Ewelina Ciszewska i Thomas Niese, praca nad Życiem z prowadzącymi zajęcia - Jorge Parente i Zoe Ogeret
(...) jeszcze raz dziękuję za zorganizowanie tak wspaniałych warsztatów i wybranie mnie do grona uczestników. Czuję się wyróżniona. Myślę, że to był czas świetnej pracy, pełnej zaangażowania i oddania z każdej strony; z mojej na pewno. Zabieram ze sobą bardzo dobre doświadczenia i... odnaleziony głos. I to w sposób tak organiczny i nieinwazyjny. To dla mnie najważniejsze.
Jestem osobą poszukującą i zwykle dość sceptyczną, więc nie tak łatwo przyjmuję gotowe metody, patenty, sposoby. Jorge Parente jest świetnym pedagogiem. Jego podejście, subtelność i szacunek dla czyichś słabości i głęboko ukrytych potencjalnych umiejętności są ośmielające i prowokują do pracy. Dobrze jest spotykać takich nauczycieli na swojej drodze".
Dr Ewelina Ciszewska, adiunkt na Wydz. Lalkarskim PWST Wrocław (plastyka ruchu scenicznego, interpretacja wiersza)
Bardzo twórcza kobieta, z wielkim powodzeniem łączy wiele aktywności. Historyk sztuki, aktorka, performerka, mim, reżyserka, choreografka. Prowadzi warsztaty pantomimy i ekspresji ruchowej w kraju i za granicą. Laureatka wielu nagród i stypendiów, m.in.: Nagrody dla Najlepszego Aktora Dolnego Śląska i Ogólnopolskiego Festiwalu Teatrów Jednego Aktora - by wymienić wyrazy uznania tylko z ostatniego roku. Jej najnowszy projekt pod nazwą Kostium jako wehikuł czasu i przestrzeni. Spotkanie postaci historycznej ze współczesną jako pretekst do rozważań na temat środków scenicznych, na podstawie monodramu: "maria s.", jako projekt - badawczy - dofinansowuje Ministerstwo.
Maria S / Teatr Sztuk Wrocław - VII Festiwal Lalka Też CZłowiek
Kolejne piękne, bardzo przekonujące i zachęcające świadectwo. Tak sobie kiedyś gawędziłyśmy z Holly, że chętnie wzięłybyśmy udział w V&B przeznaczonych wyłącznie dla amatorów, niezwiązanych w żaden sposób ze sceną, estradą, niespecjalnie świadomych ciała, co nieco fałszujących... Dla typowych uczestników, profesjonalnych aktorów o ćwiczonych głosach, taki współudział wydaje się mało inspirujący, dla nietypowych onieśmielający...
OdpowiedzUsuńbee, przyjdzie mi tylko westchnąć głęboko; ja to się mam z wami...czytelniczkami! Ależ, ta metoda nie tylko, że jest dla wszystkich, to przede wszystkich dla wszystkich tych, których wymieniłaś. Dla najbardziej potrzebujących! Zawód, wcześniejsze doświadczenia 'artystyczne', problemy z 'mdłym' ciałem nie współpracującym z głosem - to właśnie tygrys (czytaj prowadzący) lubi najbardziej. Jakież to wyzwanie ekscytujące!
OdpowiedzUsuńAktorów, śpiewaków, wbrew pozorom zgłasza się najmniej. A jeśli, to uważam - naprawdę wykazują się największą odwagą. Pomyśl, gdy człowiek funkcjonujący w zawodzie przyznaje się "chcę wreszcie uruchomić swój głos, nie czuję w nim siły, potrzebuję profesjonalnych narzędzi, mój głos poczuł się... pominięty" czyż nie wykazuje się odwagą i determinacją? Słowa ujęte w cytat, to wycinki z aplikacji... Eweliny. Wiadomo nie od dziś, uczelnie kształcące artystów scen, szkolą ich głosy wadliwie. Utyskuje na to wielu, nie wielu cokolwiek robi w tym zakresie. A jeszcze mniej osób (z tych które szkolą) zechciałoby oddać swoje zajęcie w ręce 'tych od Grotowskiego'. I kółko się zamyka. Na szczęście coraz mniej dzieci daje straszyć się Grotowskim, toteż na staż zgłaszają się coraz liczniej studenci szkół teatralnych, zostawiając strach za progiem Instytutu.
Jeśli ty i Holly wyrazicie akces udziału w V&B obiecuję 'skomponować' grupę pod kontem jakiego sobie winszujecie. Jak dotychczas nigdy nie było problemu z wyborem stosownego 'targetu' na V&B. Na opisywany staż zgłosiło się - 62 osoby!
A więc, jak z wami będzie :) Pozdrawiam
P.S. oczywiście "pod kątem", a na wasze konto :)
OdpowiedzUsuńZatem zupełnie serio zgłaszam akces do grupy amatorów. Koszt udziału powinien być nawet wyższy, ponieważ napracuje się Jorge solidnie ;) Co do dotychczasowych uczestników pozwolę sobie po przeczytaniu wielu przytaczanych tu przez Ciebie życiorysów nie zgodzić się. Może i czują, że mają "odłączone" głosy, ale jednak dysponują niezłymi skalami głosów i słuchem...
OdpowiedzUsuńBee, miło słyszeć, zwyżkę cenową też wezmę pod uwagę :)
OdpowiedzUsuńCo do predyspozycji głosowych uczestników - wrodzonych i nabytych wcześniej, nim wzięli udział w szkoleniu "Głos i Ciało/Voice and Body" - temat jest na tyle szeroki, że spróbuję go omówić osobno w formie oddzielnego postu. Pozdrawiam
Tylko pomarzyć...
OdpowiedzUsuńWitaj, Słowo daję, to miłe spotkanie, choć nie wiem; marzenie pozostanie w sferze marzeń?
OdpowiedzUsuńA to ja już wiem, kto do mnie pisał na FB i o jakie marzenia chodzi. Tak więc marzenia, generalnie to tak jak zapałki zapalone, nierealizowane gasną...
OdpowiedzUsuńlife4you; Jak to miło wygrzebać się w sieciowych gąszczach, pomiędzy blogami i fejsami.
OdpowiedzUsuńWygląda na to, że trzeba mieć jak największe pudełka z tymi zapałkami i liczyć, że zapalonych wiatr nie zdmuchnie zbyt szybko. Lub, że palące się zbyt długo - nie poparzą palców :)
Mnie także jest miło. To jedno, to o czym piszesz, po drugie, sukcesu nigdy nie osiągamy sami. Wiem, że marzenia jeśli jest się Dorosłą i Poważną Osobą to taki temat, o którym nie wypada mówić...
Usuńlife4you, nie jestem pewna. Wiele osób rozpowszechnia marzenia i nic się 'złego' nie dzieje...
OdpowiedzUsuńTo trochę dla mnie zaskakujące, że rozpatrujesz mówienie o marzeniach w kategorii wypada/nie wypada. Muszę pomyśleć. Bo, że nie warto, lepiej nie, bo licho nie śpi itp., to każdy wie :)
To zanim zaczniesz przemyśliwać, to spieszę z wyjaśnieniem, że wypada - nie wypada znaczy, że w Polsce nie jest to popularny temat... Wypada, gdybym lubiła używać słowa "trzeba" to pewnie bym takiego użyła. I poprzedzało by go "A nawet"... Serdeczności.
OdpowiedzUsuńlife4you, "a nawet", to wiele wyjaśnia. Gdyby tylko dało się zminimalizować to 'trzeba', puki co to słowo nas determinuje w codziennej bieganinie. Trzeba... zwolnić (!?) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńA co Ci nie da nie używać słowa "trzeba"?
OdpowiedzUsuńlife4youu, cytuję "gdybym lubiła używać słowa "trzeba"...
OdpowiedzUsuńMoże miałabym więcej czasu gdybym 'trzeba' nie brała pod uwagę. Może wychodziłabym z nieumytą głową, może bym nie jadła, nie kupowała. Lecz skoro trzeba, a nawet trzeba - nic mi nie da nie używanie, czy 'nie pamiętanie' o jego znaczeniu :)