OKFA to Ogólnopolski Konkurs Filmów Niezależnych im. prof. Henryka Kluby.
OKFA XII odbyła się w Lublinie, w 1964 roku.
Poniżej cytowaną wypowiedź można usłyszeć gdy zapozna się z treścią powyższego linku. Oprócz zarejestrowanej video-wypowiedzi Zygmunta jest tam również wypowiedź jego sukcesora - Jorge Parente, cytowana z jego sieciowej strony.
Dot.: pracy stażowej z udziałem m.in studentów Athanor Akademie Burghausen (Bawaria)
w Teatrze Kochanowskiego w Opolu, 30.09-4.10.2000.
W czerwcu 2014 odbyła się jego 59. Edycja, w Koninie.
OKFA XII odbyła się w Lublinie, w 1964 roku.
Jury w składzie: Jan Jacoby, Zofia Dubiszewska, Janusz Kidawa, Kazimierz Michalewicz, Henryk Mizera i Kazimierz Oracz
II nagrodę w sekcji Filmy Fabularne
przyznało twórcy filmu "01944" - Zbigniewowi Hulackiemu, scenariusz, zdjęcia i reżyseria
Reprezentował Amatorski Klub Filmowy "Kręciołek" w Opolu
Przepraszam, to być może nowa polityka bloggera, filmy znikają i nie sposób załadować ich ponownie
Widoczny na ekranie film zamieściłam także w poprzednim poście. Wcześniej był formatowany w MP 4, dziś w AVI. Zdaje się, zyskał na jakości. Warto zweryfikować.
Z. Molik w Opolu w 1964. Zdjęcie, tu jego fragment, powstało w 1-pokojowym mieszkanku aktora Teatru 13-rzędów, znajdującym się 'w domu aktora' przy ul. Sienkiewicza 25/27. Ten skromny hotelik był administrowany przez Teatr Ziemi Opolskiej.
To w tym Teatrze Grotowski wypatrzył kolejnego członka swojego ansamblu wiosną 1959 r.
Molik był chyba jedynym wśród aktorów 13-rzędów, który miał 'własne, samodzielne mieszkanie'. Zatem to u niego odbywało się większość spotkań i dyskusji, bywało, do rana. Nie było lekko, rano trzeba było wstać, a każda minuta spóźnienia była surowo finansowo karana.
Przyszło wrócić do tego skromniutkiego hoteliku, wczesną jesienią 2000 r., gdy Teatr zaprosił mistrza do poprowadzenia warsztatów. Zamieszkaliśmy więc przez tydzień tam, gdzie wszystko to się zaczęło. Czy niemal 40 lat zmieniło Zygmunta ? Tak, lecz zachował niezmienną pogodę ducha. O tym właśnie pobycie w Opolu pisałam 28.12.13, a w poście zamieściłam inne króciutkie video. Dziś, na tej samej stronie blogowej, można skonstatować podejście do pracy 'majstra Molika' w 1964 roku i... po 36 latach. "Sekret leży w jak najpełniejszym i czystym głosie".
Poniżej cytowaną wypowiedź można usłyszeć gdy zapozna się z treścią powyższego linku. Oprócz zarejestrowanej video-wypowiedzi Zygmunta jest tam również wypowiedź jego sukcesora - Jorge Parente, cytowana z jego sieciowej strony.
„…co
jest głównym zadaniem workshop’u? osiągnięcie jedności ciała i głosu, żeby głos
był integralną częścią ciała. Można powiedzieć; żeby ciało śpiewało i ciało
mówiło. Jest niemożliwym osiągnąć to przez 1 czy 2 dni, jest możliwym dotknąć tego w ciągu 4 czy 5 dni. Dzisiaj jesteśmy w 4 dniu i jeszcze ‘ciężko próbujemy’ ażeby
przedrzeć przez te dolne partie, żeby rozwibrować kręgosłup, żeby rozwibrować
klatkę piersiową, żeby rozwibrować rezonanse w głowie i żeby osiągnąć tą
jedność. Żeby brać energię z Ziemi przez stopy, przez nogi, przez lędźwie i później jakby przetrawić to poprzez cały organizm. Bo tu oczywiście dochodzi do tego
umysł, pamięć i emocje,… ale o tym to się nie mówi, bo to trzeba osiągnąć w
sposób nieświadomy. Natomiast tym co jest świadome jest pokonywanie wszelkich
oporów ciała, przede wszystkim, stąd jest dużo ćwiczeń cielesnych, także.
Później to się łączy; tę energię cielesną przetwarza się w energię wokalną. W
ten sposób ciało zaczyna mówić, ciało zaczyna śpiewać”.
Dot.: pracy stażowej z udziałem m.in studentów Athanor Akademie Burghausen (Bawaria)
w Teatrze Kochanowskiego w Opolu, 30.09-4.10.2000.
Rzeczywiście lepszy odbiór.
OdpowiedzUsuńLubię wręcz czarne oczy - Molik miał takie węgielki?
A z gołębiami i rodzinnym miastem Molika kojarzy mi się fraszka Sztaudyngera 'Gołębiami brukowany Kraków. Gówno ma z tych ptaków'
Odczytuję datę 1965 i uśmiecham się - w mojej rodzinie się o niej szczególnie pamięta - to dobry rocznik.
macham
1/ Sarno, czyli wzrok mnie nie myli.
OdpowiedzUsuń2/ Węgliki? moja siostra mówiła... wybałuszał te czarne ślepia i pytał; jest Ewunia?
3/ "??" Któż to równa do gówna
4/ W '65 miała miejsce premiera 1. odcinka serialu "Kapitan Sowa na tropie"
Macham radośnie
Zdjęcie zasługuje na tytuł "wanted" ;)
OdpowiedzUsuńCzy to ty, czaro? Jeśli, to dziękuję, że przedarłaś się przez zabezpieczenia, wdrożyłam w powodu "nieposzukiwanych", spamujących gości. Oni mnie "lubią", a ja nie cenię ich na wagę złota.
OdpowiedzUsuńWanted powiadasz? Zakładam, że odczuwasz niedostatek podobnych Zygmuntowi panów. Pozdrawiam
rozcinampomarańcze - od razu dobrze skojarzyłam nick, tylko ostatnio zbyt mało Cię, zbyt mało - mimo, że się rozmnażasz ;0
OdpowiedzUsuńEwo, jakie zabezpieczenia - niczego nie odczułam na własnej skórze, a w kwestii wanted, zgłoszę akces do klubu, jak tylko Czara powoła go do życia. Ach, gdzie w nas ta odwaga by w głos za Danusią Rinn zawyć 'gdzie ci mężczyźni prawdziwi tacy'. A Danusia bezlitośnie nuci dalej -
'To czas, kochanie, Robi swoje, Traktuje nas jak gości,On nie ma złudzeń, Ani pytań i żadnych wątpliwości. Bo czas nie pyta, Tylko płynie i twarze wokół zmienia, Aż nagle widzisz jak go mało zostało do stracenia'.
- chyba najbardziej 'wanted' jest czas, który pozostał nam do stracenia.
macham do obu czarujących
Kto pyta, podobno nie błądzi. To (zdaje się) pierwszy raz zobaczyłam logo czary. Mniej jej, ale jak już pisze, sarno, to bosko!
OdpowiedzUsuńNo coś tam powciskałam w ustawieniach żeby spamującym automatom i ludziom było pod górkę, chwilowo jest deczko lepiej.
Dobrze, że niespamujący dają radę.
Fajne były te piosenki D. Rinn, pycho samo się śmiało; tak, że i ją włączyłabym do kategorii 'wanted'. Jak już tracić czas to najmilej jak się da, wyda się dłuższy.
Pozdrawiam siostry sisters