piątek, 31 lipca 2015

Grotowski? pierwsze słyszę

Siedzę w ogródku pośród sporego grona młodych znajomych i ich przyjaciół. Ogień już trzaska choć daleko do zmroku, tym bardziej jest miło. Każdy coś przyniósł, gospodarze donoszą kolejne frykasy... teraz za nasze nieustające zdrowie. Rozmowy są ciekawe i rozwijające, skoro wszyscy zainwestowali w wykształcenie, wciąż się uczą, i mają poszerzające, nie tylko zawodowe horyzonty, prace. I jak to często bywa pada w końcu sakramentalne pytanie; to co 'tam' robicie, kto to ten Grotowski, nigdy się z tym nazwiskiem nie spotkałem. Tancerz? Od dawna się nie dziwię, skoro w dziedzinach, które uprawiają zainteresowani mam równie mętne pojęcie. 

Obliczono, na świecie żyje 6,5 mld ludzi. Ilu z nich zainteresuje się teatrem awangardowym? Kilka, kilkanaście, kilkaset... tysięcy, choćby i stawać na głowie.
Zatem kim był, Kim jest Grotowski? Dla profesjonalistów w dziedzinie teatru na świcie to polskie nazwisko jest nazwiskiem magicznym. Ponieważ od czasów Stanisławskiego i Brechta nikt nie wywarł większego wpływu. Jest znany jako znakomity nauczyciel aktorów i pionier, który wstrząsnął wszystkimi istniejącymi formami. Jest postacią niepokojącą, prorokiem. Ale dla swych przyjaciół jest zupełnie inny. Grotowski, którego znamy, to ktoś w kim miłość łączy się z inteligencją. [P. Brook; Wprowadzenie do filmu: With Jerzy Grotowski. Nienadówka 1980]. 
      Fotografie Andrzeja Paluchiewicza, wystawa "Mój Grotowski" w Instytucie Polskim w Madrycie, XI 2009.

      To jest dość niesamowite, że niepozorny, dziwny człowiek z brodą potrafił mówić w taki sposób, że zapalały się świeczki w oczach [w rozmowie z Moniką Pilch, 10.07.15 w Dwójce PR, opowiadał teatrolog prof. Dariusz Kosiński, autor "Grotowski. Profanacje" - gdzie pisze o paradoksie, polegającym na tym, że dzieło człowieka tak lubiącego igrać niebezpiecznie z innymi zamieniono w kaplicę grobową, do której wyznawcy wchodzą w ciszy, by ucałować świętą podłogę]. 
Nie zalecam nikomu całowania podłóg, czego dowodzi choćby wybrany kadr z cyt. wystawy. Grot prywatnie, w trakcie prac w Brzezince w 1972 r. Odbywało się tam wówczas przedsięwzięcie parateatralne - Kompleksowy Program Badawczy. A jeśli wasze pytania padają nie po to by поддерживать разговор poczytajcie o nim, choćby w opiniach Petera Brooka, zebranych przez Georges'a Banu i Grzegorza Ziółkowskiego. Świetnie będzie poczytać je sobie także na ogródku.

(...) jedyny Grotowski, którym interesował się on sam, jedyny, który wciąż może nam być bliski, to Grotowski poszukujący obecności w chwili obecnej. Ten Grotowski za nic miał pochwały, szkoda mu było czasu na hołdy odnoszące się do osiągnięć z przeszłości. W chwili gdy dopełniała się określona faza jego życia, zamykał ją i ruszał dalej. Wiedział, że teorie usychają, a ze słów wycieka życie; wiedział, że każde naśladownictwo oznacza próbę uchwycenia tego, co niegdyś wibrowało, a teraz brzmi głucho. Głębokie cierpienie sprawiali mu imitatorzy usiłujący naśladować go w jego własnym imieniu - nieświadomi porywacze ciał mumifikujący jego żywe eksperymenty (...). Grotowski, którego znam od ponad dwudziestu lat, to człowiek głęboko prosty, który prowadził dogłębnie czyste poszukiwanie (...) dzięki dwudziestowiecznemu systemowi podróżowania i komunikacji praca z bardzo małym zespołem, którą zapoczątkował w Polsce ten wyjątkowy człowiek, bardzo szybko trafiła do książek, recenzji, wywiadów oraz przeniknęła do pracy małych grup na całym świecie. Na nieszczęście to błyskawiczne rozprzestrzenianie się niekoniecznie odbywało się za pośrednictwem ludzi wykwalifikowanych, a do nazwiska Grotowskiego, jak do toczącego się kamienia, przylgnęły i zaszczepiły się na nim wszelkiego rodzaju pomyłki, "narośle" i nieporozumienia.

Słyszałem kilka lat temu o kontrolerze lotów na lotnisku w Paryżu, który po pracy wracał do domu i prowadził staże "Grotowskiego". Być może był to ktoś wysoce wykwalifikowany, kto przekazywał coś istotnego dwóm lub trzem osobom. Bardziej prawdopodobne jest, jak się obawiam, że był to ktoś, kto poczuł się specjalistą od pracy Grotowskiego po tym, jak zobaczył na niebie polski samolot (...)

A tu aż prosi się o dygresję. Metoda opracowana i praktykowana przez Zygmunta Molika miała, i ma nadal nieoczywiste szczęście, do podobnych owemu kontrolerowi lotów propagatorów.

[Teksty, m.in., na podstawie wystąpienia Brooka wygłoszonego po francusku, 14.03.87 we Florencji, na konferencji poświęconej pracy J.G. w Workcenter  oraz listu napisanego w Paryżu dla boliwijskiego czasopisma - maj 1999 r.].
  Peter Brook. Z Grotowskim. Teatr jest tylko formą. IG Wrocław.   Cena? jedyne 18 zł. 

3 komentarze:

  1. Bardzo ciekawy tekst! Może najciekawsze i najbardziej nieuchwytne było właśnie owe ciągłe "stawanie się", nie zatrzymywanie się w miejscu, ten ciągły ruch, zmiana...Był mistrzem kreowania, jest nim do dziś!

    OdpowiedzUsuń
  2. Witaj holly, zakładam, że pisząc o 'byciu mistrzem kreowania' masz na myśli jego wkład w możliwie doskonałe odbicie własnej osobowości. Bo ludzie wierzą w to co widzą, a Grotowski chciał zapewne by ludzie 'widzieli' choćby to, że był dokładny, precyzyjny i rygorystyczny w swojej pracy. Kiedy pisał lub mówił starannie dobierał każde słowo (także to stwierdzał Brook). Pisał więc bardzo mało. Każdy tekst przepisywał wiele razy, nalegał na możliwość przejrzenia tłumaczeń i wprowadzenia poprawek. Zanim udzielił wywiadu, domagał się prawa do opracowania go. Spędzał czasami całe tygodnie, aby każda sylaba znaczyła to, czego sobie życzył. W ten sposób prowadził swą pracę każdego dnia. Jeśli więc pracował nad czymś trzy lub cztery lata, działo się tak dlatego, że każdy detal musiał być na swoim miejscu.
    Książka o której rozmawiamy zawiera 'notę edytorską', można w niej prześledzić kto opublikowane teksty J.G. przedkładał, gdzie, kiedy i w jakiej formie publikował czy poprawiał. Bardzo ciekawe wydawnictwo!

    OdpowiedzUsuń
  3. P.S. By choć starać się być podobnie precyzyjną dodatkowo wyjaśniam;
    pisząc 'wydawnictwo' miałam na myśli pozycję wydawniczą, publikację, opracowanie, tytuł :)

    OdpowiedzUsuń