Spektakl MAŁGORZATY SZCZERBOWSKIEJ 13 - 15 LUTEGO 2015
Zapanowały nam miłościwie MONOSYTUACJE w odsłonie trzeciej 29.01 - 28.02.15
Przedstawiono już:
- KassandER Alexandry Kazazou i Przemysława Błaszczaka
- Camille Kamili Klamut
- obecnie prezentuje się Sprzedam, tak jak pozostałe, w Sali Teatru Laboratorium
w najbliższej perspektywie Instytut Grotowskiego proponuje ponadto:
- Hantio Jacka Zawadzkiego
- Zmiana światła Marcina Misiury
Reżyserowana przez Szymona Kaczmarka Aktorka, zarazem Autorka scenariusza, zaproponowała tym razem rodzaj interakcji z publicznością; leciutki jak piórko flircik. Lecz potraktowano go całkiem poważnie, nie ma w tym śladu kabareto-podobnej hecy.
Co może zainspirować scenarzystkę będącą doświadczoną i niezwykle sprawną aktorką? Choćby wykłady, na temat 'przemian dokonanych i niedokonanych w sztuce aktorskiej teatru Zachodu między XIX a XXI wiekiem'. (Otwarty Uniwersytet Poszukiwań 2013/2014).
M. Szczerbowska, aktorka pragnąca być reżyserowana, zaproponowała współpracę Sz. Kaczmarkowi, absolwentowi reżyserii PWST Kraków (rocznik '86) nim jeszcze jej scenariusz był gotowy. Taki rodzaj współpracy, dla obojga, stał się niewątpliwym atutem bo inspirowali się wzajemnie na każdym etapie współpracy. Czym może owocować współdziałanie? niemal dwugodzinnym spektaklem, który mija jak mgnienie oka i nie zapodziewa ciekawości i koncentracji publiczności. Zaprezentowana w Spektaklu płaszczyzna do rozmyślań to wynik przemyśleń na temat komedianctwa naszego powszedniego, którego coraz bardziej męcząca fizjonomia z Prawdziwą Sztuką Aktorską nie wiele może mieć wspólnego. Toć to co nas otacza, raz za razem i wciąż dotkliwiej, to niemal wyłącznie brak prostoty, bombastyczność i teatralność czy zwykła wręcz zgrywa, gdzie już prawie wszystko jest na pokaz i wszystko może być na sprzedaż.
Zaprezentowano nam zatem temat uspołeczniony, który powinien służyć ogółowi? Także. Dużo ciekawsze jest jednak to - jak tego dokonano. Otóż bez bombastyczności i bez podpierania się wyszukaną ideologią, to po pierwsze. Po wtóre, nie -bez wyrazu, -bez znaczenia czy -nieparlamentarnymi środkami, choć 'przaśnymi i relatywnie ubogimi' - jak na Salę, w której rzecz się miała, przystało.
Aktorka przed oczyma publiczności jest nieustannie, chociaż nie, na chwilę znika, gdy wybiega na poszukiwania wirtualnej pani, która powinna parzyć kawę. Zresztą, czy to jedna aktorka czy raczej plejada współczesnych nam dam; pilotka dronów, fryzjerka, aktorka-celebrytka - chcąca być aktorką, hardkorowy koks, pozująca do zdjęć, czy wreszcie, całkiem zwyczajnie pogubiona w życiu kobieta oglądająca stare zdjęcia - bo wciąż ma niedostatek "szczegółów". Nie tylko ta ostania, nie odnalazłszy puzzli mogących wieńczyć łamigłówki, w każdej z ról jest bezradna i odsłonięta, choć biedzi się, chociaż błaznuje by ten zawstydzający fakt pięknie wyretuszować.
Nie ma co kryć, to już kolejny bardzo dobry spektakl Małgorzaty Szczerbowskiej. Już dojrzały i znakomity warsztatowo. Wart najwyższej pochwały, szczególnie gdy wie się jak niewiele miał czasu na to by się ukształtować.
TAK! JAK KOMU SIĘ ZACHCE SPEKTAKL MÓJ SPRZEDAĆ LUB KUPIĆ TO CUDOWNIE BĘDZIE!
OdpowiedzUsuńByle nikt nie zagalopował się na tyle by i ciebie zechcieć odkupić, z całym dobrodziejstwem inwentarza. Tego bym nie zniosła :)
OdpowiedzUsuń