wtorek, 23 października 2012

Zygmunta Molika "Alfabet Ciała"

Jest taka książka... w twardej, ciemno-niebieskiej okładce. Niebieskość przecinają niewyraźne jakby wypukłe smugi; ślady, koleiny? Liczy 190 stron słów, wydrukowanych na kredowym, o szlachetnej gramaturze, papierze.  Routledge nie mógł wydać innej. 
Wiele już razy próbowałam opisać metodę. Słowami swoimi, tych którzy Jej doświadczyli, Grotowskiego - gdy w "Ku teatrowi ubogiemu" nakreślił jej pierwsze zasady. Zamieszczałam krótkie szkice Zygmunta; powstawały gdy w wielkim skrócie starał się zawrzeć meritum.
Na koniec, ze zrozumiałymi obawami, zaczęłam mozolnie tłumaczyć to, co przekazał (po angielsku) w książce Zygmunt Molik's Voice and Body Work.
Osobiste świadectwo, próba wyjaśnienia i opisania tego, czego prawie wyjaśnić nie sposób.
Mozolnie, to właściwe słowo. Bo nie dość, że angielski znam marnie, dziedzina którą chcę przybliżyć ulotna i metafizyczna niemal, technika skomplikowana do zrozumienia choć jej zasady są proste i precyzyjne, to na koniec... i ów Zygmuntowy język. 
Słowa, których używał mają po kilkanaście znaczeń a używane były spontanicznie, na gorąco, jak to bywa w swobodnej, potocznej rozmowie. Mówił precyzyjnie, pomimo 'poetyckości' języka, opisywał ze swadą i energią, powściągając niewątpliwe emocje. 
Nigdy wcześniej nie ważył się opowiadać o swojej 36 lat trwającej pracy badawczej tak długo, precyzyjnie, ekshibicjonistycznie niemal.  Ze świadomością, że co na piśmie - pozostanie.
Byłam przy tych wszystkich rozmowach. Trwały etapami, rok i drugi. Zawarto je w 9. rozdziałach zatytułowanych od First do Ninth Day. Książka zawiera też rozdziały: Images of the "Body Alphabet", Appendix: Grotowski, Theatre and Beyond oraz Photographs, Notes i płytę DVD. Wszystko z oddaniem spisał i opracował Giuliano Campo.


Zaczęłam od Dnia piątego - "Alfabet ciała", na dodatek nie od początku, bo pominęłam pierwszych sześć i pół strony. To co przetłumaczyłam, to co będę tłumaczyć nadal (gdy energii i umiejętności starczy) przedstawię dziś w niewielkiej części, i postaram się prezentować w przyszłości.  

C. Czy uważasz, że oddychanie może obejmować całe ciało od stóp do głowy?
M - Tak, oczywiście. Całe ciało musi być zaangażowane. Jeśli jesteś w prawdziwym, w autentycznym procesie całe ciało musi być pobudzone, musi oddychać. Wszystko, począwszy od stóp, całe ciało. Trudno to wyjaśnić, ponieważ wiemy, że przy oddychaniu organicznym ograniczamy się  tylko do tej części, tj. środkowej części ciała. Lecz w praktyce całe ciało musi wziąć udział w procesie oddychania. I to prawda co powiedziałeś, to musi pochodzić od stóp. Z Ziemi. Energia musi być wzięta po częstokroć - z Ziemi.

C. Jest to jeden z powodów, dla których zwykle pracujesz z gołymi stopami.
M -  Cóż, także, tak.

C. Taoiści chińscy mówią, że możemy oddychać od środka dłoni. Właściwie robię to często, bo to działa. Tak więc wiem, że są pewne konkretne ośrodki w ciele, z których można pobierać energię.
M - Nigdy nie próbowałem z dłońmi. Ale wierzę im. Ponieważ Chińczycy są bardzo swoistymi ludźmi rzeczywiście mogą to zrobić przy pomocy dłoni. Nigdy nie próbowałem, ale może to jest równie dobry sposób by to osiągnąć.

C. Oni również robią to od stóp. A pobieranie energii począwszy od stóp jest czymś, co ty również stosujesz.
M - Tak. Stosowałem to od samego początku.

C. Co to jest, co konkretnie? Od stóp jako centrum, czy stopy rozumiesz jako pojęcie?
M - Możemy powiedzieć... raczej używam tego jako pojęcia. Ponieważ nie wiemy precyzyjnie skąd energia przychodzi, czy z jednej tylko części, czy z jeszcze kolejnych części stóp. Czasami pochodzi od pięt, innym razem od przedniej części stopy. To zależy, istnieją zależności. Lecz w każdym razie istnieje związek z Ziemią. Tak, stopy muszą być ‘żyjące’, (jakby) pod napięciem. I muszą być jak dyrygenci dyrygujący Ziemską energią.

C. Co z głową? Tradycyjnie powiązana jest z powietrzem.
M - Tę Głowę, w mojej opinii... o ile o mnie chodzi... należy eliminować. Nigdy nie jest możliwe wyeliminowanie Głowy całkowicie, lecz ja zawsze staram się Głowę eliminować.

C. Mam na myśli głowę nie jako inteligencję. Mam na myśli fizycznie.
M - Tak, fizycznie. Inteligencję można tam zostawić, lecz jedynie jako 'jej ducha’ rozumianego jako duchowość. Inteligencja jest częścią duchowości. A cała ta fizyczność w Głowie powinna być eliminowana, jak dla mnie.

C. Nadszedł czas aby rozmawiać o głosie w odniesieniu do działań, ruchów. Rozmawialiśmy już o pochodzeniu głosu oraz drodze głosu, by mógł działać sam z sobie. Teraz zastanawiam się nad  związkiem pomiędzy głosem a działaniami i ruchami.
M - Mogę jedynie powiedzieć; zbyt wiele działań nie jest dobre dla głosu. Jednak niektóre działania są konieczne.

C. Czy masz na myśli  coś specyficznego?
M - Tak, bo w pewnym momencie trzeba być w stanie wykonać działania, właściwe działania organizmem w celu uzyskania odpowiedniego dźwięku. Ale jeśli zrobisz za dużo energia jest rozpraszana. A wówczas głos jest pusty, pozostaje pusty. Więc musisz być bardzo z tym ostrożny. Musisz być bardzo rozważny jeśli potrzebujesz wielu działań. Jeśli istnieje wiele akcji trzeba być bardzo uważnym by energii nie rozpraszać, by utrzymać ją w jednym, jedynym źródle. Bądź świadom ryzyka utraty energii podczas wykonywania zbyt wielu działań.

C. Zatem w celu utrzymania energii jest możliwe skoncentrowanie całej energii w jednym punkcie i używanie go jako rezerwuaru.
M - Dla brzmienia wprowadzać jedynie minimalne wykorzystanie energii, dla niektórych, dla niezbędnych ruchów. Jeśli, np., nie są akcjami tylko gestami do wykonywania. Nie rozpraszać energii na bezużyteczne działania, dla bezużytecznych gestów.

C. Czy istnieje sposób aby naładować ciało energią, i zachować tę energię w organizmie na określone momenty, na potrzeby głosu?
M - Dla brzmienia, dźwięku, tak, lecz czasami jest to powiązane z konkretnym działaniem, z konkretnymi działaniami ciała. Jak to możliwe "naładować głos"? Gdy chcesz podnieść ciężką rzecz musisz ‘zaatakować ciałem' celowo aby to zrobić. Więc (?) podobnie jest z głosem. Musisz skupić, skoncentrować tę energię w tej części, której potrzebujesz by stworzyć właściwy dźwięk. 

C. Tak więc sposób ładowania zależy od konkretnego zastosowania głosu, którego wymaga określona sytuacja. Więc jest nie tylko jeden ze sposobów ładowania?
M - Jest milion sposobów. Na każdy poszczególny moment, każdorazowo jest inny sposób ładowania.

C. Kiedy mówimy "teatr badań”, który jest paskudnym terminem, lecz dość częstym, co mamy na myśli, co badamy i dlaczego.
M - To zależy od tego czego chcemy, i dlaczego tego chcemy. Bardzo często nie wiemy dlaczego potrzebujemy dociekań, działań badawczych. I nie wiemy czego konkretnie poszukujemy. Może się zdarzać również taki powód. Lecz czasem wiemy, bardzo dobrze, co chcemy  odnaleźć - więc dlaczego szukamy (?) bo jednak nie wiemy. Nie wiemy jak to zrobić.

C. Zastanawiam się, czy możesz opisać jakieś konkretne ćwiczenia dla głosu.
M - One zawsze się zmieniają, w zależności od tego kiedy, przy jakiej okazji, w jakich okolicznościach czy warunkach ćwiczenia są wykonywane, są dopracowywane. Czy masz pusty pokój gdzie możesz odbierać tylko echo, czy jesteś w małym pokoju, w którym można zrobić inne rzeczy takie jak; ćwiczenia ze śpiewem o niskiej głośności, jak z trzymaniem ust zamkniętych, jak śpiewając cichym głosem, itd.

C. Którą częścią ciała.
M - Całym ciałem. Od podstawy kręgosłupa poruszać powoli i koliście dolną częścią ciała  -śpiewając cokolwiek. Przesuwać tułów, kręgosłup, bark i żebra. Tylko to.

C. I czuć wibracje przenoszone w górę i w dół; to jest pomysł.
M - Tak. A także od stóp, czasami również budząc nogi i miednicę.

C. To w niewielkiej przestrzeni. A co, gdy jesteś w wielkiej przestrzeni, czy jak mówiłeś wcześniej, w pustym pomieszczeniu z echem?
M - Jeśli jesteś tym zainteresowany... nadal można używać tych samych elementów, w całej przestrzeni. Jak również po prostu poszukiwać; wibracji czy rezonansów.

C. Z wyższym tonem, z wyższym woluminem?
M - Nie. Nigdy z wysokim natężeniem. Należy pracować przy średnim poziomie natężenia głosu.

C. Co z ćwiczeniami w parach, z partnerem czy w grupie? Czy są jakieś ciekawe ćwiczenia, które mogą być wykonywane przy pracy z grupami? 
M - Tak, mógłbym opowiedzieć ci wiele opowieści...lecz wiesz dobrze, że mam Alfabet Ciała. Oznacza to, że istnieje około trzydziestu działań, z których konstruuję rodzaj języka ciała. Musisz nauczyć się tych działań, tych akcji na pamięć, a później zaimprowizować tzw. Życie z ich użyciem. Przez pół godziny, w trakcie rozgrzewki, tworzysz Życie z tych działań wraz z innymi. Ludzie, którzy pracują ze mną uczą się ich na pamięć w ciągu dwóch dni. Muszą nauczyć się na pamięć tych działań, później to z nich konstruują całe sentencje, i całą mowę ciała. Żyją w ten sposób, poruszają się używając tych akcji. Jak mogłoby być inaczej? Po prostu mają skakać wokół, po co? Używają działań.

