tylko dlatego, że rok minął.
Ta historia podobała się bardzo Asi M. (też) Jubilatce...no i ma nieoczekiwany ciąg dalszy.
Długo upierałam się przy 28 wiosnach. Lecz któregoś dnia Mąż (który zawsze ma rację) powiedział: dałabyś spokój. Zaczęłam więc twierdzić z przekonaniem - 30!
Sprowadziło to na mnie trochę kłopotów ale stało się też przyczynkiem dykteryjki. Przyszłam, mianowicie, do lekarza. Zapytał mnie zwyczajowo: ile ma pani lat.
Odruchowo powiedziałam 30!
Gapił się na mnie bez sensu podałam więc datę urodzenia. Ponieważ rok nie sprzyjał przeliczeniu trwało to chwilę, na tyle długą bym mogła stwierdzić butnie: a widzi Pan,
to nie jest takie proste.
to nie jest takie proste.
Wykorzystał to, bezczelnie, Zygmunt - w czasie wykładu na Uniwersytecie Sapienza w Rzymie. Nie podając szczegółów, musząc bronić się przed Stefanią G., która protestowała głośno, że "przeinacza fakty" - a to przecież może przejść do HISTORII - opowiedział tę historyjkę dodając owo sakramentalne: widzicie, to nie jest takie proste.
Rzecz cała miała miejsce w 2005 r. Gościliśmy wówczas w Teatro Ateneo gdzie odbył się Voice and Body oraz wspomniany wykład. Także konferencja, temat: Książę Niezłomny.
"Książę" uzyskiwał nowe życie bo starą rejestrację filmową odświeżono na tyle, na ile było to możliwe. Konsultowaliśmy z Zygmuntem - w znakomicie wyposażonym studio - efekt oczyszczania jego nowej dźwiękowej wersji. Nie było to proste zadanie. Film powstał później (jako pirackie nagranie), dźwięk do niego dogrywano z wcześniejszej (ok. 1,5 roku) rejestracji.
Swoją drogą to niesamowite jak precyzyjnie skonstruowane były kolejne projekty Laboratorium. Raz przygotowany i uformowany spektakl mógł być odtwarzany latami z niezmienną precyzją.
Dodatkowym kłopotem w ocenie jakości i percepcji dźwięku był szczególny (zamierzony oczywiście) sposób podawania przez aktorów tekstu. Mniej chodziło tam o artykulację, ważniejsze było uzyskanie specyficznego rytmu i melodii wypowiadanych kwestii.
Zygmunt jakość nagrania ocenił pozytywnie, ja natomiast miałam z tym duży kłopot.
Nie widziałam spektaklu na żywo, znałam tylko owo nagranie w starszej, bardzo zabrudzonej formie. Starałam się wyławiać przejrzystość tekstu; okazało się to błędnym myśleniem.
Nie widziałam spektaklu na żywo, znałam tylko owo nagranie w starszej, bardzo zabrudzonej formie. Starałam się wyławiać przejrzystość tekstu; okazało się to błędnym myśleniem.
Cała moja ówczesna praca, nie tylko wówczas, okazała się problematyczna. Otrzymałam mianowicie, w tych dniach, wezwanie z urzędy skarbowego. Jak napisano w 'znormalizowanym druku', jakkolwiek okazane zlekceważenie grozi konsekwencjami, przerażającymi. Dlaczego, podobno nie rozliczyłam należnego podatku od kwoty honorarium pobranego w owym czasie w Rzymie.
Przysięgam, poprawię się, może nawet wyznam, który to już Jubileusz.
Przysięgam, poprawię się, może nawet wyznam, który to już Jubileusz.
Ewo,
OdpowiedzUsuńMam nadzieje, że to wezwanie z urzędu skarbowego nie przyszło dopiero teraz, bo u mnie ostatnio Francuzi też obudzili się ze sporym opóźnieniem, że należy im się więcej niż podliczyli rok temu...Straszny tu bałagan w administracji! Ale wracając do tematu.Czytam, czytam...i tak sobie marzę, że może kiedyś nadarzy się okazja, aby razem obejrzeć "Księcia Niezłomnego". W listopadzie?
Holly, właśnie 'dopiero teraz'. Historyjkę przytoczyłam więc a propos. Ogólno-unijne przebudzenie finansistów, he he. "Księcia" można sobie przypomnieć już teraz, w sieci:
OdpowiedzUsuńhttp://www.grotowski.net/encyklopedia/ksiaze-niezlomny, http://www.grotowski.net/mediateka/ikonografia/ksiaze-niezlomny.
Też cieszyłabym się ze spotkania, w jakimkolwiek kontekście. Pozdrawiam
Az trudno uwierzyć, po sześciu latach? To przecież jest już chyba jakiś przepis o przedawnieniu...
OdpowiedzUsuńA "Księcia" to oczywiście wolałbym obejrzeć z Twoimi komentarzami...a nie tak sama...na Internecie. Pozdrawiam!
Oryginalności, faktycznie trudno nam odmówić. A przepisy zmieniają się jak na karuzeli... Pofatyguj się do W-wia (Brave?) a specjalnie dla ciebie wyświetlimy "Księcia" i opowie ci Go ktoś bardziej kompetentny ode mnie. Słowo!
OdpowiedzUsuńEwo, dziękuję za zaproszenie, na pewno skorzystam!
OdpowiedzUsuńNa pewno - brzmi, tak jak lubię. Będziesz reprezentowała paryżan i jeden z lepszych blogów w sieci - zobaczysz co Instytut i Wrocław mogą zaoferować! Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńEwo, Twoja dykteryjka jest urocza. Ja też wkrótce niestety zamiast czegoś z dwójką na przodzie będę musiała mówić 30. ;)
OdpowiedzUsuńBo ja szczera jestem.
Ani jedno miłe słowo nie ciśnie mi się na usta. Ja, ja nieszczera? To ja (na blogu co prawda) obnażam się bez nijakiego umiaru...
OdpowiedzUsuńDobrze, że choć dykteryjka nie budzi zastrzeżeń...
A więc miłej trzydziestki, czaro, choć to nie jest proste, uwierz.
Postanowiłam być nieszczera i nieprzyzwoita. Będę mówić, że 17...
OdpowiedzUsuńbee, gratuluję i zaświadczam, to nie jest nieprzyzwoitość, to fakt. Widziałam i czytałam cię przecież!
OdpowiedzUsuń