Pisałam już o mrozie w Brzezince (20.02.12), dziś napiszę o Brzezince wczesną wiosną. W kwietniu (19-23) 2006 roku zjechała do niej spora międzynarodowa grupa. Wszyscy zakwaterowali się, z wielką przyjemnością na miejscu. Mimo kwietnia było na tyle ciepło, że można było boso brodzić po nieuładzonej trawie czy brzdąkać na gitarze oparłszy się o brzózkę. A wieczorem zaznać rozkoszy pogaduszek przy trzaskającym kominku.
Studenci reprezentowali Uniwersytety: Kent (UK), Glamorgan (Walia), California (Santa Cruz), British Columbia (Vancouver), w Salonikach i na Krecie. Były Dunki i Irlandka oraz dwie Panie z Polski.
Na jednej z owych Pań Brzezinka zrobiła, pewnie, wielkie wrażenie, bowiem niebawem przygotowała tam performance - Woodhaven Eco Art Project - Virginie Magnat, teatrolożka, reżyserka i aktorka. Była najstarsza w tej grupie (40), mogła imponować doświadczeniem i dorobkiem młodszym stażystom. http://fccs.ok.ubc.ca/faculty/vmagnat.html
Ten zawodowy dorobek rośnie z każdym rokiem; Virginie jest wykładowcą, także we Wrocławiu i zajmuje się spuścizną J. Grotowskiego. Studiując we Francji, u Caroline Bone i Bertrand Quoniam, m.in. studentów Molika, także zapragnęła poznać i poterminować u mistrza ich obojga. Tym bardziej, że żywo zainteresowała się współpracą głosu z ciałem - z ciała energetyczną wibracją. Chciała opanować i poznać tajemnicę przejścia pomiędzy śpiewem a mówieniem, np. scenicznego tekstu.
Myśląc i pisząc o kwietniowym stażu w Brzezince ze zdziwieniem, odkryłam w sobie... raperkę? Nazwiska 'tych cudownych studentów' ułożyły mi się, prawie same, w rytmiczną rymowankę. Dla podkreślenia rytmu, który mi w duszy grał pogrubiłam część tekstu. Można spróbować, a nóż działa?
Angela Konieczny i Claudio Laurini
Chrissy Amundsen i Ricky White
Kylie (Ann) Smith, Agnieszka Kimbar
Agnieszka Rybak, Ninni Julia Bang
Regan O’Brien i Rhys
Owen Bishop
Robert (Lee) Hilton, Virginie Magnat
Constantinos Zaimakis i Robert Klarmann...
Evangelia Nikiforou z nadmorza i gór, Aleksandra Meniolle de Cizancourt
- i oto już cały chór...
Napisałam chór, bo to tę część zajęć najbardziej lubię, na nią czekam.
Gdy kilkunastoosobowa grupa śpiewa w kręgu powstaje, bywa, przecudny chór, którego nie powstydziliby się nawet Gregorianie. Czasem dziwy te działy się już w pierwszym dniu pracy, kiedy indziej czekało się na nie do końca.
A bywało i tak, że jedynie przez krótką chwilkę śpiewający znajdywali tak doskonałe porozumienie. Zjednoczenie; czas w którym dusze śpiewających i słuchających przenoszą się do leśnych rajów. Podobnych tym w Brzezince.
W czasie tego stażu tych magicznych chwil było wiele. Uszczęśliwiły także Molika, co szczęśliwie utrwalono na taśmie, w impresji filmowej zatytułowanej DYRYGENT a http://www.grotowski.net/en/media/video/glos-i-cialo-workshop-zygmunt-molik-brzezinka-2006-excerpt-2
Gdy kilkunastoosobowa grupa śpiewa w kręgu powstaje, bywa, przecudny chór, którego nie powstydziliby się nawet Gregorianie. Czasem dziwy te działy się już w pierwszym dniu pracy, kiedy indziej czekało się na nie do końca.
A bywało i tak, że jedynie przez krótką chwilkę śpiewający znajdywali tak doskonałe porozumienie. Zjednoczenie; czas w którym dusze śpiewających i słuchających przenoszą się do leśnych rajów. Podobnych tym w Brzezince.
W czasie tego stażu tych magicznych chwil było wiele. Uszczęśliwiły także Molika, co szczęśliwie utrwalono na taśmie, w impresji filmowej zatytułowanej DYRYGENT a http://www.grotowski.net/en/media/video/glos-i-cialo-workshop-zygmunt-molik-brzezinka-2006-excerpt-2
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz