poniedziałek, 13 października 2014

Admiracja

Stażystom, Zygmunt zawsze okazywał najwyższa atencję, odpłacali mu admiracją. Wdzięczność i uznanie przybierały także namacalne formy, w postaciach najróżniejszych i z pozoru drobnych.

Dowody pamięci po-wsze-czasy; czasem tylko kwiatek, do którego dołączano uroczą karteczkę z kilkoma słowami, czasem wierszyk osobiście ułożony. Kiedy indziej fragment uznanego, pasującego do okoliczności wiersza, pięknie przepisany i serduszkami upstrzony. Były też maskotki i bibeloty, były muzyczne nagrania własnej i ulubionej muzyki. Wreszcie były i obrazki; z pobliskiej galerii po prostu, lecz opatrzone dedykacją, czy takie, co to własną ręką nie tylko z czułością wydziergane ale i okraszone kilkoma ciepłymi zdaniami. Prawie wszystko gdzieś zniknęło, pozostała garsteczka ledwie. Ta pozostała wzrusza tak, jak tylko piękne wspomnienia wzruszyć potrafią. 

Kurz niepamięci miesza się z realnym kurzem, niestety. Wzięłam się ostatnio za niego, popychana wyrzutami sumienia. Jak to tak, nie pucować do blasku …miesiącami ?
Wzięłam do ręki - Słoneczko, lubię je, uśmiecha się do mnie w trakcie gotowania, zawiesiłam je nad kuchenką! Patrzę, przecież do antyramy przyklejono z tyłu karteczkę: „Dziękuję, Madzia”, i wiersz, tak właśnie, drukowanymi literami równiutko napisany. 


                               ZIEMIA W MOIM BRZUCHU
                               NIEBO W MOJEJ GŁOWIE
                               W SERCU WIATR
                               TO WSZYSTKO JAK DAR
                               NIE BOJĘ SIĘ JUŻ
                                                   
Kolejny obrazek od niemal 20 lat wisi w kolejnych sypialniach. Zawsze miałam z nim kłopot; czy ktoś wie gdzie dół jest a gdzie góra? Ja nie wiem, lecz mnie bawi gdy czasem zatrzymam na nim oko. Bo szczególnie ta czerwona plama jest intrygująca; czy to oko czy wywalony język, z może guz na głowie? A jeśli, to z której strony. Wszelkie dociekania uprawnione i wciąż otwarte na domysły.

Na odwrocie, na drewnianej ramie, po francusku odręcznie wypisane: Pour Zygmunt Molik, Avril 1995, magnolia. Jest też 5 linijek tekstu, którego nie rozszyfruję, pomimo że dobrze się trzyma. Magnolia, aktorka z Genewy, charakter pisma, tak jak zawód, ma artystyczny.                                                                           
Ja także dziękuję,  Madziu i Magnolio.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz