dźwiękowa niesie znaczenie. W tym rytualnym i sakralnym języku wibracja dźwiękowa słów sama przynosi znaczenie. To istota problemu w rytuale. A więc widzicie, jest głos ale nie można odciąć głosu od mowy, nie można odciąć głosu od ciała, nie można odciąć głosu od impulsów i działań od znaczenia. Znaczenie polega na tym, by przekazać znaczenie. Aby przekazać znaczenie, trzeba mieć energię, która nadaje moc słowom, trzeba zastosować słowo-energię, głos-energię, ciało-głos-energię, ciało-głos-słowo-energię.
Takimż to człowiekiem był - pan J. Grotowski. Naprawdę była w nim wielka, interesująca przestrzeń istniejąca pomiędzy praktykowanymi stylistykami, które miały go dookreślić. Choćby tymi - którym hołdował pan T. Kantor; z niemijającą pewnością wiedział co o nim sądzić [był zwykłym złodziejem i oszustem], lub innymi - cechującymi wielu, lekko rozhisteryzowanych apologetów, z których pokpiwa sobie pan D. Kosiński w swojej najnowszej książce [dzieło człowieka tak lubiącego igrać niebezpiecznie z innymi zamieniono na kaplicę grobową, do której wyznawcy wchodzą w ciszy, by ucałować świętą podłogę].
Jeśli, dzięki moim opowiastkom, ktokolwiek bardziej polubił dokonania P. Brooka ucieszy go to przepiękne zdjęcie. Przesłał mi go, wczoraj, Andrzej Paluchiewicz wiedząc, że ponownie o Nim piszę. Powstało w 9.03.2005 w Teatrze Polskim, na spotkaniu P. Brooka z publicznością, prowadzonym przez Grzegorza Ziółkowskiego, dyrektora programowego Ośrodka Grotowskiego. Spotkanie wiązało się z wizytą we Wrocławiu - Théâtre des Bouffes du Nord, CICT (Paryż, Francja) oraz prezentacjami spektaklu Tierno Bokar (wg książki Amadou Hampaté Bâ Vie et enseignement de Tierno Bokar – Le Sage de Bandiagara (Życie i nauczanie Tierno Bokara – mędrca z Bandiagara) - jako poszukiwania teatralnego.
A. Paluchiewicz, jako widz, robił zdjęcia z sali, a powstała ich cała seria. To prezentowane jest jednym z nich.
O Książce, którą polubiłam pisałam wcześniej: 24.03, 6.04, 31.07.2015.
A. Paluchiewicz zarejestrował również całe spotkanie. Uczynił to także Ośrodek, jego zapis jest dostępny; Dlaczego Pan podróżuje?...Zapis spotkania z Peterem Brookiem w Teatrze Polskim we Wrocławiu, 9 marca 2005, spisała i przełożyła Justyna Rodzińska, „Konteksty. Polska Sztuka Ludowa” 2005 nr 1, s. 29–32.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz