sobota, 11 lipca 2015

Wrocław-Leśnica i C. K. "Zamek"

Słyszałem, że świat jest piękny - rzekł niewidomy. Podobno - odpowiedział widzący.  (...)
Ach, gdyby tak od razu, każdy zrozumieć mógł, że lepsza droga bez drogowskazów, niż drogowskazy bez dróg.
(Stanisław Jerzy Lec, pseud. literacki Stach, prawdziwe nazwisko baron Stanisław Jerzy de Tusch-Letz, 1909-1966).

Zapewne po to byśmy w przyszłości nie były jak ten sceptyczny widzący Tato wyciągał nas, wszystkie swoje Dziewczynki, na długie spacery. Bywałyśmy skwaszone drepcząc za nim, pozornie bez drogowskazów. A stało się tak jak sobie winszował, jak z bata trzasł polubiłyśmy włóczęgi, więcej, zrozumienie ich sensu przekazujemy dalej. Gdy w tym względzie zaczęłam pracować nad Molikiem dość długo był jak tamte dziewczynki. Markotny stawiał kolejne kroki gdzieś z tyłu; po co, to człapać to drałować tak bez kierunkowskazu, mówiła jego bierno-letargiczna mina. Jak było do przewidzenia - wsiąkł był dość łatwo. To już, to już koniec? desperował gdy wydawałam komendę: nie ma to-tamto, czas na nas, wracamy. Tak oto (pokrótce mówiąc) podziwialiśmy świat, który łatwo staje się piękny kiedy odesłać z kwitkiem owo podobno.

Lato mamy błękitne na dodatek w czwartek zelżał upał. Postanowiłam ruszyć do Leśnicy, tym bardziej, że powód miałam przedni. A tu miasto stało w korku; świat piłkarski ruszał na północny zachód w stronę Pilczyc, na Stadion Miejski, na dobitkę na tej trasie wciąż trwają kolejne przebudowy. Zdecydowałam zatem skorzystać z możliwości jaką daje wrocławska kolej miejska. Tramwajem spod domu dojechałam do dworca, a tam wsiadłam do pociągu 'na Węgliniec'. Podróż nowoczesnym, czystym i klimatyzowanym składem powinna trwać 20 min. Trwała kwadrans dłużej, na trasie kolejowej także przebudowują, kolejny wiadukt. Jednakże nie żałuję wyboru, bo gdy już jechał sunął jak po maśle, a zza okien wabiły rozległe zielone widoki. My wrocławianie wciąż gębujemy gromko, że wycina się u nas zieleń bez umiaru, owszem, lecz wciąż jest jej wokół nas tyle, że zapiera dech. Tak więc jechałam te 4. przystanki nieustannie kręcąc głową wkoło by gruntownie nacieszyć oczy. Nie wiedziałam co czeka mnie dalej. 
Wysiadłam na stacji wpisanej do rejestru zabytków (ma 150 lat), która od kilku lat lśni nowym blaskiem, mieści się przy ul. J. Rubczaka. Trudno opisać jak przepiękny jest ten rejon miasta. Pysznią się tam zabytkowe wille w olbrzymich zielonych ogrodach, gdzieś po środku mija się niewielki lecz zadbany i malowniczy stary park. Gdy dochodzi się do ul. M. Płońskiego tylko podziwiać; zespół imponujących kamienic stylizowanych na secesję (arch. A. Ihme). Tak więc warto tam pospacerować, tym bardziej, że poza mieszkańcami Lissy pewnie niewiele osób ten rejon zna.
Bowiem z centrum jeździ się tam najczęściej do Zamku, barokowego pałacu przebudowanego z zamku piastowskiego (tego, który mieści prężne Centrum Kultury promieniujące na całą okolicę) oraz do korytarza ekologicznego - Parku Leśnickiego (21 ha) i Lasu Mokrzańskiego.  

Oto i "Zamek" do którego zmierzałam. Otwierano drugą w tym roku (a trzecią w historii Zamku) wystawę poświęconą twórczości Zdzisława Beksińskiego. Tym razem było to około 90 fotografii powstałych w latach '50. Gdy przyszłam miłych gości oczekiwała Pani Dyrektor, już chwil dobrych kilka przed rozpoczęciem Wernisażu.
ANTYFOTOGRAFIA to część kolekcji A. i P. Dmowskich; wystawa będzie czynna do 31.08.15. Jej kuratorką jest Anna Baster.
Oprócz podziwiania tych odkrywczych fotografii w Zamku można zakupić wydawnictwa związane z Beksińskim (Beksińscy - Portret Podwójny, Foto Beksiński, Zdzisław Beksiński 1929-2005, Beksiński. Malarstwo, Zdzisław Beksiński. Opowiadania, Zestawy naklejek - rysunki i malarstwo).
Tu trzeba dodać, że to fotografia była jego pierwszym polem eksperymentów twórczych (kolejno zajął się rysunkiem, malarstwem i grafiką komputerową).


Część tego plakatu publikuję powyżej, by łatwiej można było uwiecznić sobie w pamięci datę dostępności Wystawy. Jego całość, jak widać, zamieszczono w - saloniku czytelniczym tuż przy holu. Jest tam po co sięgnąć, półki z ciekawymi książkami są wokół. Choćby po to, choćby od czasu do czasu, warto zaglądać do Zamku. (To Galeria Komiksu i Ilustracji "Tymczasem").

Nim rozpoczął się wernisaż był czas dla profesjonalnego fotografa (bodaj Adrian Nikiel ?) by mógł w całkowitym spokoju sfotografować eksponaty. To nie było łatwe zadanie, wiem bo próbowałam, komórką. Te fotografie nie są za szkłem tylko 'za  rodzajem pleksi'. Pana fotografa przy pracy przyłapałam... poprzez oszklone drzwi.
Poniżej kilka zdjęć z serii portrety, lecz są tam i plenery i piękne akty.

Goście dopisali nadzwyczajnie, choć nie było ich tylu (szczęśliwie ?) ilu się zapowiedziało (na Fb kliknięć 'będę' było przeszło 5 tys.).

Czas by przedstawić Panią Dyrektor CK Zamek - Elżbietę Lenczyk. Pełni to zadanie już od przeszło 13 lat. A szlify do pełnienia tej funkcji zdobywała pracując z wielkim powodzeniem, na wielu niwach, także w Giżycku.

We Wrocławiu, w Zamku organizuje różne wręcz niesamowite przedsięwzięcia. Takie choćby jak opera plenerowa - Królowa Wróżek: Sen Nocy Letniej, której premiera odbędzie się 12.07 w zamkowym amfiteatrze. "Sen" to tegoroczna edycja cyklu Głos wykluczonych, teatralno-muzyczne widowisko autorskiego scenariusza Michała Znanieckiego (w oparciu o dramat Szekspira, barokową muzykę Purcella oraz nowo odczytane nurty folkowe). Spektakl dotyczy wielokulturowości Wrocławia; zaproszono grupy przedstawicieli mniejszości narodowych i etnicznych; fragmenty spektaklu 'odczytają' według swoich kulturowych kodów. W spektaklu wezmą udział także grupy dotknięte wykluczeniem społecznym. Artystom towarzyszył będzie międzynarodowy zespół wybitnych muzyków z Argentyny, Hiszpanii i Polski. Opiekę artystyczną sprawuje Jon Paul Laka. Na zdjęciu widać bramę, którą artyści zmierzali na próby, ja patrzyłam i słuchałam ich z góry, z tarasu. Wszystko widziałam, lecz nie fotografowałam, bo to całkiem inna historia. Powiem tylko, że w przedsięwzięciu wezmą udział choćby: Ewa Biegas, Małgorzata Bogdańska, Mela Koteluk, Marek i Michał Koterscy, Karina Skrzeszewska, Wioletta Białk, Oksana Terefenko, Kamil Baron, Sebastian Marszałowicz, Pablo Mainetti i Wrocławski Chór  Kameralny pod dyr. A. Urbanka. 

Gdy wracałam, już autobusami i tramwajami (chciałam popatrzeć na okolicę z kolejnej perspektywy) miasto wydało mi się, no prawie, amerykańskie. Tak niebywale szerokie i rozległe. Wieczorem było prawie puste, jeszcze nie wracali kibice, choć ich gromkie okrzyki niosły się nad miastem. WKS Śląsk awansował właśnie do II rundy Ligi Europy; 3:1 pokonał NK Celje, klub ze Słowenii.

Każdemu wedle potrzeb - zasada oparta na solidarności. Zakłada równość w zaspakajaniu, przynajmniej podstawowych,  każdej jednostki potrzeb.  :) 

3 komentarze:

  1. chyba się nareszcie udało, poprzednie zdania byly mądrzejsze, ale opublikowało akurat te treść, taki los :-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Zatem i ja odpisuję z tego samego powodu, lubię! jak piszesz! Pa

    OdpowiedzUsuń