Z treningu liderów najlepiej – jedynie? – zapamiętałem Zygmunta.
Stanął w rozkroku, na nogach lekko ugiętych w kolanach. Miał nieco do przodu wysunięty brzuch, pierś wyraźnie zarysowaną, ale nie sztywno wyprężoną. Ramiona trzymał wzdłuż ciała, ugięte w łokciach, dłonie otwarte, ułożone w malowniczy flores, jakby zawieszone w akcji. Twarz miał bezekspresyjnie „neutralną”, naładowane energią spojrzenie skierowane w przestrzeń, jakby patrzał wskroś, poprzez ściany sali, poprzez nas, obecnych.
Wszystko to nadawało mu wyraz surowej gotowości. Zadziwił nas wszystkich tą swoją precyzyjnie wypracowaną postawą. Grotowski, chyba też zaskoczony, zadał mu pytanie:
- Zygmuncie, kim jesteś?
- To jest samuraj – odpowiedział bezosobowo Zygmunt.
Uśmiechnęliśmy się: czy nie za wysoko, czy nie za daleko mierzy? W tamtych latach, gdy znaleźliśmy się na ścieżce osobliwych doświadczeń, fantazmaty samurajstwa, pobudzone przez filmy Kurosawy i zainteresowania technikami zenu, krążyły w powietrzu instytucji, która zrzucała skórę Teatru Laboratorium. Być samurajem! Być wojownikiem!
Po kilku latach, już poza swoim zespołem macierzystym, gdzie się narodził jako mistrz zewnętrzny i wewnętrzny – powiadał Grotowski, że Performer jest wojownikiem.
Performer [...] jest człowiekiem czynu. A nie człowiekiem, który gra innego. Jest tancerzem, kapłanem, wojownikiem; jest poza podziałami na gatunki sztuki. [...]
Performer to stan istnienia. Człowiek poznania: [...] buntownik, przed którym poznanie stoi jak powinność i który ma je podbić. Jeśli nawet nie wyklęli go inni, czuje się odmieńcem, outsiderem. [...] Człowiek poznania rozporządza czynieniem, doing, a nie myślami albo teoriami. Co czyni dla praktykanta prawdziwy nauczyciel? Mówi: zrób to. Praktykant walczy, by zrozumieć, by sprowadzić nieznane do znanego, uniknąć uczynienia. Przez sam fakt, że chce zrozumieć, opiera się. Zrozumie, ale dopiero wtedy, kiedy zrobi. Zrobi lub nie. Poznanie to sprawa czynienia.
Wydawało nam się, że rozumiemy, słowa były znane: przekaz, tradycja, indywidualny rozwój, praca nad sobą. Mam wrażenie, że przypominaliśmy mrówkę na grzbiecie słonia: zafascynowani bardzo sugestywnymi tekstami i wystąpieniami Grotowskiego, często nie rozumiejąc, że niektóre sformułowania należało brać dosłownie, zamiast traktować je jak jakąś wielką metaforę. Przez myśl nam nie przeszło, że tradycja to także przekaz, poszukiwanie i praktyka, a nie tylko wiedza czy model odniesienia.
Dziś, na przykład, jako wehikułu używamy procesów związanych ze starożytnymi pieśniami. Jednak gdy oglądam materiały dokumentalne ze spektakli Teatru Laboratorium, jak Akropolis, spostrzegam, że to były przedstawienia śpiewane. W tamtym czasie nie wiedziałem tego, nie myślałem o tym. Spektakl ten został sfilmowany, a ja przez długi czas nie chciałem tego filmu obejrzeć. W końcu kiedyś obejrzałem go – nie jest on skądinąd taki zły – i zdałem sobie sprawę, że to było śpiewane. Tak samo w przypadku Księcia Niezłomnego. Zainteresowanie śpiewem kiełkowało w mojej pracy. I kiedy o tym myślę, przypominam sobie, jak robiłem to w taki sposób, by dojść do słowa śpiewanego. Zobiektywizowałem to dopiero dużo później. Niektórzy historycy mówią o nieciągłości mojej drogi, mnie się jednak wydaje, że to jest nić, jak nić Ariadny, za którą podążałem, jedna i ta sama nić.
W przeszłości to też było ważne – właśnie to chciałem Ci powiedzieć – może było mniej oczywiste, ale tak samo ważne. Znaczenie naszego pierwszego spotkania z Grotowskim podczas Biennale w 1975 roku. To spotkanie przesądziło o wszystkim. Przede wszystkim zapragnęliśmy zaprosić Teatr Laboratorium do Pontedery. Stąd późniejsze seminaria z aktorami Teatru Laboratorium. Najpierw spotkaliśmy aktorów Grotowskiego. Seminarium Reny Mireckiej, zorganizowanie sesji Teatru Źródeł. Seminarium Reny było kluczowe – nie seminarium [Zygmunta] Molika w 1979 roku – ono już jakby mniej, nie aż tak. Kluczowe było seminarium Reny.
PERFORMER 5 | grotowski.net
Nie tylko takie można tam znaleźć opowieści...
WESOŁYCH ŚWIĄT, WSZELKIEJ POMYŚLNOŚCI W NOWYM ROKU !
"Co czyni dla praktykanta prawdziwy nauczyciel? Mówi: zrób to." Bardzo bardzo prawdziwe.
OdpowiedzUsuńNajlepszości i Tobie Ewo!
czaro, zacytowałam kilka fragmentów wypowiedzi (zamieszczonych w P 5.) tych, którzy wyraźnie z rad nauczycieli korzystali :)
Usuń- Dariusza Kosińskiego, - Carli Pollastrelli, - Mirelli Schino (od niej zapożyczyłam tytuł), - Katarzyny Woźniak.
Dziękuję za życzenia, przyjmuję z radością. Wzajemnie !
Wesołych, kojących, wartych pamięci, pełnych miłości Świąt Bożego Narodzenia i szczęśliwego Nowego Roku!
OdpowiedzUsuńhttp://s1220.chomikuj.pl/ChomikImage.aspx?e=mVi-yyZmxuxWspq9VkHkhK2zQCqlXKPScVwA3puRltpDRWHwrTCc8gNMiCC92kMB9TgQGtaUrLk_18nHGDxoKeHlTjD8TR8wRJ_jGAhBujY&pv=2
sarna
sarno, jaki piękny świąteczny jelonek. Dziękuję.
OdpowiedzUsuńŻyczenia piękne; wzajemnie pięknych Świąt i Nowego Roku - niezapomnianego. Tym wspanialszego, że prognozy Majów odczytano mylnie!
Ewo, podoba mi się Molik na tym zdjęciu, jest łudząco podobny do mężczyzny, który był kiedyś dla mnie Kimś ważnym i cholernie dobrze całował, tak dobrze jak żaden inny po nim :)
OdpowiedzUsuńCzas świąt, czas magii,czas refleksji.
A ten świąteczny jelonek miał udawać mnie w świątecznej krasie, najwyraźniej zdradziły mnie rogi. Ach te rogi: moja mama jest piękna: ma ładne oczy, ręce, nogi, a mój tato jest brzydki, bo wyrosły mu rogi;)
sarna
sarno, nie brzydki ci był ten Molik. A i rajcowny, jak ten twój "z pamięci". Jak całował w czasach, gdy 'zdjął go obiektyw" - nie wiem, byłam jeszcze wówczas... malutka :)
OdpowiedzUsuńCo do jelonka; pozostaje mi wyobrażać sobie, że taka właśnie cudna i delikatna jesteś, mimo nie do końca udanej rodzinki.
Spokojnych Świąt, refleksji tylko konstruktywnych!
Wszystkiego Dobrego, Ewo
OdpowiedzUsuńWszystkiego Najlepszego, LA
OdpowiedzUsuń