poniedziałek, 18 czerwca 2012

V&B Jorge'a Parente oraz dwa jaśki - na dobry początek

Podróżować bez własnych jaśków? Wielce ryzykowne. Choć nikomu tak straczeńczo ryzykować - nie zabronię.  Poduszki różnią się w świecie tak, jak różnić zaczyna się wszystko - gdy tylko opuścimy swój bezpieczny azyl. Poduszka rzecz niezwykle ważna; jeśli od rana nie chcecie straszyć pomiętą urodą, kuśtykać z wykrzywioną szyją, obnosić kwaśnej miny - zabierajcie poduszki! No może nie od razu te wielkie, tak bardzo lubiane przez rodaków. Weźcie jednak choć własny jasiek!

Nasze poduchy pokochali przedstawiciele wszelkich nacji; masowo giną z hoteli. Taka Isaura i Leoncio - z czym wyjeżdżali z Polski w świetle fleszy? Z wielkimi poduchami w różowawych wsypach!

Powiecie pewnie, że tych dwoje to dla wysublimowanej intelektualnie osoby, jaką jest prawie każda uprawiająca blogowe pole, to żaden punkt odniesienia. No nie wiem. Skoro nawet nasza Wielka Poetka po skończeniu serialu z trudem kryła prawie rozpaczliwy ból. Wzór postaw rodem z Brazylii powinien być zatem punktem odniesienia dla każdego. Tym bardziej, że każdy serial widział;  ja w każdym razie nie słyszałam nawet o nikim, kto nie widział. 

...I nastał oto dzień 14 czerwca, po 22.00 wylądować miał samolot z Paryża. Poszłam zatem sprawdzić czy w przygotowanym dla Gości locum, nie brak czegoś bardzo ważnego. I co ja widzę?  Nie ma...  jaśków.

Bez jaśków  n i e  podróżowaliśmy; Zygmunt miał swój, ja swój. Były to szczególne jaśki, bo tylko i wyłącznie podróżne. Były i wychuchane i wydmuchane. Po powrocie starannie wietrzone. Poszewki prano i prasowano, by świeżutkie i śliczne gotowe były do kolejnej podróży. Występowały w słodkich zielonych kolorach - takich samych. Z góry jednak wiadomo było, która jest czyja. Po czym, nie wiadomo lecz to pewne, więc niech starczy za informację.  Jaśki właściwe natomiast - były prostokątne; ni duże, ni małe. Akurat. Ratowały życie, gdy przychodziło kłaść steraną głowę na wstrętnej, twardej klusze lub przeciwnie, rozmiękłej i rozmemłanej nieokreślenie. Lub innej okropnej, preparowanej na kształt drewnianego wałka. Czy możliwe, by wiedząc o tym...  nie wozić jaśków?

"Palais,... Carcassonne" wykrzyknęła Zoe na widok przygotowanego gniazdka. Wyraźnie nie mając na myśli negatywnych konotacji z możliwym, onegdaj, wyposażeniem owego średniowiecznego zabytku - z wyposażeniem i aranżacją zastanego wnętrza. Zachwyciło ją tak zwyczajnie; szczególnie, gdy odkryła przytaszczone przeze mnie - dwa jaśki. 

          

6 komentarzy:

  1. No pewnie, że jasiek to jedna z najważniejszych rzeczy na świecie! Nie wiem jednak, czy zwróciłaś uwagę, że w tzw. zachodniej Europie nie ma kultury jaśków-w każdym bądź razie, ja swoje, z pierzami, a jakże, kupuję tylko w Polsce. Później pojawia się problem z powłoczką-bo tu też nie ma! A trzecim problemem, to osoba z którą się śpi, bo jeśli umknie naszej uwadze, to nasz jasiek może zostać zaanektowany...i trzeba go później wyszarpywać spod śpiącej głowy...Dzielić się nimi nie lubimy, nieprawdaż, jasiek rzecz intymna, jak komputer!

    OdpowiedzUsuń
  2. holly, jeśli chce się by stopy (jak na zdjęciu) spoczywały równolegle - zakupić i wozić 2 jaśki trzeba. Szczególnie, gdy ma się z kim spać. Towarzysz pozbawiony jaśka, nie tylko podkradnie ci twój ale i stopy pookręca niczym zwój pajęczy.
    Faktycznie, jaśków i poszewek brak - w tzw. zachodniej. Widać sybaryci pozostali w tzw. wschodniej.
    Jasiek rzecz intymna; komputer jednak rzecz najintymniejsza. Może zaczną produkować miękkie, to dopiero by było - dwa w jednym :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kiedyś spałam w pozycji prawie siedzącej, im więcej poduch tym było lepiej. Dziś lubię spać bez poduszki, więc nie mam jaśkowego problemu. Czasami widuję ludzi taszczących z sobą swoje jaśki i szczerze mówiąc zawsze budzi to we mnie rozbawienie. Nie sądziłam, że zwykły jasiek może być tak niezwykły. Nawet jaśka potrafisz Ewo wynieść do rangi filozofii - lubię Twoje przenikliwe widzenie. Od dziś widok "z jaśkiem" przestaje być dla mnie tematem do kpinek - mówię poważnie :)
      pozdrawiam - sarna

      Usuń
    2. Ja kiedyś nie potrafiłam zasnąć bez jaśka, tymczasem kiedy się wprowadziłam do mojej lepszej połowy, mój wybranek nie posiadał w domu żadnej poduszki! Do dzisiaj wyrzuca ich "nadmiar" przed zaśnięciem, niebywałe.

      Usuń
    3. czaro, wyrzuca nadmiar poduszek przed zaśnięciem? Niespotykane.

      Usuń
  3. Tak mają księżniczki, sarno. One raz tak, raz siak. Ich prawo.
    A jasiek, wierz mi, to sprawa podstawowej wagi. I dobrze, że zamierzasz się do tego przekonać.
    I racja, jest w tym coś z filozofii. Z filozofii życiowej, która dobra jest - jak każda inna. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń