Sprzyjały nam okoliczności. Nawet zamęt w Rynku, w
którym królowała „strefa kibica”. To z jej powodu uciekliśmy 2-3 kilometry
dalej. Do Studio Na Grobli. I to był prawdziwy strzał w dziesiątkę.
Upalna, jaskrawo-błękitna pogoda akompaniowała wspólnym
posiłkom na rozległym tarasie, z widokiem na Odrę i gęsty pas zieleni.
Codzienne 8-godzinne wspólne przebywanie, błyskawicznie stworzyło więzi i
zaufanie. Lawirowanie pomiędzy francuskim, angielskim i polskim nie
stwarzało problemów; wszystkim dzielnie pomagała Joanna, nie zapominając przy
tym, że również jest stażystką. To jej prezentacja pracy tchnęła w grupę nieoczekiwaną
energię. Byłam świadkiem jednej z naj-niezwyklejszych stażowych improwizacji, w
trakcie której dławiłam łzy. Jej końca nie potrafił spokojnie obserwować także
Jorge. Stał tyłem w otwartym oknie, podejrzanie szybko łapiąc oddech.
Nie mam co dłużej opowiadać, oddam raczej głos uczestnikom, od których
korespondencja czekała już w poczcie, nim jeszcze wróciłam do domu:
- Po pierwsze, uważam, że grupa była wspaniała,
pełna otwartych i odważnych ludzi, dzięki którym można było świetnie pracować. Od każdego można było czerpać inspirację i inną jakość energetyczną. To było
cudowne! Długo będę pamiętać wspólne improwizacje, zwłaszcza te dzisiejsze!
Najszczególniejsza dla mnie była ta po piosence naszej tłumaczki - wreszcie coś
w innym stylu, chyba pierwszy raz w życiu improwizowałam bardziej
"jazzowo" i nie bałam się :). W sumie jestem zadziwiona drogą
jaką zdążyłam przebyć przez zaledwie dwa dni!
Dla mnie był to warsztat, w trakcie którego starałam się pozwolić sobie na odpuszczenie kontroli lewej półkuli w pewnym zakresie. Szukałam równowagi , co w moim przypadku oznacza większe bycie tu i teraz, bez krytykowania i oceniania. Sposób prowadzenia zajęć przez Jorge bardzo w tym pomagał. Dał nam dużo przestrzeni dla naszych poszukiwań i podążał za tym, co wnosiły poszczególne osoby. Podobał mi się jego sposób pracy - spontaniczny, uważny, entuzjastyczny. Pięknie prezentował wszystkie ćwiczenia, wspaniale rezonowało jego ciało podczas śpiewania.- marta.
Dla mnie był to warsztat, w trakcie którego starałam się pozwolić sobie na odpuszczenie kontroli lewej półkuli w pewnym zakresie. Szukałam równowagi , co w moim przypadku oznacza większe bycie tu i teraz, bez krytykowania i oceniania. Sposób prowadzenia zajęć przez Jorge bardzo w tym pomagał. Dał nam dużo przestrzeni dla naszych poszukiwań i podążał za tym, co wnosiły poszczególne osoby. Podobał mi się jego sposób pracy - spontaniczny, uważny, entuzjastyczny. Pięknie prezentował wszystkie ćwiczenia, wspaniale rezonowało jego ciało podczas śpiewania.- marta.
- Jestem zauroczona Zoe i Jorge, i jego otwartą
gębą....- Basia
- Dziękuje serdecznie za wspólne
wibrowanie. :) Thank you a lot
for shared vibrations :)
Było wspaniale! It was
fanstastic!
sciskam mocno, warm hugs
kasia kasia
- It was a
really great experience, I can put in word all the feeling, emotions and joy.
Thank you very much and I hope we will meet some day in the future. Kisses maite
- Jestem bardzo szczęśliwa, że dane
mi było spotkać Was wszystkich, cudownych ludzi, pracować z Wami, słuchać i
patrzeć na Was i chłonąć to wszystko, czym wibrowało
powietrze.... A że stało się to w szczególnym momencie mojego życia, tym
bardziej mocno czuję się obdarowana spotkaniem z Wami. Będę pamiętać. Mam nadzieję, że się znowu spotkamy. Basia
- Dear
all, thank you very much. It was a special experience for me. I'm really happy for meeting you because you gave me back the sense and the
pleausure of singing. Your generosity and open hearth presence has been a great gift to me! I hope to see you again, from Rome, Mara
- Hey
guys. This is Tomoya, the only Japanese guy u saw in the
workshop :) It was a amazing moment to spend the time with you
guys, and I hope we can see each other someday in the
future.
And please let me know, if anyone have chance to come to Japan someday.I will take u the around Tokyo...lol,
And please let me know, if anyone have chance to come to Japan someday.I will take u the around Tokyo...lol,
- W większości sytuacji pozytywne efekty pracy były słyszalne
od razu, aż serce rosło:), marta
Ta korespondencja wciąż trwa. Jest możliwa
dzięki prostemu zabiegowi.
Część informacji wysyłałam do wszystkich; mają swoje adresy, mają forum.
W moim laptopie rośnie ‘wątek’ przyklejony do ostatniej, przed-stażowej informacji ‘porządkowej’. Ciekawe, co z tego wyniknie?
Część informacji wysyłałam do wszystkich; mają swoje adresy, mają forum.
W moim laptopie rośnie ‘wątek’ przyklejony do ostatniej, przed-stażowej informacji ‘porządkowej’. Ciekawe, co z tego wyniknie?
Zazdroszczę takiego stażu, w ciepełku i z widokiem na Odrę... No i z Zoe i Jorgem!
OdpowiedzUsuńczaro, cała okolica jest bajeczna, choć wokół są chronione tereny; produkuje się wodę pitną dla miasta.
OdpowiedzUsuńCałkiem blisko pojawiały się jednak budowy. A to hotel, a to wielki budynek Politechniki, osiedle apartamentowców z tarasami tuż nad wodą... Ale i tak jest wspaniale, rzeka płynie jak nieuregulowana, obrośnięta. Obok błonia z familiami na piknikach, zatoczki dla statków, ZOO. Pięknie.
Urok Zoe i Jorge doceniamy nie tylko my dwie, jak słychać :)
Cieszę się, że V&B udany, wzbudził zachwyt i dał wiele satysfakcji kolejnym uczestnikom. Stare przysłowie "Nie ma tego złego..." znów się sprawdziło - przenosiny z centrum miasta bliżej przyrody, szczególnie o tak pięknej porze roku, dodały spotkaniu naturalnych, zielonych wibracji :)
OdpowiedzUsuńbee, z wypowiedzi uczestników widać jasno - co najmniej udany!
UsuńA kiedy jeszcze nacieszą się zdjęciami (które już im wysłałam), powymieniają wrażeniami - satysfakcja gwarantowana.
Spotkanie stażowe zakończyliśmy radosnym, ze śpiewami, posiedzeniem w 'plażowej restauracji'. Widać ją było ze Studia w którym były zajęcia, po drugiej stronie Rzeki. Bardzo wszystkich zaciekawiała. A więc... zaspokoili ciekawość.
Faktycznie; ze stopami w piasku, grillowaną kiełbaską w jednej ręce i chłodnym piwem w drugiej, wibracje są bardzo zielone :)
Ewo,
OdpowiedzUsuńTylko pozazdrościć tym, którzy mieli szansę dostąpić zaszczytu udziału w stażu. Z pewnością Jorge i Zoe są wspaniałymi nauczycielami, ale bez Ciebie, opiekuńczego słońca i energizującej wszystkich duszy, ten staż też pewnie nie byłby taki wspaniały. Z całego serca przesyłam gratulacje! Czas może pomyśleć już o następnym? Ale o czym ja tu piszę, pewnie już zaplanowany...Pozdrawiam serdecznie z mokrego od ponad 50 dni Paryża.
holly, na pewno zrobiłam co było w mojej mocy. Dziękuję zatem za gratulacje - z czystym sumieniem.
OdpowiedzUsuńJeśli wszystko pójdzie z planem kolejny staż możliwy - "in deep winter" jak to określił mój Szef. U nas brak wolnych miejsc do pracy (tyle się dzieje) a i Jorge kalendarz ma zapełniony.
Bardzo współczuję pluchy. U nas pięknie i słonecznie. Pozdrawiam.