środa, 6 czerwca 2012

Trabalho de Voz e Corpo, Sao Paolo, maj 2012

           

Radością z opublikowania "Z. Molik's V&B Work" w języku portugalskim dzieliłam się już
- 8 maja 2012 roku. Nie znałam wówczas szczegółów, poza jednym; Książka wyszła spod prasy drukarskiej. 
Niebawem jej wydawca opublikował dane marketingowe; wciąż jednak były pilniejsze informacje do zamieszczenia na blogu. Obiecanej prezentacji okładki nie było, cały miesiąc.


É REALIZAÇÕES zupełnie inaczej podszedł do projektu obwoluty niż Routledge

Książki różnią się wizualnie tak, jak zapewne wyobrażamy sobie zewnętrzne różnice pomiędzy Anglikiem a Brazylijczykiem. Ta Angielska wyważona, z jednym jedynie zdjęciem. Brazylijska zaś... oceńcie, proszę, sami. Szczegóły, informacje, także te tyczące możliwości zakupu są do znalezienia na wielu stronach...

Płyta DVD, ta która wychyla się figlarnie spoza książki zawiera, oprócz Alfabetu Ciała nagranego przez Jorge Parente w 07., również kompilację rejestracji warsztatu w Brzezince (04.06) zatytułowaną Dyrygent. Także ta rejestracja, we fragmentach, jest już dostępna: http://www.grotowski.net/mediateka/wideo/glos-i-cialo-staz-zygmunta-molika-brzezinka-2006-fragm-1 

Szacuje się, że 200 milionów osób na świecie posługuje się portugalskim. Oprócz Portugalii i Brazylii również w Angoli, Mozambiku, na Wyspach Zielonego Przylądka, Św. Tomasza i Książęcej, Gwinei-Bissau i w Timorze Wschodnim. Tak więc szerokie grono potencjalnych odbiorców ma znacznie ułatwiony dostęp gdy zechce zapoznać się z metodą impostacji głosu - como o método desenvolvido e praticado Zygmunt Molik. 

Jest to ułatwienie dla Jorge, nie tylko dlatego, że Portugalczykiem jest z urodzenia. Wielu jego studentów rekrutuje się z tych właśnie obszarów językowych. 

14 komentarzy:

  1. Okładka piękna. Gratulacje!

    OdpowiedzUsuń
  2. czaro, dziękuję - w imieniu realizatorów, to im należą się gratulacje.
    Nie miałam wpływu na projekt graficzny, ale tak jak Ty uważam, że prezentuje się pięknie. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niestety ;) nie będę oryginalna - mnie również się podoba.

      pozdrawiam Ewo - sarna

      Usuń
  3. sarno, co sadzisz o utworzeniu 'klubu jednomyślnych'? :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mimo, że propozycji towarzyszy figlarne zmróżenie oka, to myślę, że z uwagi na fakt, że czasami jednomyślność bywa bardziej zgubna w skutkach niż konflikt, który wbrew pozorom bywa twórczy, muszę podumać nad tym Ewo :)
      Nie to żebym przedkładała konflikty nad zgodę, ale z upływem lat przestałam przepadać za "klubami" :)

      pozdrawiam

      Usuń
  4. sarno, sprawa jest trudniejsza niż można by sądzić, bo czyż mogę się z tobą... nie zgodzić?
    Zgoda, konflikt, klub - nie muszą to być hasła przeciwstawne. Wszystko zależy od kalibru problemu, to jasne. Czy okładka się podoba - to mało wymagający temat. Niezgoda, konflikt bywają twórcze - choćby słynne 'burze mózgów'.
    W wielu sprawach spieramy się jednak (i to ogniście) dla 'zasady', by tylko się różnić. Gdy przedmiot różnicy zdań jest oczywisty, potyczki są zbędne i niemądre. Przeważająca ilość kontrowersji wymaga jednak zajęcia stanowiska wbrew opiniom. Zgoda - dla świętego spokoju, z lenistwa - może mieć zgubne skutki. Oczywista oczywistość jak mawia pewien Prezes.
    A kluby; bywają jedynym wyjściem, gdy broni się słusznej sprawy; nie potępiajmy ich ex cathedra.
    Klub bywa też koterią, a to z pewnością jest fuj.

    Okazuje się, że nawet nowa okładka może być zaczynkiem do niegłupich rozważań - chwała E Realizacoes (!?).

    OdpowiedzUsuń
  5. Okładka jest jak próg domu - może bez problemu ułatwić zajrzenie do wnętrza lub się o niego potkniesz i zniechęcisz do dalszych prób poznania, co się za nim skrywa. Zatem uwaga, że okładka jest zaczynkiem do niegłupich rozważań jest przenikliwą refleksją.
    Ewo, w Twoim towarzystwie należy baczyć na słowa, bo z pozoru luźna, banalna uwaga przy Twojej inteligencji, analitycznym i błyskotliwym rozumie może się skończyć traktatem naukowym. Imponujesz mi :)

    sarna

    OdpowiedzUsuń
  6. sarno, miło słuchać słów uznania; oby nie były na wyrost. Musiałabym się wstydzić, gdy nie sprostam w przyszłości.
    Okładka jako próg domu - piękne skojarzenie, nieprawdaż?
    Wielokroć odkładamy tom, zniechęceni widokiem okładki. Więcej wiary na przyszłość; przekraczajmy progi - wszelkie. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  7. Ochoczo przyłączam się do klubu "jednomyślnych" (w sprawie okładki, of course ;) ) - Pięknie!
    Ale to moje "pięknie" odnosi się chyba bardziej do faktu wydania tej książki - bo przecież ważniejsze od samej okładki powinno być to, co jest między nimi, czyli treść.

    Również jestem zdania, że dyskusja jest zwykle bardziej twórcza (inspirująca) od samego przytakiwania. Oby tylko nie kończyła się pełną animozji kłótnią ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. L.A. a może to dobry początek i jednomyślność będzie łatwiej osiągalna?
    "Katem ucha" słyszę stadionowy huk. Polska gra z Grecją. Tam jednomyślność święci tryumfy, mniej więcej pół-na pół :)

    Nie oprę się argumentowi dyskusji jako inspiracji, dyskutujmy więc. Z nikim nie będzie to bardziej twórcze niż z tobą.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ustąpiłam pola twórczej dyskusji z L.A., a ten przespał okazję:) Amicusie, czy to nie Ty powtarzasz za Horacym "carpe diem"?
      sarna

      Usuń
  9. sarno, nie budźmy 'licha' puki śpi :)
    bo czy ktokolwiek jest w stanie sprostać uczonym dysputom toczącym się na "Wizji"? Ja nie bardzo czuję się na siłach...

    'Chwytaj dzień, jak najmniej ufając przyszłości; weseląc się dziś nie dowierzaj przyszłości" - korzystajmy z wiedzy Epikura porzucając ułudę sieci; piękny dzień się dziś zapowiada - w realu.

    OdpowiedzUsuń
  10. Gratuluję! Przepiękna okładka i na pewno pasjonująca treść. W takich sytuacjach przychodzi mi na myśl zawsze to, co powtarzał Miłosz-jedno zdanie, ale takie, które by naprawdę ważyło to byłoby dosyć jako wynik jednego życia. A tu mamy nie jedno zdanie, ale całą książkę, która jest nie tylko kamieniem milowym w historii teatru, ale też pomocą dla zwykłych śmiertelników jak radzić sobie z tym najtrudniejszym, najbardziej skomplikowanym instrumentem, jakim jest nasze ciało i nasz głos.
    Książce życzę wielu sukcesów, wspaniałych recenzji i niezliczonej liczby czytelników!

    OdpowiedzUsuń
  11. holly, wypowiem zatem zaklęcie; amen - niech tak się stanie.

    Wiele osób (nie bezpodstawnie) wierzy w moc sprawczą pracy metodą, opierającą się na "alfabecie ciała". Za tydzień, we Wrocławiu kolejny workshop. Zainteresowanie przerosło przewidywania.
    Zgłosił się kilka dni temu Japończyk z Tokyo. Aktor, reżyser, tancerz kabuki. Nie chce przyjąć do wiadomości, że wolnych miejsc już brak. Prosi o możliwość choćby tylko 'obserwowania zajęć'.
    Jestem pełna podziwu dla determinacji człowieka z drugiego końca świata, uchyliłabym mu więc i nieba. Nie wiele jednak mogę zrobić; nie było bowiem dotychczas praktyki dopuszczania obserwatorów. Zakłócaliby tok zajęć.
    A może tym razem będzie inaczej?

    Bardzo dziękuję za wspaniałe, gorące słowa. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń