środa, 20 czerwca 2012

Wrocław, 16 i 17 czerwca, V&B Jorge Parente

Sprzyjały nam okoliczności. Nawet zamęt w Rynku, w którym królowała „strefa kibica”. To z jej powodu uciekliśmy 2-3 kilometry dalej. Do Studio Na Grobli. I to był prawdziwy strzał dziesiątkę.

Upalna, jaskrawo-błękitna pogoda akompaniowała wspólnym posiłkom na rozległym tarasie, z widokiem na Odrę i gęsty pas zieleni. Codzienne 8-godzinne wspólne przebywanie, błyskawicznie stworzyło więzi i zaufanie. Lawirowanie pomiędzy francuskim, angielskim i polskim nie stwarzało problemów; wszystkim dzielnie pomagała Joanna, nie zapominając przy tym, że również jest stażystką. To jej prezentacja pracy tchnęła w grupę nieoczekiwaną energię. Byłam świadkiem jednej z naj-niezwyklejszych stażowych improwizacji, w trakcie której dławiłam łzy. Jej końca nie potrafił spokojnie obserwować także Jorge. Stał tyłem w otwartym oknie, podejrzanie szybko łapiąc oddech.

Nie mam co dłużej opowiadać, oddam raczej głos uczestnikom, od których korespondencja czekała  już w poczcie, nim jeszcze wróciłam do domu:

-  Po pierwsze, uważam, że grupa była wspaniała, pełna otwartych i odważnych ludzi, dzięki którym można było świetnie pracować. Od każdego można było czerpać inspirację i inną jakość energetyczną. To było cudowne! Długo będę pamiętać wspólne improwizacje, zwłaszcza te dzisiejsze! Najszczególniejsza dla mnie była ta po piosence naszej tłumaczki - wreszcie coś w innym stylu, chyba pierwszy raz w życiu  improwizowałam bardziej "jazzowo" i  nie bałam się :). W sumie jestem zadziwiona drogą jaką zdążyłam przebyć przez zaledwie dwa dni! 
Dla mnie był to warsztat, w trakcie którego starałam się pozwolić sobie na odpuszczenie kontroli lewej półkuli w pewnym zakresie. Szukałam równowagi , co w moim przypadku oznacza większe bycie tu i teraz, bez krytykowania i oceniania.  Sposób prowadzenia zajęć przez Jorge bardzo w tym pomagał. Dał nam dużo przestrzeni dla naszych poszukiwań i podążał za tym, co wnosiły poszczególne osoby. Podobał mi się jego sposób pracy - spontaniczny, uważny, entuzjastyczny. Pięknie prezentował wszystkie ćwiczenia, wspaniale rezonowało jego ciało podczas śpiewania.- marta.

-  Jestem zauroczona Zoe i Jorge, i jego otwartą gębą....- Basia

-  Dziękuje serdecznie za wspólne wibrowanie. :)     Thank you a lot for shared vibrations :)
Było wspaniale!                                                      It was fanstastic!
sciskam mocno,                                                     warm hugs
kasia                                                                     kasia

-  It was a really great experience, I can put in word all the feeling, emotions and joy. Thank you very much and I hope we will meet some day in the future. Kisses maite

-  Jestem bardzo szczęśliwa, że dane mi było spotkać Was wszystkich, cudownych ludzi, pracować z Wami, słuchać i patrzeć na Was i  chłonąć to wszystko, czym wibrowało  powietrze.... A że  stało się to  w szczególnym momencie mojego życia, tym bardziej mocno czuję się obdarowana spotkaniem z Wami. Będę pamiętać. Mam nadzieję, że się znowu spotkamy. Basia

-  Dear all, thank you very much. It was a special experience for me. I'm really happy for meeting you because you gave me back the sense and the pleausure of singing. Your generosity and open hearth presence has been a great gift to me! I hope to see you again, from Rome, Mara

-  Hey guys. This is Tomoya, the only Japanese guy u saw in the workshop :)  It was a amazing moment to spend the time with you guys, and I hope we can see each other someday in the future. 
And please let me know, if anyone have chance to come to Japan someday.I will take u the around Tokyo...lol,

 -  W większości sytuacji pozytywne efekty pracy były słyszalne od razu, aż serce rosło:), marta

Ta korespondencja wciąż trwa. Jest możliwa dzięki prostemu zabiegowi. 
Część informacji wysyłałam do wszystkich; mają swoje adresy, mają forum. 
W moim laptopie rośnie ‘wątek’ przyklejony do ostatniej, przed-stażowej informacji ‘porządkowej’. Ciekawe, co z tego wyniknie? 

6 komentarzy:

  1. Zazdroszczę takiego stażu, w ciepełku i z widokiem na Odrę... No i z Zoe i Jorgem!

    OdpowiedzUsuń
  2. czaro, cała okolica jest bajeczna, choć wokół są chronione tereny; produkuje się wodę pitną dla miasta.
    Całkiem blisko pojawiały się jednak budowy. A to hotel, a to wielki budynek Politechniki, osiedle apartamentowców z tarasami tuż nad wodą... Ale i tak jest wspaniale, rzeka płynie jak nieuregulowana, obrośnięta. Obok błonia z familiami na piknikach, zatoczki dla statków, ZOO. Pięknie.

    Urok Zoe i Jorge doceniamy nie tylko my dwie, jak słychać :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Cieszę się, że V&B udany, wzbudził zachwyt i dał wiele satysfakcji kolejnym uczestnikom. Stare przysłowie "Nie ma tego złego..." znów się sprawdziło - przenosiny z centrum miasta bliżej przyrody, szczególnie o tak pięknej porze roku, dodały spotkaniu naturalnych, zielonych wibracji :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. bee, z wypowiedzi uczestników widać jasno - co najmniej udany!
      A kiedy jeszcze nacieszą się zdjęciami (które już im wysłałam), powymieniają wrażeniami - satysfakcja gwarantowana.
      Spotkanie stażowe zakończyliśmy radosnym, ze śpiewami, posiedzeniem w 'plażowej restauracji'. Widać ją było ze Studia w którym były zajęcia, po drugiej stronie Rzeki. Bardzo wszystkich zaciekawiała. A więc... zaspokoili ciekawość.
      Faktycznie; ze stopami w piasku, grillowaną kiełbaską w jednej ręce i chłodnym piwem w drugiej, wibracje są bardzo zielone :)

      Usuń
  4. Ewo,
    Tylko pozazdrościć tym, którzy mieli szansę dostąpić zaszczytu udziału w stażu. Z pewnością Jorge i Zoe są wspaniałymi nauczycielami, ale bez Ciebie, opiekuńczego słońca i energizującej wszystkich duszy, ten staż też pewnie nie byłby taki wspaniały. Z całego serca przesyłam gratulacje! Czas może pomyśleć już o następnym? Ale o czym ja tu piszę, pewnie już zaplanowany...Pozdrawiam serdecznie z mokrego od ponad 50 dni Paryża.

    OdpowiedzUsuń
  5. holly, na pewno zrobiłam co było w mojej mocy. Dziękuję zatem za gratulacje - z czystym sumieniem.
    Jeśli wszystko pójdzie z planem kolejny staż możliwy - "in deep winter" jak to określił mój Szef. U nas brak wolnych miejsc do pracy (tyle się dzieje) a i Jorge kalendarz ma zapełniony.

    Bardzo współczuję pluchy. U nas pięknie i słonecznie. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń