środa, 25 lutego 2015

Maszkowski-Grotowski-Krygier

    Jako errata do rewelacji zamieszczonych w poście z 22.02.2015

Jerzy Grotowski - burzyciel etatowy - przez scenografów Teatru 13 Rzędów powołany do życia portretowego w charakterze zbożnego mędrca 

1/ Wincenty Maszkowski - malarz, wykładowca. PWSSP Wrocław i ASP Kraków
     
2/ Waldemar Krygier - scenograf, malarz i grafik,  ASP Kraków i GITIS Moskwa

To on był autorem kostiumów do wielu przedstawień Teatru, choćby Dziadów, Tragicznych dziejów doktora Fausta czy Księcia Niezłomnego. Także to on 'u Grotowskiego' wyreżyserował m.in. Idiotę. Właśnie jego autorstwa są te wszystkie powszechnie rozpoznawalne plakaty (nawiązujące do sztuki drzeworytniczej A. Durera). To także on uszył słynny czarny garnitur, ten który uwielbiał nosić Grotowski. W. Krygier z Teatrem współpracował w latach '60 - '64.

W początkach lat siedemdziesiątych wiele zmieniło się w świecie, wiele w życiu Grotowskiego; tym samym niemało zmieniło się w Teatrze. Laboratorium prezentowało już spektakle na wielu festiwalach o światowej renomie, pod adres Rynek-Ratusz 27 licznie pielgrzymowali ciekawi, także zza granicy, sam Grotowski - będąc już po pobytach w Indiach postanowił zmienić sposób życia i... mieszkanie. Powędrowały zatem używane przez niego solidne, przepastnie pojemne meble 'typu gdańskiego', obrazy i część rzeczy osobistych - do niewielkich mieszkanek przyjaciół i współpracowników. 

-  W ten oto, zapewne, sposób portret pędzla W. Maszkowskiego znalazł się w mieszkaniu Antoniego Jahołkowskiego. 
-  Bowiem w jaki sposób portret pędzla W. Krygiera znalazł się w mieszkaniu Zygmunta Molika już opisałam (w poprzednim poście), przekazałam także więcej informacji - o Panu Maszkowskim.

Nie jest to jeszcze koniec gawędy, bowiem: 
- Portret autorstwa W. Maszkowskiego, ten który powyżej zaprezentowałam jako pierwszy -   obdarowani właściciele uważali za dzieło W. Krygiera. 
- Zupełnie odwrotne mniemanie o objętym w posiadanie dziele sztuki mieli Molikowie. Portret stworzony przez W. Krygiera brali za koncept W. Maszkowskiego. Dopiero teraz wiem; 'Grotowski z rączką' powstał w wyobraźni Pana Waldemara. Wiem to od samej Stefanii (Gardeckiej) bowiem, to jej mistrz unaocznił pozostawianie na swoich pracach logo - w postaci drzewka piniowego. I to właśnie logo jest tam, na pewno, nad prawym ramieniem sportretowanego.

- Całkiem niedawno, w połowie grudnia, Syn obdarzonego darem Grota sprezentował reprodukcję 'swojego portretu' - Ludwikowi Flaszenowi. Dość szczególny wizerunek Bossa powędrował ponownie, tym razem do Paryża. Ciekawa jestem, powinnam sprawdzić, czy Ludwik F. na pewno wie kto jest faktycznym autorem tej osobliwej kreacji bohatera jego własnych opowieści? Grotowski&Company. Źródła i wariacje. Wydanie albumowe, unikalne zdjęcia i... tajemnice manipulacji  http://www.prw.pl/articles/view/38779/Grotowski-Company-Zrodla-i-wariacje 
  
To nie może być jeszcze koniec opowieści, skądże. Dopiero teraz odkryję najsmakowitsze, skrzętnie skrywane przed całym światem tajemnice bogactw wielkich tej 'tajemnej Diaspory' - "artysta" Jerzy Grotowski - prawdopodobnie - wywiózł całe wyposażenie Zamku w Grodźcu... w nieznane miejsce. 

 GRODZIEC-średniowieczny zamek książęcy później rozbudowany    http://zamki.res.pl/grodziec.htm 
punktor1976 r. - zamek przekazano Instytutowi Sztuki Aktorskiej Teatru "Laboratorium" Jerzego Grotowskiego. Ten jakże ceniony "artysta" jest prawdopodobnie odpowiedzialny za wywiezienie całego wyposażenia zamku w nieznane miejsce. Warownia ponownie straszyła pustymi wnętrzami

niedziela, 22 lutego 2015

Maszkowski-Grotowski-Molik

"Yes, he was a kind of painter. I have a portrait of Grotowski done by Maszkowski. It looks awful, but it's very special because it's not normal, not naturalistic but decomposed, and yet Grotowski recognised himself, that he was portrayed there. It's very special, it's like an icon, like these icons we have in some small churches in the eastern part of our country."

(EIGHT DAY, 130, Z. Molik's Voice and Body Work)

Dr hab.Wincenty Maszkowski (05.04.1932) malarz, absolwent PWSSP we Wrocławiu oraz ASP w Krakowie. W 1959, z grupą absolwentów owej ASP, zasilił zespół pedagogiczny nowo powstającego w Opolu Państwowego Liceum Sztuk Plastycznych. To nowe Liceum powstawało jako odnowa ideologiczna istniejącego już wcześniej Liceum Plastycznego, pozostali zatem w siedzibie przy Luboszyckiej. Po 4 latach Liceum zostało przeniesione, na czas jakiś, do nowo wybudowanego (przy Strzelców Bytomskich) budynku Państwowej Szkoły Muzycznej II st. Zajmowało tam pomieszczenia na II piętrze. W. Maszkowski, jako nauczyciel malarstwa, pracował w nim w latach 1959-1977. 
Z Teatrem Grotowskiego współpracę podjął w 1960 tworząc, wraz z uczniami, scenografię do Siakuntali. Wywołali w ten sposób istny "pornograficzny skandal falliczny"
Wywiad z W. Maszkowskim  http://www.e-teatr.pl/pl/artykuly/65382,druk.html 

12.03.1993, wraz z kilkuosobową grupą byłych współpracowników 13 Rzędów, gościł w Ośrodku Grotowskiego w ramach Dyskusyjnych Spotkań Roboczych - "Działalność Teatru Laboratorium '13 Rzędów' w Opolu w latach 1959-1964. Poza nim w spotkaniu udział wzięli: Urszula Bielska, Ewa Lubowiecka, Andrzej Bielski i Mieczysław Janowski.

Profesor WSP w Częstochowie. Zajmuje się malarstwem sztalugowym dużo uwagi poświęcając gramatyce języka malarskiego. Jego twórczość cechuje się wrażliwością na zgaszone, subtelne kolory o zawężonych gamach. Stosuje je w abstrakcyjnych kompozycjach o bogatych fakturach.

"Grotowski z rączką" - jak mawiał Z.M., lub jako ikona, co kto woli,  jest w domu od lat wielu. Szereg lat obraz nie miał żadnej ramy, od dwudziestu ma tę oto dość, jak widać, skromną. Gdy postanowiłam obraz oprawić nie miałam zbyt imponującego wyboru ram, pośród dostępnych w małym zakładziku szklarskim, tuż obok domu. Nim obraz, 28-letniego wówczas, Maszkowskiego zawisł u Molików wędrował, wraz z urzędnikami zespołu Teatru, po kolejnych skromnych pokoikach biurowych. "Przedtem był u mnie (stwierdziła kiedyś Stefania Gardecka) ale Zygmunt powiedział - po co ci on, więc mu go dałam". 
Chociaż bardzo przywykłam do jego obecności (wisi tuż-tuż przy łóżku) kiedyś pewnie go zwrócę. Może zawiśnie wówczas w Czytelni Teatralnej IG, tuż obok innego spektakularnego portretu "świętego Grota" - pędzla Waldemara Krygiera?    

niedziela, 15 lutego 2015

SPRZEDAM

             Spektakl MAŁGORZATY SZCZERBOWSKIEJ  13 - 15 LUTEGO 2015


Zapanowały nam miłościwie  MONOSYTUACJE  w odsłonie trzeciej  29.01 - 28.02.15

Przedstawiono już:
-  KassandER  Alexandry Kazazou i Przemysława Błaszczaka
-  Camille Kamili Klamut
-  obecnie prezentuje się Sprzedam, tak jak pozostałe, w Sali Teatru Laboratorium

w najbliższej perspektywie Instytut Grotowskiego proponuje ponadto:
-  Hantio Jacka Zawadzkiego
-  Zmiana światła Marcina Misiury

Reżyserowana przez Szymona Kaczmarka Aktorka, zarazem Autorka scenariusza, zaproponowała tym razem rodzaj interakcji z publicznością; leciutki jak piórko flircik. Lecz potraktowano go całkiem poważnie, nie ma w tym śladu kabareto-podobnej hecy. 
Co może zainspirować scenarzystkę będącą doświadczoną i niezwykle sprawną aktorką? Choćby wykłady, na temat 'przemian dokonanych i niedokonanych w sztuce aktorskiej teatru Zachodu między XIX a XXI wiekiem'. (Otwarty Uniwersytet Poszukiwań 2013/2014). 

M. Szczerbowska, aktorka pragnąca być reżyserowana, zaproponowała współpracę Sz. Kaczmarkowi, absolwentowi reżyserii PWST Kraków (rocznik '86) nim jeszcze jej scenariusz był gotowy. Taki rodzaj współpracy, dla obojga, stał się niewątpliwym atutem bo inspirowali się wzajemnie na każdym etapie współpracy. Czym może owocować współdziałanie? niemal dwugodzinnym spektaklem, który mija jak mgnienie oka i nie zapodziewa ciekawości i koncentracji publiczności. Zaprezentowana w Spektaklu płaszczyzna do rozmyślań to wynik przemyśleń na temat komedianctwa naszego powszedniego, którego coraz bardziej męcząca fizjonomia z Prawdziwą Sztuką Aktorską nie wiele może mieć wspólnego. Toć to co nas otacza, raz za razem i wciąż dotkliwiej, to niemal wyłącznie brak prostoty, bombastyczność i teatralność czy zwykła wręcz zgrywa, gdzie już prawie wszystko jest na pokaz i wszystko może być na sprzedaż. 

Zaprezentowano nam zatem temat uspołeczniony, który powinien służyć ogółowi? Także. Dużo ciekawsze jest jednak to - jak tego dokonano. Otóż bez bombastyczności i bez podpierania się wyszukaną ideologią, to po pierwsze. Po wtóre, nie -bez wyrazu, -bez znaczenia czy -nieparlamentarnymi środkami, choć 'przaśnymi i relatywnie ubogimi' - jak na Salę, w której rzecz się miała, przystało. 

Aktorka przed oczyma publiczności jest nieustannie, chociaż nie, na chwilę znika, gdy wybiega na poszukiwania wirtualnej pani, która powinna parzyć kawę. Zresztą, czy to jedna aktorka czy raczej plejada współczesnych nam dam; pilotka dronów, fryzjerka, aktorka-celebrytka - chcąca być aktorką, hardkorowy koks, pozująca do zdjęć, czy wreszcie, całkiem zwyczajnie pogubiona w życiu kobieta oglądająca stare zdjęcia - bo wciąż ma niedostatek "szczegółów". Nie tylko ta ostania, nie odnalazłszy puzzli mogących wieńczyć łamigłówki, w każdej z ról jest bezradna i odsłonięta, choć biedzi się, chociaż błaznuje by ten zawstydzający fakt pięknie wyretuszować.

Nie ma co kryć, to już kolejny bardzo dobry spektakl Małgorzaty Szczerbowskiej. Już dojrzały i znakomity warsztatowo. Wart najwyższej pochwały, szczególnie gdy wie się jak niewiele miał czasu na to by się ukształtować.  

                               Zdjęcia na stronie: Paweł Relikowski i Karol Jarek

  Jeśliby komu zamarzyło by się ten Spektakl  SPRZEDAĆ LUB  KUPIĆ - polecam!

niedziela, 8 lutego 2015

PARYŻ - czar wspomnień


                                                  Pięknie, naprawdę pięknie bywało :) 

środa, 4 lutego 2015

Kim jesteś Przewodniku

kim byłeś, kim jesteś ty, 

który z rozmysłem prowadzisz

poprzez niemożności głosu i ciała


Wobec wyzwań jakim musi sprostać Prowadzący G i C można powiedzieć, z pewnością, amator czy ‘przyuczony pokrótce’ pozostanie bezradny. By móc próbować wdrożyć się w zasady całościowego systemu trzeba doprawdy wielu lat; mnóstwa lat uważnej, wytężonej praktyki i dociekań.

To nie pedagogika, także nie rzemiosło, tu obowiązują wręcz odwrotne zasady. Niczego tu nie sposób trywializować; znacząco upraszczać czy ułatwiać. Jeśli mógłby to być zawód to jedynie z pogranicza nauki, kultury i sztuki. Tak nieustającej wymaga kreatywności, i nieustających badań. Wymaga także bezwzględnej otwartości, na każdego, któremu przyjdzie przewodniczyć w poszukiwaniach. Zatem, jeśli miałby to być zawód to jedynie z rodzaju tych, które wymagały będą szczególnej umiejętności gromadzenia niecodziennych, nielicznym dostępnych doświadczeń.


Tedy, tę profesję może określić jedynie szeroko pojęty artyzm; wielki kunszt i perfekcja w dziedzinach najwyższych lotów  - nauki, kultury i sztuki. Nie zawadzi szczypta magii i wyrafinowanie. Bowiem to kunszt, tu niezbędna jest umiejętność odróżniania pociągnięcia pędzlem od maźnięcia – na przyszłym życiu uczestnika stażu. To umiejętność kadrowania i wyboru przestrzeni, w której współformować przyjdzie Życie Adepta. To umiejętność słyszenia każdego tonu by natychmiast dostosować go do tej jednej, jedynej partytury indywidualnego Życia. To umiejętność postrzegania i rozróżniania fizycznych mechanizmów zawiadujących kinetyką ciała, by móc pomagać przetwarzać je w energię wokalną. To naturalny kontakt z energią ziemską i z tym co Nieznane, by móc wspomóc, każdego, w dotarciu do podświadomości. 
Ta zaś ozdrowiona i ulepszona będzie pomocna gdy głos swobodnie wydobywał będzie się z ciała. By głos śpiewał, by śpiewało ciało.


poniedziałek, 2 lutego 2015

Widz musi zostać otoczony głosem aktora

tak, jakby dochodził on ze wszystkich stron, a nie tylko z miejsca, 
w którym znajduje się aktor.
Uwaga poświęcona emisji głosu jest niezbędna także dlatego, 
że pozwala uniknąć poważnych problemów głosowych.

Ciesząc się z zainteresowania jakie wzbudza informacja o rychłej możliwości wglądu w prace toczące się w trakcie Głos i Ciało (post poprzedni) chciałabym przypomnieć dwa posty, które opublikowałam dwa i pół roku temu. Pewnie oba już zapomniane, a szkoda, naprawdę, na wiele pytań pozwolą znaleźć odpowiedź.

Poniżej, link prowadzący do postu pierwszego, ten drugi opublikowałam jako następny po nim. Polecam akapity dotyczące rezonatorów i treningu aktora. Bowiem to ciało stanowi pierwszy wibrator i rezonator, to kręgosłup jest centrum ekspresji. Jednak to z bioder wychodzi impuls stanowiący źródło ruchu. Każdy żywy impuls zaczyna się w tej okolicy, nawet jeśli z zewnątrz tego nie widać. Zatem ćwiczenie musi zaczynać się w ciele - w kręgosłupie i w tułowiu. Ten proces musi być widoczny. Ponadto; nigdy nie robić nic, co nie zgadza się z waszym żywym impulsem, nic, za co sami nie możecie wziąć odpowiedzialności.

Na zdjęciu, które powstało gdy Molik był nowo wcielonym rekrutem Wojska Polskiego ('51-'53) wyraźnie widać, że  1/ nie robi niczego co nie zgadzałoby się z jego żywym impulsem,  2/ to faktycznie z bioder wychodzi jego źródło ruchu,  3/ jego głos, z pewnością, dochodził ze wszech stron bo niewątpliwie pohukiwał tęgo zmuszany do czegoś, za co nie mógł brać odpowiedzialności.


PS. zdjęcie odwróciłam, w stosunku do oryginału, by bez przeszkód podziwiać można było... taaaką urodę.