Odbierając na gali redakcji "Wprost" tytuł Człowieka Roku, Donald Tusk zacytował Klasyka - Marka Grechutę. W tle słychać było nowocześnie przetworzoną, znaną wszystkim melodię, do znanego - zdawałoby się o pozytywnym wydźwięku - tekstu. Tekstu, okazuje się, ulubionego przez Premiera.
Nie odnoszę się w moich blogowych wpisach do polityki, bo i po co. Opisuję wszak, pozornie (?) planetę odległą. Tylko... może tym razem ma to sens?
Wiadomo przecież, że od polityki nie uciekniesz. To co wymyślono 'na górze', chcemy czy nie, zdeterminuje z czasem nasze poczynania. Głównie te, których jeszcze nie znamy.
Mamy się podobno świetnie, szczególnie na tle. Na tle tych, którzy nie maja 16% wzrostu. Nie wykluczone, że czegoś nie zrozumiałam. Daj Boże jest tak jak mówi Premier, tylko ja nie zrozumiałam (jako blondynka, o lekko przyprószonej czasem percepcji). Myślę o tych procentach bez 'czepiania się'; nie wiem tylko jak i w odniesieniu do czego procenty nam rosną. O tle wolę nie myśleć; "bo gdyby tak tło zmienić" - jak skonstatowano niegdyś 'w reżimowym kabarecie', u Pietrzaka bodaj - pewnie nie wyglądalibyśmy lepiej.
Mamy prawie niebawem, być stolicą Europejskiej Kultury. W 2016! Chwila, moment - z mojej perspektywy. A przecie nie tylko z czasowej perspektywy rzeczywistość i przyszłość, ewidentnie 'skrzeczą'.
Nie to żebym Premiera nie poważała, Rząd miała za nic. Lecz gdy patrzę choćby na swoje niewielkie podwórko...
Zasłużony, bez dyskusji, Instytut im.J. Grotowskiego nie ma gdzie pracować. Ludzie, w tym ja, pracują 'po domach', w okolicznych knajpkach (gdzie internet dostępny). Licznych gości przyjmujemy w około-rynkowych lokalach. Dyrektorzy biegają 'jak poparzeni' ze spotkania na spotkanie, by sprostać codziennym zadaniom. Czy naprawdę dlatego, że 'czasy ciężkie' i recesja wokół?
Naprawę nie wiem, czy dni których jeszcze nie znamy, mogą jawić się nam ekscytująco. Na miarę zasług, wkładu pracy czy oczywistych oczekiwań. Bo czyż nie jesteśmy jednym z łopoczących na krajowym firmamencie kulturalnym, sztandarów?
Tyle się mówi o Kulturze w naszym Mieście, na tle innych miast zdajemy się kwitnąć kulturalnie. Buduje się nowe budynki, remontuje stare, jest wysyp festiwali i innych fajerwerków. Jednak każda z instytucji kulturalnych boryka się z wielkimi problemami, ledwo wiążąc koniec z końcem. Znikają biblioteki, likwiduje się szkoły, pauperyzują się mieszczanie - preferując rozrywki 'do piwa i kotleta'.
"What do you read my lord, words, words, words, (Szekspir, Makbet akt 2, scena 2). Obawiam się, że to najlepszy komentarz do tego o czym czytamy, co słyszymy, co nas otacza i tego czego możemy spodziewać się po nadchodzących "dniach". Dokąd zmierzamy, dokąd zmierzasz Europo jednocząca się w Unii?
Wybaczcie proszę niedogodności, nie ma tego jeszcze na You Toube. Jeśli Wam się wyświetli, to z reklamami i całą stroną. Mam jednak nadzieję, że meritum pozostanie. Pozdrawiam.
Nie odnoszę się w moich blogowych wpisach do polityki, bo i po co. Opisuję wszak, pozornie (?) planetę odległą. Tylko... może tym razem ma to sens?
Wiadomo przecież, że od polityki nie uciekniesz. To co wymyślono 'na górze', chcemy czy nie, zdeterminuje z czasem nasze poczynania. Głównie te, których jeszcze nie znamy.
Mamy się podobno świetnie, szczególnie na tle. Na tle tych, którzy nie maja 16% wzrostu. Nie wykluczone, że czegoś nie zrozumiałam. Daj Boże jest tak jak mówi Premier, tylko ja nie zrozumiałam (jako blondynka, o lekko przyprószonej czasem percepcji). Myślę o tych procentach bez 'czepiania się'; nie wiem tylko jak i w odniesieniu do czego procenty nam rosną. O tle wolę nie myśleć; "bo gdyby tak tło zmienić" - jak skonstatowano niegdyś 'w reżimowym kabarecie', u Pietrzaka bodaj - pewnie nie wyglądalibyśmy lepiej.
Mamy prawie niebawem, być stolicą Europejskiej Kultury. W 2016! Chwila, moment - z mojej perspektywy. A przecie nie tylko z czasowej perspektywy rzeczywistość i przyszłość, ewidentnie 'skrzeczą'.
Nie to żebym Premiera nie poważała, Rząd miała za nic. Lecz gdy patrzę choćby na swoje niewielkie podwórko...
Zasłużony, bez dyskusji, Instytut im.J. Grotowskiego nie ma gdzie pracować. Ludzie, w tym ja, pracują 'po domach', w okolicznych knajpkach (gdzie internet dostępny). Licznych gości przyjmujemy w około-rynkowych lokalach. Dyrektorzy biegają 'jak poparzeni' ze spotkania na spotkanie, by sprostać codziennym zadaniom. Czy naprawdę dlatego, że 'czasy ciężkie' i recesja wokół?
Naprawę nie wiem, czy dni których jeszcze nie znamy, mogą jawić się nam ekscytująco. Na miarę zasług, wkładu pracy czy oczywistych oczekiwań. Bo czyż nie jesteśmy jednym z łopoczących na krajowym firmamencie kulturalnym, sztandarów?
Tyle się mówi o Kulturze w naszym Mieście, na tle innych miast zdajemy się kwitnąć kulturalnie. Buduje się nowe budynki, remontuje stare, jest wysyp festiwali i innych fajerwerków. Jednak każda z instytucji kulturalnych boryka się z wielkimi problemami, ledwo wiążąc koniec z końcem. Znikają biblioteki, likwiduje się szkoły, pauperyzują się mieszczanie - preferując rozrywki 'do piwa i kotleta'.
"What do you read my lord, words, words, words, (Szekspir, Makbet akt 2, scena 2). Obawiam się, że to najlepszy komentarz do tego o czym czytamy, co słyszymy, co nas otacza i tego czego możemy spodziewać się po nadchodzących "dniach". Dokąd zmierzamy, dokąd zmierzasz Europo jednocząca się w Unii?
WPROST - Donald Tusk - Człowiek Roku 2011video
wprost.plNOWE15 godz. temu
Zdaję sobie z tego sprawę, że to jest minimum tego, co mogę dzisiaj zrobić i powiedzieć - to przekazać tę ... |
Wybaczcie proszę niedogodności, nie ma tego jeszcze na You Toube. Jeśli Wam się wyświetli, to z reklamami i całą stroną. Mam jednak nadzieję, że meritum pozostanie. Pozdrawiam.
Ewo,
OdpowiedzUsuńChyba w obecnej sytuacji naprawdę nikt nie jest w stanie przewidzieć ani w Europie, ani dalej, co nam przyniosą "chwile, których jeszcze nie znamy" . A gdy obserwuję to, co dzieje się w Grecji, to naprawdę przychylam się do programu jak najbardziej oszczędnościowego, nawet w dziedzinie kultury a wiesz, że to moje oczko w głowie. Czasy są ciekawe, ale finansowo nie za bardzo. A zdolni ludzie stworzą ( i już stworzyli!) genialne rzeczy pisząc nawet w kawiarniach, nie sądzisz?
..."Lecz woła trzeźwy świat nadziei, I wiele mil od snu mnie dzieli...", że przywołam R. Frosta po twoim, holly pragmatycznym osądzie.
OdpowiedzUsuńOczywiście tony dzieł powstało w kawiarnianych anturażach - z wyboru i z konieczności. Wolę wybór.
Na Świecie działo się i dziać się będzie różnie - częściej źle - do końca świata i dzień dłużej - jak mawia Owsiak. Czy obawy powinny zatem skłaniać nas wyłącznie do ostrożności i zaciskania pasa. Szczególnie w dziedzinie kultury, która określić nas może jako cywilizowanych i kreatywnych. Nie rozwijając się, nie dbając o dziedzinę kultury, zwiędniemy w każdej innej dziedzinie. Czy bez kultury, jak najszerzej rozumianej, mamy szansę na borykanie się z innymi dziedzinami życia?
Jeśli tak, dni których jeszcze nie znamy jawią mi się dość przerażająco.
Smutno mi się zrobiło, Ewo. A potem przeczytałam komentarz Holly, do którego przychylam się z całego serca, z przekonania i z nadziei.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ciepło!
czaro, przejmuje cię sytuacja Greków czy twórców i kultury? Obie sytuacje faktycznie, nie do pozazdroszczenia.
OdpowiedzUsuńGrecy silni swą wielką kulturą, walecznością i przysłowiowym już sprytem życiowym poradzą sobie, jak dotychczas w ciągu tysiącleci.
Świat uczy się od nich do dziś jak zwyciężać, Termopile choćby są wspaniałym przykładem... Gdy tylko opamiętają się, przerwą destrukcję (choćby podpalanie Aten)i zaczną myśleć konstruktywnie. Bankructwo kraju to nie koniec świata, było ich w ostatnich nastu latach kilka. Na dodatek nie są sami ze swoimi problemami.
A Artyści? Jeśli wierzyć prześmiewczemu przekonaniu, że 'dobry twórca' to twórca głodny i w opresji - idą wspaniałe, niezwykle twórcze czasy. Tym bardziej, że zawsze przecież z braku chleba... można jeść ciastka. Pozdrawiam
Ważne są też te dni, które już znamy - czyli nasza przeszłość. Bo co nas ukształtowało, jak nie dni, które już przeżyliśmy?
OdpowiedzUsuńTusk szukał jakiegoś sloganu - i go znalazł... wydaje się, że "śpiewająco", ale wg mnie banalnie.
Polityka ocenia się nie wg tego, co on deklaruje (że chce zrobić w przyszłości), ale wg tego, co dokonał (po "owocach" się go poznaje).
To prawda, nie jest wesoło na świecie - i widzę, że nawet ten spleen zakrada się i tutaj ;)
Może go trochę podtopić w winie? ;)
(Wiem: wychodzę tutaj na jakiegoś winnego opoja :) Ale... co mi tam! Nie takie rzeczy pisałem ;) )
Pozdrawiam
L.A. z punktu widzenia naszych europejskich (a i światowych) dziejów 'całościowych', nasza przeszłość jest bezcenna. Zgadzam się również z tym, że 'owoce' winniśmy oglądać starannie. Byle tylko jakieś owoce były do oglądania.
OdpowiedzUsuńNo fakt, teraz to ten spleen już za duży...
Więc pijmy! 'Papier' przyjmie wszystko, nie tylko na tej stronie. Zresztą, skoro już mówimy o owocach...
Pozdrawiam, poprawiłeś mi humor :)
Kultura (i nauka) są w Polsce niedoinwestowane od lat i naprawdę tu nie ma na czym zaciskać pasa, raczej należałoby w końcu zacząć go popuszczać. Zwracając przy okazji baczną uwagę na kompetencje i motywacje urzędników/dyrektorów zarządzających przyznanymi funduszami, bo na tym polu też mamy wiele do nadrobienia.
OdpowiedzUsuńBee, niedoinwestowań u nas lista wielka. Dlatego gdy każdy przeciąga krótką kołderkę w swoją stronę, kultura na ogół pokornie stoi w ogonku. Bo czyż można pchać na oczy pragmatycznemu narodowi pustą kieszeń komedianta wszelkiego, gdy dziury w drogach, prąd nie dopływa do kuchenek, wiejski autobus zgubił sfatygowane koło.
OdpowiedzUsuńZarządcy nasi kochani mogą więc nieodmiennie wznosić oczy do nieba "w bezsilności" i kapać skromne dobra wedle gustu czy sympatii do aktualnie lobbujących.
Kultura służy u nas - doraźnym celom. Najchętniej fajerwerkom.
Ale może 'kiedyś'; czekam na te ważne dni...