Sutych stołów, wybornych apetytów, troski bliskich i o bliskich
Zygmunt i Krab, 29.01.1991
- 26-27 I, 3-4 II, Boston - warsztaty w Faculty of Music and Theatre Arts at MIT, Massachusetts Institute of Technology http://www.bu.edu/cfa/busti/faculty/
Chyba jednak homar (lobster) ;)
OdpowiedzUsuńNota bene Nowa Anglia to królestwo krabów. Co ciekawe, dawniej był on ordynarnym pożywieniem biedoty (bo łatwo dostępnym, ze względu na bliskość Oceanu), teraz stał się (po części snobistycznym) przysmakiem restauracyjnej "elity" - należy do najdroższych dań. Moja żona go lubi, mnie denerwuje to, że zbyt dużo z nim zabawy - zanim się człowiek dorwie do mięcha, to trzeba się sporo nałupać, natrzaskać, narozrywać... a na koniec i tak mięska w pod tą skorupą tyle, co kot napłakał ;)
Witaj LA, tak tak, lobster, błędnie przełożyłam. Nie wiedziałam, że 6-stanowa Nowa Anglia to 'królestwo', lecz jeśli krabów właśnie - jestem za. Przepadam, za wszystkim co pływa. Wolę jednak gdy te wszystkie homary i kraby ktoś, choć wstępnie, porozbiera choć trochę. Łatwiej później delektować się, choćby i tą odrobiną.
OdpowiedzUsuńNajwiększą ucztę z tego rodzaju delikatesami zrobiliśmy sobie przy rynku w Brukseli. Taca ze wszystkim czego dusza zapragnie była młyńskiego koła, a tuż obok oszraniał się szampan. Eh...
A mnie się przypomniał ogromniasty talerz owoców morza jaki wtrąbiliśmy z żoną na wyspie Cazumel w Meksyku. Nie ma ją takich. Eh...
UsuńA było to w roku Wielkiego Tsunami, (którego na szczęście - będąc na Jukatanie - nie zaznaliśmy. A mogliśmy, bo rozpatrywaliśmy w tamtym czasie wyjazd na Tajlandię. To by dopiero było!)
UsuńLA, no i proszę, a zaczęło się niewinnie od związków kraba z homarem.
OdpowiedzUsuńWspomnienia związane z kulinariami są cudne, bo w gruncie rzeczy niewiele cieszy aż tak, jak stoły pełne frykasów. A gdy jeszcze je się to wszystko niespiesznie, w pięknych miejscach, pośród najmilszych sercu...
Ty to szczęściarz, szczęściarz jesteś, Wyspa Jaskółek! toż to raj. Gdzie też to Państwa B. nie poniosło w życiu, ile raf ominęli. Byłoby, na szczęście nie było, a co najważniejsze, nie będzie. Teraz to już tylko fajnie będzie. :)