niedziela, 28 grudnia 2014

Jak znaleźć bezpieczeństwo, które jest nieodzowne jeśli chcemy wyrazić siebie

(…)…poszukiwanie musi być ukierunkowane z wnętrza siebie ku temu, co jest na zewnątrz, ale nie dla tego, co jest wewnątrz (…) W końcu aktor odkrywa to, co nazywam „bezpiecznym partnerem”, tę szczególną istotę, w obliczu której robi wszystko, w obliczu której gra z innymi postaciami i wobec której odsłania najbardziej osobiste problemy i doświadczenia. Tej istoty ludzkiej – tego „bezpiecznego partnera” – nie można zdefiniować. Lecz w chwili, gdy aktor odkryje swojego „bezpiecznego partnera”, nastąpi trzecie i najsilniejsze odrodzenie, widoczna zmiana w zachowaniu aktora. To podczas tego trzeciego odrodzenia aktor znajduje rozwiązania najtrudniejszych problemów; jak tworzyć, gdy jest się kontrolowanym przez innych, jak tworzyć bez bezpieczeństwa tworzenia, jak znaleźć bezpieczeństwo, które jest nieodzowne, jeśli chcemy wyrazić siebie pomimo faktu, że teatr jest tworzeniem zespołowym, w którym podlegamy kontroli wielu osób (…) Każdy aktor ma własną szansę dokonania tego odkrycia i jest to szansa całkowicie odmienna dla każdego. To trzecie odrodzenie nie jest ani dla siebie, ani dla widza. Jest najbardziej paradoksalne. Daje aktorowi największą skalę możliwości. Można o tym myśleć w kategoriach etycznych, ale tak naprawdę jest to kwestia techniczna – pomimo faktu, że jest też tajemnicza(…) Wywiad Jerzego Grotowskiego z Richardem Schechner’em,  XII 1967 (str. 331)

Tę, możliwą do osiągnięcia, poprzez właściwą technikę, kwestię (ewentualnie) etyczną, a przy tym tajemniczą - Zygmunt Molik dookreślił; zatem zdefiniował i nadał jej miano. Można ją, wobec tego, zdefiniować. Zrobił to (najpóźniej szacując) 2.01.1975 r,, gdy objął kierownictwo Laboratorium Terapii Zawodu Acting Therapy  http://www.grotowski.net/performer/performer-2/acting-therapy 

W Głos i Ciało Molik nazwał tę kwestię "budowaniem indywidualnego Życia poprzez spotkanie z Nieznanym". W trakcie staży jest to rodzaj kontaktu z partnerem, partnerem Nieznanym, postrzeganym jako istota procesu budowy tego tzw. indywidualnego Życia. Ten rodzaj możliwego kontaktu z Partnerem (tak, tak, wyimaginowanym) budzi wiele niewiary i ciekawości a jest po prostu dialogiem, z wewnętrznym partnerem, odnajdywanym przez każdego w podświadomości. Rozum, czyli tzw. głowa, nie wiele mają z tym wspólnego; trzeba zdać się na instynkt i pamięć ciała. 

To indywidualne Życie, natomiast, staje się rodzajem istnienia, fizycznym byciem Życia ciała; stanem poszukiwań i oczekiwaniem tego ‘nieznanego partnera’. Kontakt z nim będzie pochodził wprost od pamięci ciała, uruchomionej skutkiem fizycznego działania ćwiczeń Alfabetu, i improwizacji - rozumianych jako fizyczne poszukiwania i dociekania. 

Więcej o tzw. Życiu w "Głos i Ciało".
Nasze ciało ma wewnętrzną pamięć. Fakt. Gdy jakiś szczególny moment w życiu trwał, kiedyś tam, nawet kwadrans jedynie, w sprzyjających okolicznościach sam się przejawi i uzewnętrzni w działaniu. Tak konstruowane Życie jest dawaniem z siebie wszystkiego. Kiedy zostanie odnalezione - poprzez organizm sprowadza wspomnienia; zarówno te dobre jak i te, z którymi niełatwo się uporać.

Poszukiwania z użyciem ćwiczeń Alfabetu Ciała prowadzą do znalezienia się w odnajdywanym strumieniu życia organicznego. Kolejno organizuje się ten strumień Życia i nadaje mu formę, poprzez precyzję działań. Zatem te organiczne dociekania stają się szczerym, prawdziwym „Życiem” dopiero wówczas gdy znaleziony ‘język ciała’ sformułuje się w uporządkowaną improwizację, możliwą do odtwarzania z zachowaniem jej źródeł, jej prapoczątków.

Te organiczne prapoczątki bada się i stara się zorganizować poprzez strumień drobnych, cielesnych działań. Aby uczynić je pełniejszymi. Niemniej, z zachowaniem sposobów, przy pomocy których te pierwowzory działań nasycono. Wszystko po to, by ‘to' co zostało znaleziono nie było jedynie ‘czymkolwiek’ - pochodzącym z szeroko rozumianej wyobraźni. Lecz by było czymś wartościowym, czymś co wyraża osobistą głębię, czymś odnalezionym w drodze indywidualnych odkryć. Dociera się ‘tam’ będąc całkowicie wolnym w fantazjach, i we wszystkim co konieczne do stymulowania procesu twórczego.

Jakkolwiek bezcennym jest kontakt z naszym wewnętrznym, ukrytym w podświadomości Nieznanym Partnerem, nie na te aspekty konieczności zachowania uważnego kontaktu z Partnerem chciałabym zwrócić szczególną uwagę. Spróbuję zatem zwrócić uwagę na inne z ważnych zasad stosowanych w ramach szkoleń Głos i Ciało, a nie mające odniesienia do podświadomości. Przeciwnie, bowiem tu musi działać pełna świadomość. Mam na myśli kontakt z obecnością partnera rzeczywistego, obecnego przy wykonywaniu zarówno ćwiczeń jak i pełnych akcji do Życia, tego który nieustannie musi być brany pod uwagę. 
Po  1/ oczywiście dlatego, by nie doznać urazu lub nie narazić na uraz innych (o co nietrudno gdy jest się w trakcie fizycznych działań). Po  2/ i to jest znacznie ważniejsze, by nie zapominać o obecności tych, z którymi działamy; bowiem współtworzymy, uzupełniając się wzajemnie.

Po  3/ ważnym Partnerem jest współuczestnicząca w działaniach przestrzeń.
Zastana przestrzeń to także Partner; podłoga, ściany, sufit, sprzęty, każdy z tych elementów ma kardynalne znaczenie. Nie działa się przecież w oderwaniu od nich. Przestrzeń, ta która otacza każdego - tu i teraz, musi być cały czas rozpoznawana i pamiętana. W każdym jej szczególe można spotkać Partnera, wyimaginowanego i rzeczywistego. 
Partner wyimaginowany, gdy spotkany, wydaje się (choć przez chwilę) rzeczywistym. Zatem na każdy szczegół tego co wokół - oczy trzeba mieć szeroko otwarte by w Przestrzeni nie zatracić się, a co najmniej nie stracić z nią kontaktu. 
Szczególnie ważne jest to wówczas gdy wchodzi się w proces badań do Życia. Gdy próbuje się przygotowany tekst czy piosenkę umieszczać w strukturach odnalezionego Życia (a umieszcza się je, niejako, na odnalezioną fizyczną strukturę Życia).

Praca w ramach stażu ma przygotować do przyszłych spotkań z partnerami codziennego życia, także na scenie. Ten rodzaj kontaktu z Partnerem wydawać się może najbardziej oczywisty. Przecież w tym celu zdobywa się instrumenty umożliwiające; kontakt z sobą samym, umiejętność kumulowania energii, umiejętność oddychania całym ciałem, umiejętność wspomagania głosu poprzez współpracujące ciało - by prywatne czy zawodowe życie stało się łatwiejsze. 
Otóż nie zawsze pamięta się o tym by korzystać właściwie z poznanych możliwości.
Także o tym, że napotykane, już poza stażem osoby to ‘ten sam rodzaj’ uzmysłowionego poprzez praktykę stażową Partnera. Uważność, wręcz koncentracja na jego obecności, nadal pozostaje ważna.

Być może nie każdy wiąże zdobytą na stażu wiedzę z codzienną praktyką dlatego, że nie u każdego ‘wszystko staje się’ od razu. U części adeptów przełożenie doświadczeń będzie procesem, nawet długim procesem, wymagającym dalszego praktykowania działań wypływających z poznanych ćwiczeń ‘alfabetu’. Tu trzeba brać pod uwagę i to, że nie każdy potrafi robić to samodzielnie. Niektórzy zatem wracają na staż, by wiedzę utrwalać, nie potrafiąc działać bez zewnętrznego wsparcia. I tu czas na kolejny niezbędny w trakcie pracy stażowej rodzaj kontaktu z Partnerem - poprzez wymianę doświadczeń.

Wymiana doświadczeń z Prowadzącym jako Partnerem, bowiem „Głos i ciało” zasadza się na naturalnej transmisji doświadczeń. Nie może być inaczej. Lider zaproponuje rozwiązania płynące z wiedzy i doświadczenia; jeden zrobi to co mu się proponuje, inny podejdzie do tego ‘lekko’. Oba sposoby mogą być dobre dla kreatywności, bo zależą od osobistych doświadczeń.

Praca z Prowadzącym - jako kontakt z Partnerem - ma wiele innych zalet. Przede wszystkim można liczyć na tzw. zewnętrzne oko. To ‘uważne oko’ skoryguje nie tylko nieczystości w wykonywaniu ćwiczeń. Co ważniejsze - wyłapie i przypomni zaobserwowany źródłowy proces budowy Życia. Prowadzący wyczulony jest szczególnie - na każdego podświadome spotkanie z Nieznanym. 
To wszystko, cały ten proces pomoże kolejno przełożyć na poprawną i skuteczną pracę z głosem.
Prowadzący znając wagę kontaktu z Partnerem, w trakcie zajęć przypomina o tym wielokrotnie. Uważaj; patrz i słuchaj, dostrajaj się, także śpiewając w grupie. Zauważaj Partnera, zapamiętuj każdy szczegół swojego z Nim spotkania.

Precyzja w wykonywaniu ćwiczeń i akcji zasadza się zdecydowanie na kontakcie z Partnerem, w tym z Partnerem wyimaginowanym. W każdym ćwiczeniu z tym Partnerem spotykamy się w innej sytuacji.  Gdy wykonujesz ćwiczenie nr 6. Igraj ze stopami – to stopy stają się ‘wyimaginowanym partnerem’. Dotknij Go, nawiąż z nim rzeczywisty kontakt. W innym ćwiczeniu, np. 14. Przepychaj coś – partner odnajduje się po środku otwartej dłoni, to z tej pozycji przepycha On coś wyobrażonego. Gdy eksplorujesz działanie ćwiczenia Dosięgnij nieba (ćw. nr 19) swojego Partnera odnajdujesz możliwie powyżej siebie, starasz się więc dosięgnąć go ze wszystkich sił wyprostowaną ręką, nawet wyskakując z impetem w jego kierunku. To dlatego tak ważny jest kontakt wzrokowy.
A więc w jakiej pozycji nie znajdywałaby się w czasie ćwiczenia głowa, starasz się cały czas zachować kontakt wzrokowy z Partnerem. Nawet w trakcie ćw. nr 16. Świat do góry nogami, gdy cały ciężar ciała opiera się na rękach, noga jest w górze a głowa tuż nad podłogą. Nawet wówczas oczy cały czas dostrzegają Partnera czy partnerów, rzeczywistych czy wyimaginowanych. 
To, bez wątpienia, konieczne.

Tak sobie podywagowałam (dość swobodnie) na temat swojego wystąpienia sprzed pół roku. Jorge Parente takoż:

wtorek, 2 grudnia 2014

Musi urodzić się współpraca pomiędzy prowadzącym a uczestnikiem stażu

                Promenada na wiadukcie wzdłuż Alei Daumesnil, paryska 12. w 200?

Nie całkiem bezinteresownie chciałabym podzielić się roboczymi notatkami do dzielnie dzierganego omówienia zasad i celów pracy na stażach. Tych - prowadzonych lat bez liku - przez Z. Molika i tych (prawie bliźniaczo podobnych bo kontynuowanych) od 3-4 lat już - przez J. Parente. Dzieląc się męką twórczą liczę, że przedłożone notki zostaną nie tylko przeczytane ale i zapładniająco skomentowane. Przez jaką litościwą, twórczo rozbuchaną duszę? Przydało by się to...mrówczącej mróweczce. 

Nim przejdę do meritum podkreślę rzecz ważną a nie przez wszystkich rozumianą (skoro wielu pyta mnie o dostępność nagrania "Alfabetu"). Chcąc próbować poćwiczyć samodzielnie traktują sam-w-sobie 'Alfabet ciała' jako niezawodne antidotum. Przykro mi, działanie poniżej prezentowanych zasad może nastąpić jedynie w grupie i przy współpracy z prowadzącym. Takiej kolejności pracy trzeba doświadczyć choć raz, bowiem niezbędne są doświadczenia zbiorowe. Jako takie stanowić będą zbiorową... przygodę twórczą, skonsolidują i otworzą rozległe pola wyobraźni - ku poszukiwaniom indywidualnym. Poszukiwaniom tak pięknym jako te łany kwiecia na zdjęciu.

Jakiego rodzaju medykamenty może mieć w zanadrzu prowadzący, jakie zaprezentuje sposoby, zdobycie jakich umiejętności zaoferuje?

- Fizyczne sposoby na odblokowywanie ‘zakleszczonego w gardle’ głosu,

- Umiejętność, w dowolnej pozycji ciała, sterowania oddechem pobieranym poprzez stopy, całym  ciałem wprost z Ziemi,

- Sposoby na celowe kumulowanie energii fizycznej, by przetwarzać ją w energię wokalną,

- Umiejętność współpracy z zastaną przestrzenią i partnerem rzeczywistym, by nauczyć się niezbędnej uważności na to co ‘tu i teraz',

- Koordynowanie - z indywidualnymi predyspozycjami fizycznymi, psychicznymi i werbalnymi - celowo ukierunkowanych działań, także w dziedzinie muzycznie brzmiącego śpiewu grupowego,  

- Umiejętność niezbędnego wchodzenia w kontakt z Nieznanym (tzw. partnerem wyimaginowanym, będącym zapomnianą czy wręcz wypartą częścią psychiki) objawiającym się jako istniejąca w pamięci ciała fizyczna ekspresja tej pamięci,

- Umiejętność przetwarzania tych spotkań z Nieznanym w indywidualne, najkorzystniejsze (z punktu widzenia zastanych problemów werbalnych) czysto fizyczne akcje współpracującego ciała, mające wspomagać swobodne używanie głosu - o niemal dowolnym natężeniu, barwie i skali,

- Rozróżnienie, podzielenie procesów zachodzących w czasie pracy stażowej na etapy: pracy żywiołowej, organicznej, kolejno ukierunkowywanej i ujmowanej w prawidłowe ramy możliwe do odtwarzania w razie potrzeby,

- Zrozumienie faktu, że nic pozytywnego w tej pracy dla głosu nie zadzieje się poprzez wykorzystywanie emocji. Niewłaściwa i zgubna jest praca ‘nad emocjami’. Przy wykorzystywaniu emocji, jako rodzaju swoistego szoku dla osiągnięcia pożądanej reakcji nic nie byłoby możliwe. Emocje muszą być kontrolowane. Jeśli już miałby zaistnieć „szok” to jedynie cielesny, fizyczny. Nigdy emocjonalny. Takie rozumienie powoduje, że - tu - praca bywa wręcz swoistym rodzajem uzdrawiającej terapii.

Wszystko to dzieje się na bazie zapamiętywanego przez powtarzanie „Alfabetu ciała”, będącego fizyczną bazą pierwszych działań. Także kolejnych, wciąż na nowo improwizowanych akcji; przy pomocy coraz sprawniejszego, coraz silniejszego, coraz bardziej świadomego siebie ciała. I to bez względu na wcześniejsze doświadczenia ruchowe, zawodowe czy wynikające z wieku. Wszystko to bez przymusu czy z góry narzucanych oczekiwań. Poza jednym – precyzją w wykonywaniu fizycznych akcji. Jeśli masz „dosięgnąć nieba ramionami” rób to do końca, precyzyjnie.

A wszystko to odbywa się bez udziału tzw. głowy, bez używania inteligencji w potocznym rozumieniu słowa. Tu ‘inteligencja’ rozumiana jest jako psyche – rodzaj indywidualnego stanu wewnętrznego, wewnętrzne ja, które powinno łączyć się z cnotą prawdy wewnętrznej przekazywanej na zewnątrz w mowie i śpiewie. „Nie interpretuj” wydawał polecenie Molik, co znaczyło: przekaż to kim jesteś, a nie to co ci się zdaje, że powinieneś czuć w trakcie prezentacji zdobytych umiejętności. Jest w tym „coś” z Arystotelesa (forma ciała naturalnego posiadającego w możności życie, coś co jest esencją bycia).  "Ludzie mają ciała, by mogli podejmować racjonalne działania”.

Tylko w konkretnych warunkach (nieznany język) można przyjąć intencje wypływające ze znanego powiedzenia Molika „znaczenie słów jest drobnostką; nie ma znaczenia dla mnie”. Bowiem nic wspólnego nie mają z rzeczywistym oczekiwaniem, w mowie czy śpiewie, komunikatywności powiązanej z prawidłową artykulacją. Tyle tylko, że nauczanie artykulacji nie leży w zadaniach Głos i Ciało. Zatem, gdy chcesz być komunikatywny pracuj nad artykulacją, lecz w innych warunkach dopóty, dopóki będzie to konieczne.  

Cóż, łatwo to zweryfikować słuchając istniejących nagrań 2 spektakli Teatru Laboratorium: „Akropolis” i „Apocalypsis cum figuris". Pomimo fatalnej jakości obrazu i dźwięku każde słowo jest tam rozpoznawalne. To nieprawda, że aktorzy wszystkich teatrów alternatywnych mieli i mają fatalną dykcję i artykulację; nie potrafią mówić. Bo właśnie to, często tzw. alternatywie się zarzuca. 

I tam i już wówczas - Molik śpiewająco spełnił swoje zadania.