C. W moim filmie o Alfabecie Ciała działania są bardzo dobrze wykonane i przeanalizowane, lecz wciąż jest to praca indywidualna. Na podstawie innych filmów video, nakręconych z grupami jak Acting Therapy i Dyrygent nie ma sposobu by dotrzeć do tych działań. Koncepcja jest jasna ale już działania nie są.
M  - Tak, jest to trudne, bo to z tych działań, na ich podstawie, później konstruuje się Życie. Tam widzisz tylko sylwetki w ruchu, i one, pozornie nie zmieniają się znacząco. Ale jeśli przyjrzysz się bliżej możesz zobaczyć, że wykonują działania przez cały czas. Z ramionami, z rękami, z miednicą, z nogami, ze wszystkim. Jest więc tam zawarty pełny, kompletny Alfabet Ciała, nawet na tych niejasnych filmach.  Każde tam działanie posiada precyzyjny wzór.
Dam ci opis niektórych sekwencji, n.p. Przyciągania. Najpierw przyciągam ciało (wyobrażonego) Partnera używając obu ramion. Następnie robię to wykonując kilka kroków więc zmieniam Partnera, czy Partnerów, a zatem i sposób przyciągania. Robię to poprzecznie, od boków, od jednego i od drugiego, a następnie od przodu. Zmieniam ćwiczenie używając ramion, rytmicznie podnoszę je jak skrzydła, jakbym leciał. A potem robię to samo robiąc dodatkowe kilka kroków. Zmieniam Partnera - zmieniając kierunek. Znów przesuwam ramiona obracając nimi. I to samo, i nadal...
Następnie głowa; robię kilka obrotów głową pracując nią rytmicznie, koordynuję te ruchy z impulsami, które wypychają do przodu klatkę piersiową.
Istnieje około trzydziestu pięciu działań, biorąc pod uwagę również pewne działania pośrednie, niezbędne aby przejść od jednego do drugiego ćwiczenia. Niektóre z nich są bardziej skomplikowane, jak choćby Ciągnięcie dzwonu.

Niektórzy ludzie sporządzają listę ćwiczeń z jakimiś komentarzami, lecz niestety z wielu błędami, z usterkami. Na przykład, zamiast wskazania ‘idź w górę’ notują ‘musisz iść w dół’. Czyli notują coś przeciwnego. Pamiętam, zrobiła tak kiedyś pewna dziewczyna (było to około pięciu lat temu). Skutek był okropny. Wszystko było odwrotnie gdy zamiast "w górę" ponotowała "w dół". A notatki miały i inne wady, np. tyczące sposobu oddychania. Bo ćwiczenia nie dotyczą tylko ramion, stóp czy rąk bo, poza wszystkim, są składnikami kompleksowych działań. 

Obawiam się, że zbyt trudno jest przedstawić, przekazać, określić czy pisać o tym. A i rezultaty zawsze będą mizerne. To są bardzo proste ćwiczenia. Proste do wykonania, proste gdy mają obudzić odczucia. Nie są proste gdy chce się je opowiedzieć.

Problemem z moimi warsztatami jest to, że nie ma nikogo, kto kontynuowałby tę pracę. Z wyjątkiem jednego człowieka; Jorge'a Parente'a z Portugalii, który mieszka w Paryżu. On będzie moim spadkobiercą - sukcesorem.  Opanował już wszystko i wie wszystko, dokładnie. Teraz może robić to, i robi to próbując samodzielnej pracy. I on jest OK. So nomo nis moriar, nie umrę całkowicie. Pozostawiam sukcesora. I nie dlatego jedynie, że opanował Alfabet. Także dlatego, że opanował inny rodzaj umiejętności niezbędnej do pracy z głosem. Umiejętność tworzenia rodzaju ‘gregoriańskich chórów’. I kolejny fakt, potrafi pracować z każdym indywidualnie.  Podąża więc właściwie za moją myślą, za moim sposobem nauczania.

Taką jest podstawowa struktura warsztatu Voice and Body: każdy ma przygotowaną jedną piosenkę i jeden tekst. Odnajduje indywidualne Życie po doświadczeniu "alfabetu ciała". Czekając na szczególny, ważny dla siebie moment stara się cokolwiek zrobić. A ja wiem tylko co mogę powiedzieć by móc pomóc uczestnikowi. Ponieważ to jest metoda kompleksowa: Alfabet, głos, piosenka, itd., kolejno wykonuje wszystko najpierw indywidualnie, a następnie ze wszystkimi razem, z pełnym Życiem i głosem i ciałem.

C. Czy masz jakieś dodatkowe uwagi po zobaczeniu pracy Jorge'a Parente'a w filmie, który nakręciłem tu w Paryżu? 
M -  Na początku powinien być bardziej płynny, bez przystanków.

Publikując tę wstępną część rozmowy chcę zwrócić uwagę, że rozmowa odbywała się w trakcie omawiania poprawności rejestracji ćwiczeń będących elementami Alfabetu Ciała. Przypominam: wykonywał je Jorge Parente, obecnie już Sukcesor metody Głos i Ciało. 

10 komentarzy:

  1. Ewo, dokonałaś wielkiej pracy przekładając rozdział z książki o „Metodzie” i zrobiłaś to naprawdę znakomicie, czyta się z wielkim zainteresowaniem. Bardzo chciałabym zobaczyć „Alfabet” pokazany przez Jorge’a Parente, czy są na to jakieś szanse? Ta książka powinna być lekturą obowiązkową w każdej szkole teatralnej na świecie, może kiedyś będzie? Bowiem każdy aktor na pewno znajdzie w niej coś dla siebie, co mógłby wykorzystać na scenie. Może warto postarać się o marketing tej książki i wysłać ją do szkół, na ręce dziekanów wydziałów aktorskich?
    I jeszcze jedno. Twój mąż wspomina, że jedyną osobą, jedynym następcą jego „Metody” jest Jorge Parente, a co z ludźmi z Instytutu Grotowskiego, a Jarosław Kret? Przecież oni, moim zdaniem też są kontynuatorami „Metody”, nie sądzisz?
    Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  2. Nieoceniona holly, dziękuję za zachęcającą do dalszych starań ocenę. Ty na pewno wiesz o czym mówisz, tym jest cenniejsza.

    Książka do kupienia jest np. w sieci, pierwsza z brzegu strona: books.google.pl. Do książki dołączono DVD z rejestracją (m.in.)"Alfabetu"; która to rejestracja jest podmiotem analizy, w prezentowanym przeze mnie rozdziale 5.

    Też winszowała bym sobie, a głównie studentom szkół artystycznych (w szczególności), by władze szkół przyjęły do wiadomości zarówno istnienie jak i pożytki płynące ze stosowania Metody. Puki co, na winszowaniu muszę poprzestać.

    Holly, Metoda Zygmunta Molika, dotyczy impostacji głosu poprzez całe ciało, od stóp poczynając. I to tej właśnie Metody sukcesorem - jest Jorge P. Na bazie tej właśnie Metody, aktorzy Teatru "Laboratorium' zbudowali swoje epokowe kreacje.

    Zgrupowani wokół spuścizny Grotowskiego pracownicy i współpracownicy Instytutu (jego imienia) zajmują się dziedzinami szerszymi. Koncepcjami działania tamtego Teatru; poszukiwaniami na bazie ówczesnych przemyśleń i koncepcji wokół-teatralnych Grota. Całym tym przełomem performatywnym z jego konsekwencjami i możliwościami, jakie otworzył współczesności. Po raz kolejny zachęcam do czytania naszej sieciowej encyklopedii; tu np. niedługi artykuł:
    http://www.grotowski.net/encyklopedia/wyjscie-z-teatru

    Co tyczy: Jarosława Freta, prowadzonego przez niego Teatru 'Zar', metod którymi pracują, koncepcji które rozwijają.
    Z pewności bardziej wiążą się one z badaniami 'po teatralnymi' Grota, z jego parateatralnym okresem twórczości. Są bliżsi 'teatrowi źródeł'. Co nie znaczy, że gdyby nie istniała kompleksowa metoda kształcenia: "Ciało i głos" (zwana familiarnie 'alfabetem Molika') Teatr ZAR zaistniałby w formule, którą miałaś okazję poznać. W formie spektaklu i na jednym z warsztatów prowadzonych przez Jarosława Freta (z 2 aktorów Teatru) na stażu w Paryżu.
    Pytałaś wówczas, czy warsztaty Freta i Molika to to samo.
    Nie, Fret szuka własnej formuły, na bazie tego co istnieje. Jednak, "gdyby nie Pan Zygmunt, nie byłoby naszego teatru" - tak twierdzi.
    Gdyby nie 'Pan Zygmunt' wiele teatrów na świecie walczyłoby mniej skutecznie z uwarunkowaniami cielesnymi, warsztatem, koncepcją. Gdyby nie On, nie byłoby tych wszystkich wspaniałych osób, które po zetknięciu się z nim i jego Metodą stały się wybitnymi osobowościami, nawet w dziedzinach dalekich od teatru. Myślę o stażystach V&B, których dokonania opisuję sukcesywnie - na tej stronie. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  3. Ewo,
    Serdecznie dziękuję za tak obszerne wyjaśnienia, przepraszam za moje, bardzo naiwne być może pytania, ale temat ten jest tak fascynujący, że po prostu staram się, dzięki Tobie, go zgłębić. Sprawy ruchu, ciała, emisji głosu są jak najbardziej aktualne, zwłaszcza w naszej "komputerowej epoce", gdy coraz częściej jedynym sposobem komunikacji staje się Internet. Ciało i głos tak jakby zamierały i niedługo "Alfabet" stanie się niezbędny być może każdemu z nas, nie tylko w teatrze, nie sądzisz?

    OdpowiedzUsuń
  4. Holly, ależ twoje pytania mnie cieszą. Nie są też 'naiwne', bynajmniej. Raczej uzmysławiają, jak wiele można by jeszcze zrobić, by przebić się w jasny sposób do 'szerszej' świadomości. Szczególnie tych zainteresowanych.

    "Ciało i głos" to ten rodzaj ćwiczeń, które nie tylko głosowi pomagają pozbyć się przeszkód. Odblokowują ciało, wyobraźnię, ułatwiają kontakt z tym co w nas najbardziej osobiste. W konsekwencji umacniają wiarę w potencjał intelektualny.

    Tak więc nie tylko aktorzy, nie tylko w teatrze wykorzystać można umiejętności i cechy, które odkryjemy w trakcie stażu. Przypuszczam nawet, że może być to równoważnik psychoterapii, dla tych, którzy mają pewne problemy z postrzeganiem siebie. Bo można umocnić się też - wewnętrznie.

    A pewien własnej wartości i możliwości człowiek - 'korzystniej wypadnie' nawet w internecie, stukając (tylko ?) w klawisze komputera.
    Nie wierzysz, popatrz choćby na ... mnie :))

    OdpowiedzUsuń
  5. Ewo,
    Jesteś żywym świadectwem, jak wspaniałymi ludźmi stają się ci, którzy skosztują "Metody". Jeśli choć odrobina Twojego talentu, wyobraźni, pogody ducha i wiary w siebie może stać się również i moim udziałem, to ja podpisuję się całą sobą pod "metodą" i natychmiast zamawiam egzemplarz podręcznika...

    OdpowiedzUsuń
  6. holly, wszystko to masz! Aż dziw, że o tym nie wiesz :)
    Książki to twoja pasja, więc, jedna więcej nie zawadzi. Kupuj, zamawiaj.
    Gdybyś jednak chciała odwzorowywać ćwiczenia, które na DVD prezentuje Jorge, pamiętaj, 'pierwszy raz' musi towarzyszyć ci przewodnik. Nie masz do niego daleko RER-em...
    Niebawem opublikuję cz. 2., będzie okazja przemyśleć chęci.

    OdpowiedzUsuń
  7. Ha, ha:)) Korzyści z pracy nad Ciałem&Głosem widoczne podczas stukania w klawiaturę! Bajeczne!:)

    Czytam, siedząc, ale coś czuję, że spróbuję przetestować, czy oddycham od stóp. Oddech z dłoni to jednak jest bardziej dla Chińczyków.
    Mnie przekonuje, że Metoda wcale nie jest zarezerwowana dla aktorów. Tylko trudne mi się wydaje odczytanie instrukcji. Bo niby wszystko płynne i łatwe. Ale sedno polega na precyzji, i na odejściu od komputera i sprawdzeniu. Czyli co - ćwiczy się na jednym tekście (piosence), najpierw uczy się człowiek alfabetu, a potem robi "Życie". Uff... mam matoli (od Koziołka Matołka) móżdżek, żeby chwycić w lot. Uważnie czytałam i jeszcze wrócę. ... Uczę się ruchów, żeby co? wyrazić? Siebie? Nie, chyba jakiś zadany temat, tak?
    Pozdrawiam z Pacanowa lub innego miasta na P. :)

    OdpowiedzUsuń
  8. tamaryszku, przeczytałaś marne naście linijek i już! chcesz wszystko zrozumieć ? Hola, hola. Nawet ja (!?) tego nie potrafiłabym. Na pociechę powiem; opublikowałam już następne 2 'odcinki', kolejny w przygotowaniu...

    By zbliżyć się do przyswojenia Metody, pierwszy raz trzeba popracować z przewodnikiem. Pokaże, objaśni gdy trzeba, postara się znaleźć rozwiązanie problemu z którym się borykamy.
    Tak więc 'alfabet' to baza.

    Na bazie indywidualnej improwizacji (Życia), będącej wynikiem zastosowania opanowanych ćwiczeń, uaktywniamy głos. Stosując przygotowaną wcześniej piosenkę czy tekst.
    Uczysz się 'ruchów' bo to one wspomogą głos poprzez usprawniające się ciało. Jedno ćwiczenie otworzy krtań, inne uelastyczni przeponę, kolejne pomoże w respiracji płucom itd.

    Łącząc te ćwiczenia we własne improwizacje obudzisz podświadomość, zbudujesz pamięć ciała. To pomaga wyrazić siebie. Tematów nie sposób 'zadać', przyjdą same gdy ciało będzie w ruchu. Wspomaga praca w grupie, choć szybko okaże się, że zewnętrzność jest mało istotna. Skojarzenia przychodzą, co chwile inne i tylko od ciebie zależy, które z nich zatrzymasz, które wykorzystasz. "Wybrać je" pomoże prowadzący, obserwując jak twoje ciało i głos reagują na wykonywane akcje.

    'Czytanie' instrukcji nie jest proste, wystarczy kupić nowy telefon (cha, cha). Teksty które zamieszczam, najlepiej zrozumieją ci, którzy jest z Metodą się zetknęli. Pozwolą lepiej zrozumieć własne doświadczenia. Bo na stażu raczej się 'nie gada', tam się doświadcza.

    "Niewtajemniczeni' mogą starać się wizualizować pracę na stażu, zastanowić nad istniejącymi sposobami wsparcia w (ewentualnych) problemach z głosem. A może nawet 'zatęsknić' za namacalną próbą.

    Z czystym sumieniem powiadam ci tamaryszku, z twoim móżdżkiem jest nadspodziewanie dobrze. Sporo zrozumiałaś już po przeczytaniu tych 'nastu' zdań; najpierw uczy się człowiek alfabetu, a potem robi Życie i ćwiczy to na jednym tekście (piosence)... po odejściu od komputera. Brawo!

    OdpowiedzUsuń
  9. Ewo, nie bój żaby, ja dostrzegłam, że to jest serial, ale łykam odcinki po Bożemu. Dziękuję, że doceniasz moją inteligencję, która podpowiada mi nie tak znów oczywiste konstatacje - jak ta, że trzeba czasem odsunąć się od monitora, żeby poćwiczyć Życie. Będę się jeszcze doskonalić w myśleniu. Pa.:)

    OdpowiedzUsuń
  10. Tamaryszku, konstatacja właściwa. To jest serial, z nie przewidywalnymi zwrotami akcji. Dlatego metoda skupiania się na szczegółach może okazać się 'zbawienna' :)

    Twojej inteligencji nie sposób - przecenić. Dlatego marzę sobie cichutko, że kiedyś przyjdziesz na staż, a później opiszesz doznania w sobie właściwy, niezrównany sposób. Ach...
    Doskonal się więc, bo... najbliższy staż pod przewodnictwem Maestro Jorge Parente już z początkiem marca. Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń