...I moglibyśmy dokonać, poprzez badanie licznych przykładów, jednego typu wydechu, jednego typu wdechu, jednego rodzaju postawy kręgosłupa. I to właśnie jest karygodny błąd, ponieważ nie ma doskonałego typu oddechu, obowiązującego dla wszystkich ludzi oraz we wszystkich stanach psychicznych i postawach ciała.
Znając przyrodzony typ oddechu, możemy dokładniej określić czynniki, które stawiają przeszkody jego reakcjom naturalnym, a ćwiczenia mają w konsekwencji na celu usunięcie tych przeszkód.
Fot.: Karol Jarek
Oto podstawowa różnica pomiędzy naszą techniką a innymi metodami:
nasza technika nie jest pozytywna, lecz negatywna.
Są ćwiczenia. Mówi się bardzo mało; w czasie treningu wymaga się od każdego, aby szukał własnych wariantów, badał własne granice i starał się je przekroczyć. Elementy ćwiczeń są takie same dla wszystkich, każdy jednak musi zbadać i przekroczyć swoje punkty oporu. Nawet postronny obserwator łatwo dostrzeże indywidualne różnice w ćwiczeniach, ale na bazie precyzyjnie opanowanych elementów ogólnie obowiązujących.
Najważniejsze z nich to ćwiczenia o charakterze psychicznym, polegające na powracaniu w realnym działaniu, poprzez realne reakcje i impulsy fizyczne, do kluczowych, granicznych momentów własnej biografii. Przypomina to trochę - mówiąc żartobliwie - rekonstrukcję na miejscu zbrodni działań wszystkich obecnych przy jej popełnianiu, celem odtworzenia właściwego przebiegu zdarzeń w czasie śledztwa. Różnica polega tutaj na tym, że nie jest to rekonstrukcja 'na zimno', ale bliższa prawom skojarzeń osobistych, jakimi rządzi się na przykład sen powtarzający jakieś zdarzenie. Jest to zatem jakby sen powracający do szczególnie mocnego i ważkiego doświadczenia, epizodu życiowego, tylko formowany nie w obrazach, ale w realnych impulsach i reakcjach fizycznych.
Istnieją też ćwiczenia, które przez uruchomienie różnych ośrodków w organizmie pozwalają amplifikować dźwięk w różny sposób i z różnymi rodzajami brzmienia, co umożliwia zniszczenie szkodliwej sugestii "ja mam tylko taki głos', 'ja mam tylko takie warunki głosowe'. Moment, w którym aktor doświadczalnie stwierdza, że jest w stanie w zakresie głosu przekroczyć, i to daleko, swoje potoczne możliwości, nawet te, które były wynikiem szkolenia, ten moment zrozumienia, że nie ma rzeczy niemożliwych, otwiera dopiero drzwi do najistotniejszego: do mówienia czy też reagowania głosem na zasadzie impulsu całego organizmu, przy czym impuls jest spontaniczny, a dźwięk jest jego naturalnym wierzchołkiem i nie wymaga żadnego kontrolowanego ustawiania sobie aparatury głosowej.
W skrócie można by powiedzieć, że przychodzi dzień, kiedy aktor odkrywa, że mieszkają w nim wszystkie głosy ludzi, zwierząt i całej natury. Kiedy odkrywa to - przestaje myśleć o granicach swoich możliwości, działa i kieruje całą wielością głosów, które są mu potrzebne. Impuls fizyczny jest tutaj jak gdyby trampoliną, od której aktor odbija się w stronę reakcji głosowej, nie zakładając, ale wiedząc już, że natura nie postawiła mu w tym zakresie niemal żadnych realnych ograniczeń.
Podstawą naszej metody jest założenie, że nie można nikogo nauczyć, i że nie ma żadnych idealnych modeli, które naśladując, można by tworzyć. W zakresie techniki na przykład operowania głosem, albo techniki oddechowej szukanie idealnych modeli prowadzi często do okaleczeń, ponieważ prawdą jest na przykład, że największe możliwości daje oddech tak zwany przeponowy (z przewagą toru brzusznego), nieprawdą jest natomiast ani to, że istnieje jeden idealny rodzaj oddechu przeponowego, ani też, że ten oddech ma być zawsze taki sam, mimo różnicy działań fizycznych, ani wreszcie, że nie zdarzają się ludzie, którym lepiej służy inny typ oddechu, na przykład w wypadku aktorów, którzy mają długą, wąską klatkę piersiową.
Mówiąc o metodzie, mówię też - jednocześnie - o przekroczeniu siebie, o spotkaniu. Także więc o procesie mojego własnego poznania i w jakimś sensie o terapii. Jeżeli ta metoda jest otwarta, a tylko wtedy zasługuje na życie, wówczas dla każdego będzie procesem jego odmiennego poznawania i jego odmiennej terapii. Tym samym dla każdego będzie to już inna metoda. I tak być powinno, ponieważ sedno tej metody polega na tym, że jest indywidualna.
Prowadzenie badań tego typu wchodzi w pogranicza dyscyplin naukowych, takich jak foniatria, psychologia, antropologia kultury, semiologia itp. Zdając sobie sprawę, że zajmujemy się dziedziną nienaukową, zatem taką, w której nie wszystko zdefiniować można, a wiele definiować nie należy, zakres swoich celów staramy się jednak określać z precyzją i konsekwencją właściwą badaniom naukowym.
Wszystkie te zdania wybrałam, celowo, z trzech tekstów J. Grotowskiego, zainspirowana konstatacją tamaryszka "Nie da się przeflancować na siebie sprawdzonego wzoru". Ten dzisiejszy tekst jest natomiast kontynuacją moich własnych przemyśleń (opublikowanych w poprzednim poście) będących wypadkową wiedzy wynikłej z zapoznawania się z tekstami Z. Molika, rozmów z nim i obserwowania pracy na warsztatach prowadzonych zarówno przez niego, jak i przez sukcesora Jorge Parente.
Grotowski sformułował powyższe, funkcjonujące w formie pisanej zdania, z pozycji inspirującego i obserwującego procesy powstających spektakli - reżysera. Skupiał się zatem wyłącznie na pracy aktora i teatru. No i miał wówczas trzydzieści kilka lat.
Teksty nie powstawały jako zapis 'zakładanej koncepcji do realizacji'; są konsekwencją wcześniej wypowiadanych słów, tak, ale słowa te opisywały to co już wcześniej wypraktykowano. I najczęściej to nie On je później zapisywał. Co nie znaczy, że jedno choćby zapisane zdanie powstało bez jego wiedzy, zgody, czy (gdy niezbędna była) korekty. Niemniej jednak działania, badania były 'pierwsze', słowa (szczególnie te zapisane) następowały później. Nie odwrotnie.
Pisząc o metodzie impostacji głosu Molika rozszerzam zagadnienia właściwego operowania oddechem i głosem o adeptów work-shopów, a ci w niewielkiej tylko mierze są aktorami. By praktykowali tę metodę, w ciągu pół wieku jej istnienia, przez staże "Głos i ciało" przeprowadzono reprezentantów wielu zawodów. Jej zasady w pisemnej postaci próbowano ująć całościowo po dziesiątkach lat badań. Gdy powstawała książka "Zygmunt Molik's Voice and Body Work" jej współautor miał już siedemdziesiąt kilka lat. To niewątpliwa różnica; cel badań miał nie tylko dalece szerszą perspektywę, zgromadził większą ilość danych.
Ponieważ ani Molik ani ja, tym bardziej, słowem równie sprawnie jak Grotowski posługiwać się nie zdołamy przytoczyłam, dalece bardziej komunikatywne, sformułowania Grota z liczącej 1.120 stron Księgi.
"teksty zebrane grotowski': pełne teksty na stronach 279, 306, 314.
A przy okazji zamieszczania postu nr 225 pozwolę sobie zwrócić uwagę Państwa na nowe możliwości zaznaczenia swojej obecności na blogu. Są tu teraz (pod postem)...trzy słówka, do wyboru: zabawne, interesujące, fajne. Miło byłoby wiedzieć, że nie tylko zakładka 'statystyka' ma pożytek z moich starań.