niedziela, 1 grudnia 2013

Znaczenie słów jest drobnostką dla mnie

JORGE PARENTE
Zdawać by się mogło, że całe to nasze wieczne gadanie, a już w teatrze szczególnie, ma jakieś większe znacznie. Według Molika, nie koniecznie. 

Są rzeczy bardziej pierwotne niż słowa, i część z nas ocaliła te pierwotne postrzegania rzeczywistości. Wszystko jednak zaszło cywilizacyjnie już tak daleko, że bez precyzji werbalnego przekazu trudno o pełne porozumienie. Bywam tego dobrym przykładem, usiłując dociec jednoznacznego przekazu każdego zdania Zygmunta. Każdego pojedynczego, bo on sam starał się opowiadać możliwie jasno, o tym czym jest, czym chciałby by była, jego praca w ramach własnej Metody.

... Inne kultury, czy inne języki? Bo to nie jest to samo.
Podam ci przykład z czasów, gdy pracowałem z pewnymi Holendrami. Zrobili trochę pracy przy wielkich monologach z Ryszarda III, dałem im to zadanie. Mieli nauczyć się na pamięć wielkich monologów z Ryszarda III. I zrobili to, każdy przyniósł jeden monolog. Nauczyli się ich w języku niderlandzkim, a w języku niderlandzkim nie mogłem zrozumieć niczego, absolutnie niczego.

Ale słowa nie mają znaczenia w tym momencie. Najpierw zaprosiłem ich do znalezienia Życia, a następnie wyśpiewania tego Życia, z otwartym głosem, z identycznym głosem (który był już pełen uczucia oczywiście, bo wiązało się to z ich życiem). Do takiego głosu, poinformowałem ich, nakładajcie te słowa ‘na wierzch’, na pierwsze miejsce. 

Mówili monologi, długie monologi z Ryszarda III. Nie mam na myśli pierwszego z nich, który jest dość krótki, ale inne, które są bardzo długie. Nie rozumiałem ani słowa w ich języku. Jednak pracowałem z nimi. To dlatego, że znaczenie słów jest drobnostką dla mnie. 
Coś jeszcze, coś więcej jest ważne, to, czym jest to wydane Życie, Życie osoby transportowane z tymi słowami. Jaki to dźwięk; jakie oddano odczucia z tym dźwiękiem, a jaki koloryt (barwy) wiąże się z tym dźwiękiem, co z rytmem w tym dźwięku. Znaczenie słów jest ostatnią rzeczą, i to nie jest mój problem. To w końcu ich problem, by zrobić to zrozumianym. Całkiem proste.

Nie przeszkadza mi jeśli ja nic nie rozumiem. Po prostu zwracam się do innych, po pierwszym podejściu, po pierwszej próbie: "Czy macie poczucie tego tekstu?" Tak - OK. Nie? Więc musisz zrobić to jeszcze raz, zrobić więcej, i starać się lepiej artykułować aby uczynić to Życie czystszym, bardziej zrozumiałym.

Te słowa zaczerpnęłam z 'Zygmunt Molik's Voice and Body Work', Second Day, s.17. Opowieść zaś dotyczy, niewątpliwie, pracy przy adaptacji Ryszarda III w Teatrze PassePartout w Utrechcie. Miała miejsce w październiku, 17 lat temu (21-29.10.1996). Tak mi mówi pamięć reporterki, bo i ja tam byłam.

A jak, kilka lat temu, zanotował powyższe słowa Giuliano Campo, i jak zakładane rzetelności, moja i jego, mają się do rzetelności słów Majstra Molika? Oceńcie sami.

Other cultures or other languages? Because it’s not the same. I’ll give you an example of when I worked with some Dutch people. They did some work on the great monologues from Richard III. I gave them this task; they had to learn by heart the great monologues from Richard III, and they did it. Everybody brought one monologue. They learnt them in Dutch, and in Dutch I couldn’t understand anything, absolutely nothing, but the words didn’t matter at that time. First I asked them to find the Life, and then to sing this Life with an open voice , and then with the same voice (which was already full of feelings of course because it was connected with their life), with this voice, I asked them to just put the words on top. They spoke the monologues, long monologues, from Richard III. I don’t mean the first one, which is rather short, but the others which are very long. I didn’t know a single word of their language. However, I worked with them, this is because the meaning of the words is nothing for me, something else is important: what Life is given, the Life the person brings out with these words. What sound, what feelings with this sound, what colour with this sound, what rhythm with this sound. The meaning of the words is the last thing; is isn’t my problem. It’s eventually their problem to make it understandable. Quite simply. I don’t mind if I don’t understand anything. I just ask the others after the first attempt, after the first try, ‘Did you get the sense of the text?’ Yes, OK. No? So they have to do it again, do more, and try to articulate better, to make this Life cleaner, more understandable.


W angielskim tekście akapitów nie ma, i nie będzie. Tak właśnie Książkę wydano. 

4 komentarze:

  1. Oprócz komentarza, który umieściłam pod tym udostępnionym na Facebook'u postem, dodam jeszcze dykteryjkę, która pozwoli zrozumieć jaśniej stwierdzenia na temat znaczenia słów, by Z. Molik.

    " Byłem raz na przedstawieniu „Hamleta”. Hamleta grał, będący bardzo dobrze znanym, aktor renomowany. Było to w dobrym teatrze, w Teatrze Starym w Krakowie. Nie mogłem zrozumieć, ni jednej sentencji którą wypowiedział, niczego, gdyż było to rzeczywiście beztreściowe. To były właśnie "słowa, słowa, słowa". Nauczyciel w Szkole Teatralnej. Nie wiem jak tego dokonał. Nie rozumiałem ani jednego zdania, niczego. Byłem nieczuły, ogłuchłem, to było tak puste. Słyszałem innych, tak, ale jego, nie.
    Z tego powodu on był geniuszem! "

    OdpowiedzUsuń
  2. Umieszczone na Facebook:
    Prawidłowo sformułowane zdanie ma brzmieć oczywiście "Nie znałem jednego słowa w ich języku". A przy okazji temat odrobinkę rozszerzę. "
    „Jeśli o mnie chodzi, mogę powiedzieć, tradycja to res sacra, to rzecz święta”. To moje słowa ?, więc, nie wiem co więcej mogę powiedzieć... Moja wiedza... Kiedy rozpoczynam nową pracę nie używam żadnej wiedzy. Bynajmniej, wcale, powiedziałbym raczej, że one [tekst i wiedza] tego nie zrobią. Dla mnie tekst jest zawsze tylko tekstem, musisz sobie z tym poradzić, tak, ale nie możesz uzyskać od tego wiele. "Słowa, słowa, słowa", jak powiedział Szekspir. Dla mnie podobnie, identycznie; nic inaczej, nic więcej. Ważne jest to, co przetransportujesz i wprowadzisz do tego tekstu, musisz umieścić w nim całe życie. Jest to ważne. Dokładnie to, co mówię teraz: trzeba ofiarować i umieścić w tekście całe życie, całe swoje doświadczenie, całą tradycję, wszystkie swoje cierpienia, wszystkie radości, wszystko. Musisz włożyć siebie faktycznego, autentycznego do tekstu. A wtedy, tak, to może być naprawdę żywe ".

    OdpowiedzUsuń
  3. Przyjemnie mi się czyta Twoje artykuły. Może dlatego, że są o teatrze i mają skrętu na lewo.

    OdpowiedzUsuń
  4. Witaj Halino, ponownie. Usunęłam (chciałam usunąć, ale wciąż jest) poprzedni komentarz, bo coś mi tam wyszło nie-zanadto.
    Z przyjemnością powtórzę jednak, zawsze miło mi słyszeć, że 'komukolwiek' sprawić przyjemność jestem w stanie.
    Czy piszę 'o teatrze'? Próbuję. Jednak to raczej o ludziach z teatrami związanymi piszę. Teatr postrzegam poprzez ludzi, poprzez ich możliwości i dokonania związane w ich możliwościami. Tak więc wątpię bym pisała 'o teatrze'. Fachowe siły oburzyłyby się niechybnie :)
    Zapraszam oczywiście, bo może i kolejny raz znajdziesz tu cokolwiek, co może cię zainteresować; coś 'dla siebie'.
    Przy okazji, nie zrozumiałam myśli tyczącej owego 'lewoskrętu'; co też to może być? wyjaśnisz może bliżej przy okazji kolejnej, ewentualnej wizyty ?

    OdpowiedzUsuń