Doświadczenie = 2 - 6 stycznia 2013 = Casa Cenci, Umbria, Włochy
Źródłowe techniki aktorskie: tańce i pieśni rytualne, techniki śpiewu wibracyjnego, trening i techniki relaksu. "Prawdy nie można zdefiniować ani opowiedzieć. Można tylko stwarzać warunki, które pozwolą odkrywać ją w akcji. I jeśli się to zdarzy, dotykam wolności, odnowy, odpoczywam w działaniu".
Ewę Benesz spotkać można będzie niebawem w kraju, w Lublinie.
Opowie o swojej przygodzie z Mickiewiczem
na Międzynarodowym Festiwalu "Spotkania z opowiadaniami świata" - 28 - 20.11.2012
Ewa, związana z okresem parateatralnym Teatru Grotowskiego, od lat wykłada na międzynarodowych uczelniach oraz prowadzi autorskie warsztaty. Poszerzyć wiedzę na temat laboratoryjnych, poprzednich wrażeń, w Umbrii można tu http://www.cencicasalab.it/node/12
O swoich doznaniach z chodzenia z Tadeuszem już opowiedziała, choćby w kwietniu 07. Ciekawy wywiad: http://www.wysokieobcasy.pl/wysokie-obcasy/1,96856,4057042.html
Piękną i obszerną rozmowę, zgoła inną, bo tym razem o jej doświadczeniach z Redutą Byrskich zamieścił Performer 3. http://www.grotowski.net/performer/performer-3/kiedy-patrze-w-gwiazdziste-niebo-z-ewa-benesz-rozmawia-karina-janik
Piszę o niej nie tylko dlatego, że w ostatnich dniach przesłała mi informacje o wspaniałych wydarzeniach w Lublinie.
Ewa Benesz jest przecież autorką jednego z piękniejszych wspomnień z pracy z Zygmuntem Molikiem. W trudnych latach poświęcił jej czas, i stworzył warunki do indywidualnych konsultacji, w ważnej dla każdego awangardowego aktora Sali Laboratorium.
Doświadczenia tamtej pracy, w kontekście publikowanych przeze mnie fragmentów Książki, (Zygmunta Molika "Alfabet ciała") może okazać się cenne, nie tylko dla zainteresowanych Alfabetem Molika http://www.grotowski.net/performer/performer-2/cwiczenia-z-zygmuntem
Oj, co ja się nasłuchałam dobrych rzeczy o Pani Ewie Benesz...Ja myślę, że w Lublinie to ona nie tylko opowie o swojej niezwykłej przygodzie z Mickiewiczem, ale w dodatku w całości wyrecytuje "Pana Tadeusza", co ponoć zwykła robić...Na skrzydłach poleciałabym do Lublina gdybym tylko mogła, zwłaszcza, że program niesamowity-m.in chciałabym wysłuchać w całości "Pieśni o Rolandzie", a nadarz się okazja...
OdpowiedzUsuńholly, o Ewie nie sposób mówić inaczej niż dobrze.
OdpowiedzUsuńPrzyjeżdża czasem do Wrocławia, bierze udział w konferencjach. Wspaniale słuchać jej skupionych, zaangażowanych wypowiedzi.
Gdyby Lublin był trochę bliżej, też pewnie pojechała bym; program niezwykle inspirujący.
"Pieśń o Rolandzie", jeśli pamiętam, zaprezentowana będzie po włosku i nie przez Ewę a M. Cuticchio.
E. Benesz faktycznie przyjeżdża z "Panem Tadeuszem".
"A co myślę teraz? Może kawałki eposu
rodziły się w głowie Mickiewicza, kiedy szedł
pieszo do Francji? Może już wtedy zaczął „Wśród
takich pól przed laty...”? A może rytm i stopa wiersza
zrodziły się z chodzenia, od czasów Homera,
a może jeszcze wcześniej ? "
Cieszy, że opowiadania znów znajdują miejsce w naszym życiu kulturalnym, że dobre stare wzory bycia odżywają w kolejnych miastach.
Wracam do alfabetu. Bo tu są takie czary mary, że ho, ho!
OdpowiedzUsuńPrzeczytałam artykuł z portalu Instytutu.
Najpierw to mnie się podoba warstwa słowna. Gdy Zygmunt opowiada, jak "szukał głosu w organizmie" - "i tak się złożyło, że znalazł" :)) Też bym chciała od razu, żeby i w moich udach był głos i żeby moje pięty coś zaśpiewały. Może one nie fałszowały by tak maniacko jak krtań? Głos w udach... a te moje uda to nie wiem, czy się nadają...;)
Pozdrawiam!
I bardzo mi się podoba "rysowanie głosem na ścianie za plecami".
tamaryszku, widzę, że targa tobą obawa, czy oby jakich bezeceństw na blogu nie propaguję. Albo, co gorsza, jakiego obrazoburczego trendu malarskiego. Pozostaje mi podziękować za troskę :)
OdpowiedzUsuńTo nie pięty czy uda śpiewają; one potrafią przekazać, przenieść energię potrzebną by głos uzyskał swobodę. Miej więc zaufanie - i do swoich ud. Gdybyś im tylko pozwoliła, twoja krtań mogłaby przestać 'maniacko fałszować". Mogłaby, gdyby ci to faktycznie przeszkadzało. Z tego co czytam żadne 'defekty' krtani nie psują ci świetnego humoru. A to przecież najważniejsze! Pozdrawiam