sobota, 21 kwietnia 2012

Kino Teatralne poleca: Les Ballets C. de la B. i Urban Ballet

Zamieszczona 15 marca informacja, o prezentowanych przez  Kino Teatralne  filmach traktujących o największych choreografach Europy, spotkała się z wielkim zainteresowaniem.

Cykl prezentacji teatrów baletowych jest kontynuowany.
Tym razem polecamy:    Les Ballets C. de la B. i  Unitel Classica
oraz Urban Ballet -   5, 12 i 26 kwietnia (czwartki) o godz. 18.00

Filmy to: rejestracja spektaklu pitie! (zlituj się!) Les Ballets  i  Urban Ballet - rejestracja spektaklu podsumowującego 20. edycję festiwalu  "Taniec w Sierpniu" w Berlinie.

Reżyseria: Jorg Jeshel i Brigitte Kramer (Niemcy)
http://www.grotcenter.art.pl/index.php?option=com_content&task=view&id=1295&lang=pl


                        Dwa powyższe video przybliżają prace Les Ballets C. de la B.

Licząc, że mój wybór video z dostępnych na youtube, zadowoli nawet wybredne gusta, życzę wspaniałych wrażeń. 

8 komentarzy:

  1. Wybór baletów doprawdy przedni! Chyba jednak najbardziej przemawia do mnie ten trzeci, najmniej może eksperymentalny, ale po prostu piękny! Ale gdybym miała wybierać, to chyba zdecydowałabym się na ten drugi-eksplozja ironii, czarnego humoru, maskarady…Natomiast pierwszy chyba ździebko obrazoburczy, jeśli się nie mylę- na szczęście nie widzieli go pewnie jeszcze katoliccy integryści! (myślę m.in. o tej koszulce z wizerunkiem Chrystusa).
    Dziękuję za te trzy perełki baletowe!

    OdpowiedzUsuń
  2. holly, pójdę w czwartek na projekcję, bardzo jestem ciekawa Urban ballet. Mnie też wydaje się najciekawszy. Na podstawie tego, co dostępne jest w sieci, bo na żywo nie widziałam. Ciekawe też, jak Jeshel/Kramer zarejestrowali spektakl. Postaram się dopisać kilka słów w piątek, gdy już na własne oczy zobaczę prezentację.

    Mam nadzieję, że wyznawcy żadnej religii nie zechcą się mieszać do prac teatrów baletowych - z nie merytorycznych względów. Nie są chyba małostkowi? Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  3. Bogactwo form i treści, jakie proponuje współczesna choreografia, jest fenomenalne! W trzecim fragmencie - Urban Ballet - urzeka czystość formy i zespolenie tancerzy z muzyką. W pierwszym i drugim na pierwszy plan wydaje się wybijać, potraktowana z dystansem i dowcipem, opowieść, co lubię, choć czasem przeszkadza w całkowitym poddaniu się rytmowi i urodzie spektaklu.
    I z innej beczki - jak Ci się widzi, Ewo, nowy pulpit, czy jak się to zwie? Wcale nie wydaje się prostszy i przyjemniejszy w obsłudze... A może to tylko trudne początki?

    OdpowiedzUsuń
  4. Bee, pięknie ujęłaś urok 'staroświeckiego' podejścia do sztuki tanecznej - zespolenie i czystość formy! Bo czyż ruch sceniczny i piękna muzyka to nie dosyć? Twórcy jednak mają święte prawo i obowiązek poszukiwania wciąż nowych form, a widzowie do przyswajania i oceniania nowości, które im się oferuje.

    Może sprawdzimy jutro, jak mają się trailery do pełno-formatowej rejestracji?

    Te wszystkie 'nowości', które oferuje nam się co kilka miesięcy, działają mi na nerwy. To co robiło się odruchowo, wymaga 'coirusz' odwracania uwagi od meritum. I gdyby jeszcze były to zmiany, które rzeczywiście cokolwiek by usprawniały, ale gdzie tam. Sądzę, że zastępy zatrudnionych programistów muszą wykazywać się kreatywnością i pracowitością, a nam użytkownikom wmawia się, że są to niebywałe usprawnienia powstające z myślą o naszej wygodzie.

    Informatycy i administratorzy sieci chcą wyraźnie, aby postrzegać ich jako twórczych artystów, perlą się więc przed nami, nieszczęsnymi internautami, nieustannie. Może utwórzmy stowarzyszenie 'niezadowolonych'. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  5. Mam dokładnie takie samo wrażenie w sprawie tych "udogodnień". Korporacyjny światek, w tym przypadku informatyczno-internetowy biznes, nie znosi próżni, pracownik musi/chce się wykazać, więc zmiana goni zmianę. A nam, żuczkom, się wmawia, że zmiany są nieuchronne i dobre, więc należy się dostosować albo od razu dać się zakonserwować ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Bee, bazują pewnie na naszym ewentualnym 'wstydzie'; wstyd nie nadążać. Dla zamydlenia oczu - wciąż wyświetlają nam prześmiewcze (?) "wyślij opinię". Wysłałam i nic. I jak tu wierzyć w wolny wybór? Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  7. Po projekcji Urban ballet - 26.04.12

    Film ze strzępków zdarzeń Festiwalu w 2008 r. Zrealizowany w formie 'dokumentu', w przestrzeni miejskiej Berlina (niegdyś wschodniego). Puste wejście do metra/kolei - ruchome schody i hall. Kamienny placyk przy rzece, tuż przy łukowatych wyjściach z czerwonej cegły(S-bahn Warschauer ?), skwerek przy moście, kryta ażurowym tunelem szosa, elegancka Friedrichstr. z frontonem Lafayette itd. itp. Wreszcie i trawniki z zieloną ścianą drzew/krzaków.

    Króciutkie fragmenty 'popisów' w wielu możliwych stylach tanecznych, od breakdance począwszy. Wykonawcy z wielu stron świata, solo i w grupach. Trochę zdjęć z prób. Narracja wielokrotnie 'przerywana' chwilkami igrców na trawie - goluśkich facetów w długich, trefionych cudnie blond perukach. Ostatnie z kolei 'wejście' golasów sprzęga się z grupą odzianych kobiet występujących (w równie rozczłonkowanym) cyklu "bordel et merde" - czy coś w tym rodzaju.

    Widzów jak na lekarstwo. Czasem zadumana panienka oparta o balustradę, patrzy z mostu. Ludzie przechodzą, patrząc w roztargnieniu. Kilkoro niedawnych pasażerów klaszcze niemrawo. Grupa w trakcie zakupów na handlowej ulicy przystaje, dopingując breakdance'rów. Nieliczne samochody mijają tańczącego choreografa z Japonii w tunelu...

    Ostatnie scena. Elegancko, salonowo odziana grupa tancerzy w obu rękach trzyma duże butelki z wodą mineralną. Zaczynają somnambulicznie tańczyć polewając się sukcesywnie wodą. Niebawem mokrzy, pozbywają się odzieży i zaczynają się ślizgać w różnych układach po mokrej scenie; która wilgotna - pozwala płynnymi ruchami ślizgać się na brzuchach, bokach, pupach i... co tam kto ma. Zabrzmi to irracjonalnie, ale to jedyna sekwencja prawdziwie baletowa.

    Wydaje mi się, że nie lubię cenionej pary reżyserskiej Jeshel/Kramer.

    OdpowiedzUsuń
  8. P.S. zapomniałam dodać.
    Aby się upewnić jak dołujące może być oglądanie filmów o tancerzach, masochistycznie oglądałam w domu:
    - Czarny łabędź (Black Swan 2010) D. Aronofsky'ego, USA i
    - Taniec Wiktorii (El baile de la Victoria 2009) F. Trueba, Hiszpania.

    Teraz to już naprawdę koniec.

    OdpowiedzUsuń