Wielokrotnie przytaczałam notatki, wspomnienia czy refleksje uczestników staży. Dotąd mogłam je przyporządkować do określonej osoby. Tym razem jest inaczej. Zatem przypuszczam jedynie; opis sporządziła ręka kobiety, a staż, którego dotyczył odbył się w 1991 [1-7.04]. Wnioskować to mogę mając za podstawę dwa nazwiska, które padają w tekście. Jedno z nich to Michelle Kokosowki. Studentów we Wrocławiu szkoliła w 1990 [25.09-2.10]. Czy te notatki mogły zatem powstać na warsztacie kolejnym po tym szkoleniu; w kwietniu 91. ?
- Czy możliwy jest opis pracy na stażu, - czy tym sposobem autor mógł przekazać coś istotnego, - czy obraz zajęć na podstawie doznań może ukazać czytającemu cokolwiek, - czy jest w nim jedynie subiektywna prawda, - czy może w nim być prawda o samej metodzie ?
Co sądził o tego rodzaju działaniach sam twórca metody ?
Oto jedna z jego opinii, którą zaprezentowałam wcześniej (23.10.12), przy okazji pierwszej publikacji rozważań nad Alfabetem ciała.
Niektórzy ludzie sporządzają listę ćwiczeń z
jakimiś komentarzami, lecz niestety z wielu błędami, z usterkami. Np.: zamiast wskazania ‘idź w górę’ notują ‘musisz
iść w dół', czyli notują coś przeciwnego. Pamiętam, zrobiła to kiedyś pewna
dziewczyna (było to około pięciu lat temu). Skutek był okropny. Wszystko było
odwrotnie gdy zamiast "w
górę" ponotowała "w dół". A notatki miały i inne wady, np.
tyczące sposobu oddychania. Bo ćwiczenia nie dotyczą tylko ramion, stóp czy
rąk, poza wszystkim są to składniki kompleksowych działań..."
Publikuję zatem i tę ciekawą, bo szczerą i zaangażowaną, relację. Choć wiem, że Molik czytając ją zaserwował jeden z tych swoich zdumionych i rozbawionych uśmiechów. Jak ten choćby, zarejestrowany przez Gianni Palmulli w trakcie stażu w Turynie w 94.
= = = =
ŚRODA
1. Wyobrazić
sobie, że jest się drzewem i poddać ciało ruchom wiatru. Stać w lekkim
rozkroku, czuć energię od ziemi w stopach, nogach.
2. Nogi w
lekkim rozkroku, ręce wyciągnięte na boki. Wykonać ruch od bioder w bok na
prawo i lewo - jakby przyciąganie biodrami czegoś do siebie. Ręce również
ciągną, ściągają, ale nie zginają się w łokciach, są prosto wyciągnięte. Ruch
wychodzi od bioder!
a/ to samo
ćwiczenie, ale w kontakcie z partnerami; z częstą zmianą partnerów - ściana, ławka, świat co wokół mnie, utrzymać się w rzeczywistości /nie do wewnątrz!/ kolega, okno = to
wszystko są partnerzy.
MIEĆ
ŚWIADOMOŚĆ tego.
3. W lekkim
rozkroku, ręce wyciągnięte przed siebie. Przyciąganie biodrami w przód.
a/ chodząc
po sali w kontakcie z różnymi partnerami/przyciągnięcie, puszczenie napięcia i
swobodne przejście, ustawienie się wobec innego/partnera itd.
4. Biodro
wraz z przeciwną do jego wysunięcia w bok, ręka, kieruję w stronę wcześniej
wybranego partnera, do którego podchodzę, utrzymując napięcie - impuls wychodzi
od biodra.
5. Stojąc w miejscu, wycofując biodra do tyłu nabieram
powietrza, a prowadząc je maksymalnie do przodu wypuszczam - nabieranie jest
energiczne, natomiast wypuszczanie powietrza może być w różnych rytmach.
a/ to samo
ćwiczenie z tym, że wypuszczam powietrze z wydaniem głosu,
b/ teraz
robię to ćwiczenie, ale idąc. Wydaję głos idąc z wysuniętymi maksymalnie do
przodu biodrami; wdech wykonuję w miejscu, wycofując miednicę do tyłu -
utrzymuję kontakt z rzeczywistością!
6. Stoję w
lekkim rozkroku, ciało rozluźnione. Bardzo wolno, lekko, luźno obracam korpus
wraz z rękoma bezwładnie zwisającymi wzdłuż ciała za siebie.
a/ teraz
wykonuję to ćwiczenie idąc w szybkim tempie. Po trzecim kroku zostaję w wykroku
i energicznie ‘rzucam ciało’ z rękoma w tył, mocno obracając się za siebie,
utrzymując równowagę - nogi są w jednej linii w wykroku.
7. Podbijanie miednicy w przód. Miednica w punkcie zero, ręce wzdłuż ciała,
podbijam ją w górę - w przód, wchodząc na palce z płynnie poprowadzonymi od
nadgarstków rękoma - prostymi przed sobą. Nie zginać w łokciach!
8. Ćwiczenie
z dzwonem. Ciągnę sznur ruchem od bioder, przede wszystkim biodra pracują.
Poddaję się wyimaginowanemu ruchowi dzwonu, ruch płynny, raz za razem, biodra
płynnie przechodzą w górę i tył; z tego po pewnym czasie przechodzę - ciągnąc
dalej - w siad na pośladki. I ciągle ciągnąc dzwon wykonuję przewrót w tył do
kołyski, po czym wchodzę w przysiad na jedno kolano, a z tej pozycji ciągnę się
w gorę za liną dzwonu. I tak raz za razem. Z pionu przechodzę do siadu przez
pozycje przejściowe, takie, by doprowadziły bezpiecznie do siadu.
9. Stoję w
lekkim rozkroku, ciało opadnięte do przodu, idę w miejscu, po czym nagle
podnoszę się do wysokości pośredniej między wyprostowaną a lekko pochyloną. Patrząc
za siebie w jakiś punkt. Przez moment zamieram w bezruchu patrzę w punkt, w coś
co mnie zainteresowało. Z ‘tego’ natychmiast zrywam tę pozycję przez opad w
przód, do pozycji wyjściowej!
10. Ćwiczenie z latawcem. Stoję w miejscu, trzymając na wyciągniętej ręce sznurek
latawca. Poddaję się ruchom latawca, nawet ruszając się z miejsca, jeśli ruch
wiatru tak pociągnie sznurkiem. Pracują biodra, stopy. Uważać, aby nie mieć
zgiętych nóg w kolanach - albo obie proste, mocno oparte na stopach lub jedna
prosta, a druga, ta z tyłu, zgięta lekko. Biodra do przodu.
11. Siad na
kolanach, biodra mocno osadzone na piętach. Nabierając powietrza wciskam się
jeszcze bardziej w stopy. Ciało unosi się od bioder w górę wraz z głosem.
Nabierając powietrze - biodra wycofują się w tył. I tak pracując biodrami i
głosem, unoszę się w górę, po czym wracam do siadu - ciągle śpiewając!
Będąc już w
przysiadzie i wyrastając w górę, mam poczucie, że przyciska mnie coś w tyle,
jakby w pośladkach, i z tym poczuciem wychodzę w górę. Będąc już w pozycji
wyprostowanej, odczuwam ciężkość rąk. Schodzę w dół ciągle śpiewając i
utrzymując to poczucie!
12. Przewrót
w tył na prawym ramieniu, później na lewym; tak aby znaleźć się w miejscu
dokładnie w prostej linii po przekątnej.
13. Leżenie,
nogi w górę za głowę. Poddaję ciało ruchowi odśrodkowemu. Lepiej śpiewać ciszej
niż maksymalnie głośno, niż zagłuszać ciszę! Nie utrzymywać głosu długo na
najwyższych tonach, lepiej ciszej, wyobrażając sobie, że śpiewam do czegoś!
Musi być partner, do niego śpiewam. Np. do okna, światła, cienia... Niech on
nadaje nastrój, barwę głosowi, czy melodię.
Ważne aby
się rozluźnić, otworzyć gardło, a nie aby głośno śpiewać, zakrzyczeć ciszę,
innych. Ważne aby obserwować spokojnie wdech i wydech; być czujnym, wsłuchanym
w ciszę. Wtedy głos poprowadzi do jakby melodii. Ale uważać! bo i nie o melodię
chodzi, i nie to jest tu ważne! To ma być samo z siebie, a nie prowadzone z
zewnątrz! nie chcieć wyśpiewać melodię. Raczej ma to być Muzyka Poczęta ze
Źródła!
(Pomyśleć o
materiałach do pracy: monolog, fragment tekstu/ 3 min./ wizja ze snu czy
wydarzenie do przekazania. Inspiracją może być to, co robiliśmy podczas stażu -
do wyboru. Ważne abyśmy tym przekazali sobie swoją jakąś część!).
CZWARTEK
1. Ćwiczenie
rozciągające mięśnie klatki piersiowej. Wciąganie powietrza i wypełnianie nim
najpierw dołu brzucha, i tak w górę, a na końcu klatki piersiowej. Robiąc wdech
przytykam prawą dziurkę nosa, a przy wydechu lewa dziurka jest przytykana.
2. Stoję na
wprost ściany, opierając się na wyprostowanych rękach, biodra są mocno
wypchnięte do przodu. Teraz rozpoczynam ruch wahadłowy w prawo i lewo, żeby
zatrzymać się np. w prawo-skos z silnie wypchniętymi biodrami w przód, i wydaję
głos!
Nie tworzyć
melodii, bo ona nie ma nic! wspólnego z dźwiękiem. Raczej ćwiczyć na dwu,
trzech nutach. Śpiewać do partnera z prawej strony, lewej, na wprost ściany.
Dźwięk wydawać na zewnątrz, nie przytrzymywać go w sobie. Nie dusić w wąskim
kręgu, przekazywać na zewnątrz !
Być na
zewnątrz zespolonym z tym co w środku mnie!
Otwierać
głos ze Strumienia Życia, z Siebie, a nie dołączać go sztucznie do ruchu. Głos,
musi się pojawić! więcej troski o niego! bo to jest Moje Życie! Ścieżka Życia! Głos
musi być Organiczny! Strumień energii musi być dostatecznie silny, co nie
znaczy głośny!
Słyszeć swój
głos, być z nim jako z p a r t n e r e
m!
Głos ma być
podparty, wyniesiony przez biodra, kierowany w górę, a nie ciągnięty.
Nie chodzi
też o głos, ale aby Wszystko Połączyło się Razem! akcja wewnętrzna z tym
partnerem zewnętrznym - Całość! Zespolić się z Całością, być sobą!
Pod tym fragmentem opisu istnieje odręczna uwaga:
I to jest to!
Jak się to czyta - pełny nonsens!
I tak ma być. Brawo! Dziękuję Zygmunt
Molik
3. Weź nutę na znalezienie się w tej rzeczywistości, wpierw
w sobie, w ciszy, z zamkniętymi oczami. Znajdź wibrację, a później dołącz
śpiew.
Problem nie jest w głosie, jeśli go ktoś nie może wydobyć,
ale w znalezieniu sensu, który określa COŚ w danej chwili!
Ula, znajdź
pozycję! Jakbyś miała worek na plecach. I masz tendencję... jakbyś chciała
zasnąć. Ale wiesz, że zasnąć możesz dwa metry przed sobą...
Jak przejść, żeby za przewodnika mieć śpiew! Co daje ci
energię, bodźce, żeby tam dojść. Cisza to dla ciebie śmierć! A wiesz, że musisz
tam dojść!
Istotną rzeczą jest; że masz rodzaj worka na plecach,
ciężar! a jeszcze musisz dojść! mieć siłę i energię, żeby jeszcze dojść!
Nie zabijać Dobrego Życia przez głośność, hałas!
Dać prawdziwe Życie, a nie jakąś starą melodyjkę!
W określonym temacie znaleźć Nowe rozwiązanie! Można posłużyć
się znaną melodią, aby mieć od czego wyjść - jak trampoliną - ale na niej
należy improwizować! Bo chodzi o to, aby śpiewać Swoją Pieśń!
4. Czy tak jak teraz siedzisz, w bezruchu! możesz znaleźć
strumień energii i zaśpiewać! w tej nieruchomości, wibrować z tym powietrzem
- jak liść!?
PIĄTEK
1. Improwizacja z użyciem poznanych dotychczas ćwiczeń
ruchowych i głosowych, z szukaniem Indywidualnej Drogi. Życie, w momencie Dotykania Go!
Jeśli pojawia się jakieś określone życie proste lub
skomplikowane w układzie ciała; jak
doprowadzić do większej pełności przez dołączenie dźwięku.
2. Przywołaj, powróć do jakiegoś elementu, tego samego
Życia, które improwizowałeś, które szczególnie pamiętasz:
- zacznij z milczącą wibracją, która jest, ale nie słychać
jej. Odnajdź życie ruchowo, fizycznie, a potem dopełnij dźwiękowo. Dźwięk jest
odpowiedzią na ciszę, a nie głos! Ciało ma zostać tutaj, ale dźwięk jest Tam,
gdzieś w upatrzonym punkcie! Likwiduj napięcia!
Przywołanie drogi, którą się szło nie znaczy powtórzenia
jej, ale odnalezienia na nowo, w tym (teraz) czasie!
3. Życie w momencie krytycznym!
Zacznij bez dźwięku. Otwarcie; wibracja połączona z
wyobrażeniem, że przestrzeń się otwiera - nie może być głucho, ciemno, pusto.
Do pełnego otwarcia; po to trzeba
utrzymać ton! później można go zmienić.
Dźwięk ma być jak pieśń, muzyka. To nie ma być ilustrowanie nastroju.To ma być długą frazą. Czy to mówione, czy śpiewane. Musi być muzyka w tym, a nie ilustracja.
Nie poruszać się mechanicznie, np. przy ćwiczeniach: drzewo,
z latawcem. Poddać się sile odśrodkowej!
4. Śpiewać leżąc na jednym boku. Spróbować nie wykonywać
ruchów miednicy w przód i tył, czyli wdech-wydech, sztucznie. Pierwsze
ćwiczenia mogły być tak wykonywane, ale w dalszej fazie dążyć do ruchu
odśrodkowego, naturalnego - w różnych pozycjach.
5. Czołgamy się śpiewając samogłoskę „i”. Nogi poruszają się
pierwsze, głowa może być skierowana w prawo lub w lewo, bądź przed siebie. Ale
wówczas uważać by broda nie była wysunięta zbyt do przodu, bo zablokuje głos.
Lepiej wycofać ją do tyłu.
Wydobywać te Niskie Tony, gdyż one są Bliższe Podparcia.
Wysokie rezonują w głowie.
A my chcemy Odnaleźć Podparcie!
A my chcemy Odnaleźć Podparcie!
Uwagi
do mojej Etiudy przy ścianie:
Przede wszystkim muszą żyć nogi, miednica. Ręce zawsze sobie
poradzą jakoś - dźwięk idzie z podparcia, z miednicy. Ważne by szyja nie
uciekała do tyłu. Znajdź odpowiednią pozycję, aby nie blokowała przepływu głosu.
Nie dla ‘siebie’ ma się głos, lecz śpiewa się na zewnątrz. Oddaje się głos
sali, partnerom!
Śpiewałaś na jednym tonie, bałaś się go zmienić. Ale dzięki
temu... ale to śpiewanie na jednym tobie dało jakąś Dziwną Muzykę... Bardzo
dobrze sobie poradziłaś.
SOBOTA
Improwizacja z dotychczasowych
ćwiczeń!
Nie wszystko
mieści się w harmonii natury. Pojawiają się erupcje, nieprzewidziane wybuchy.
Jak to ujarzmić, wkomponować w ruch harmoniczny tego Naturalnego Strumienia. Określona
akcja ciała służy do zrodzenia określonej energii, żeby to było wibracją, a nie
głosem, hałasem!
Zamiast
muzyki, robicie coś tam... Problem polega na tym; jak z tego Wyjść! Np.
nastąpiło spotkanie dwóch osób, zaczęły wykonywać wspólny ruch, huśtanie jakby
- w prawo i lewo. I co z tym dalej zrobić, jak z tego wyjść.
Jeżeli przyszło do mnie to, że robię ‘ćwiczenie
ptaka’; więc sprawdzam czy mogę wzlecieć. Ale jeśli zobaczę, że ten ptak ze
mnie wyleciał, zobaczyłam go gdzieś przed sobą, wydaję Muzykę z siebie! Chodzi
o to, żeby nie robić tego równocześnie, bo tylko się ‘wyżywamy’. Chodzi o to,
aby przekształcić ten ruch. Trudności napotyka się, żeby przekształcić ten ruch ciała... że to dźwięk leci, a ciało
dostosowuje się.... A to odgarniam chmury, a to chcę się złączyć z tym
dźwiękiem... dźwięk jest przed nami, a my chcemy złączyć się z nim. Podążamy za
nim, żeby stworzyć jedność!
Twój własny dźwięk, służy ci jako
Przewodnik.
Zaczynamy od
rodzaju wyczucia, badania, czy mogę wzlecieć. I kiedy już mamy ten punkt
zaczepienia, tego partnera przed sobą, zaczynamy śpiew! Być jednością - noga,
ręka, klatka piersiowa i dźwięk - nie machać tymi skrzydłami.
Trzeba
wiedzieć, Gdzie się jest! Jaki rodzaj partnerstwa jest przede mną. W momencie
otwarcia dźwięku nie ma skrzydeł, bo energia jest rozpraszana przez za duży
ruch rąk. Ręce muszą sobie coś znaleźć, np. wymieniają się. Jedna jest w akcji,
druga jakby czeka. Mogą to być bardzo proste gesty, ale ręce nie za wysoko.
Ruch raczej z bioder. Zaczynać śpiew nie z góry w dół, ale łapać dolne dźwięki
w górę. Każdy ruch rodzi się od nóg przez biodra, później ręce np. w dole,
delikatnie uniesione. Nie wystarczy wyobraźnia; ona Jest Tym Pierwszym
Zapalnikiem!
1. Iść, jak
przez chmury, odgarniać je rękoma. Nie iść w głos, ale w to, co dla mnie
najistotniejsze - sens, partner!
2. Cztery
osoby ciągną dzwon. Zróbcie teraz z tego sytuację ludzką. Nie ciągnijcie już
tego dzwonu jak w ćwiczeniu, ale jakbyście przed twarzą wykonywali ruch
modlitwy, połączony z płaczem piety.
3. Dwie
osoby oparte plecami o siebie śpiewają. Znajdźcie wspólną równowagę, nie
śpiewajcie na tej samej nucie cały czas, szukajcie się, znajdźcie jakąś wspólną
harmonię. Jeśli się bierze jakiś znany sobie temat, trzeba robić wariacje,
szukajcie partnera, bo drugiemu jest się ciężko dopasować!
4. Czy można
uchwycić przestrzeń - jest się w pustce i można chwycić odrobinę powietrza.
Wiem, że ono jest gdzieś wokół mnie, śledzę je ręką wyciągniętą w górę. I nagle
chwytam w dłoń, i lekko obniżam rękę. Równocześnie wychodzę na palce - i śpiew!
Dźwiękiem można słuchać, tzn. nie dawać całej siły cały czas, ale iść razem z innymi. Śpiewać ciszej, dać innym szansę na prowadzenie!
Dźwiękiem można słuchać, tzn. nie dawać całej siły cały czas, ale iść razem z innymi. Śpiewać ciszej, dać innym szansę na prowadzenie!
5. Idąc
rzucam ręce za siebie na prawo i lewo. Nagłe zatrzymanie z przygotowaniem =
wzięcie oddechu, i Śpiew! Idący od ramienia.
6. To samo
ćwiczenie, ale dźwięk idzie od miednicy.
7. Muzyka w
biegu! Ciało biegnie = szybki nurt, ciało Stop! i teraz biegnie Dźwięk! Nie
krzyczy, ale biegnie.
8. Bieg! z
pełnego spokoju, po ciszy śmiertelnej Grzmot! Śpiew Grzmotem! Biodra w przodzie
pulsują. Po burzy czujemy wilgoć, ciszę = poprzez stopy - ciągnąć głos od stóp,
nadać mu wibrację.
9. Jesteśmy
w pozycji zwisu ciała w przód. Nagłe poderwanie się do pionu = GRZMOT! = ŚPIEW!
SOBOTA
Rozpoczęliśmy
od improwizacji z dotychczasowych ćwiczeń, później te ćwiczenia mieliśmy
wykonać w zwolnionym tempie. Po upływie jakiegoś czasu, stopniowo (ta cisza,
jakby natura w nocy, w powolnym ruchu uśpiona) zaczyna budzić się do życia;
pomału ożywa...
UWAGI:
- nawet
jeśli chce się wzlecieć ciałem wysoko, nie należy zadzierać głowy zbyt za
siebie, trzeba znaleźć takie ułożenie ciała, aby nie było blokady głosu,
- jeśli
wykonujesz na wyższy ton, trzeba dać odrobinę impulsu z ciała,
- podłączyć
się do innych, słuchać jak śpiewają,
- nie
zatrzymywać się długo w jednym miejscu, bo w ten sposób zatrzymujecie się w
drodze i niczego nie spotykacie = szukać bodźców!
- nie za
dużo napięć, bo umieracie, tzn. głos więźnie,
- jeśli
jesteś zajęta zbyt tym co robisz, tracisz łączność z tym co śpiewasz. Pozwolić
ciału tak działać, aby ten Dźwięk ‘nie padł na pysk’. Przypatrywać się komuś,
zacząć z nim działać - to już jest zdarzenie, pójście naprzód!
1. Czołgać się nogami, na stojąco, wraz ze śpiewaniem.
Np. „i” - nogi wyciągają się w górę. Nie ruszać niepotrzebnie ciałem śpiewając,
bo rozprasza się to co jest energią, podparciem.
2. Ciągniemy się w górę, stojąc w miejscu, nogi prosto,
jedna nawet wchodzi na palce. Bierzemy powietrze lekko w płuca, ręce trzymamy
na piersiach dłońmi złożonymi w pięści. Tutaj nie działamy ruchem bioder, lecz
- ciągnąc się w górę - klatką piersiową. Głos - na wydech!
3. Stoimy na wprost ściany. Ręce lekko wyciągnięte przed
siebie. Dźwiękiem ‘przedłużamy’ je do ściany. Tutaj - delikatny rodzaj śpiewu.
4. Trzymam przed sobą krzesło, przez które idzie dźwięk
po ścianie. Próbuj 2 nuty; zacznij od wyższej, wejdź w niższą. Muzyka - musi
się zrodzić, a ‘nie tam’ melodycznie coś robić. Tutaj biodra pracują, idąc z
ręką lekko wyciągniętą od biodra w przód. To jakby kontynuacja.
5. Ćwiczenie Dzwonu. Ręce, jak do ciągnięcia dzwonu, po
czym ręce stop! I biodra kontynuują; ręce będą ciągnęły pod wpływem bioder.
Śpiewa Hanka (Hanka Dederko jest 70-cio letnią osobą. [Anna
Chmielewska-Dederko, aktorka, reżyser, zm. 9.01.04]. Była aktorką, a od szeregu lat pedagogiem
przedmiotów aktorskich na wydziale wokalnym w szkole muzycznej. Udziela też
zaprzyjaźnionym aktorom konsultacji z metodyki pracy nad rolą. To drugi staż w
którym uczestniczy. Wcześniej była jako Świadek na stażu Michelle Kokosowski.
Michelle, po którymś z kolejnych spotkań, chwyciła Ją za ramię i mocno
potrząsając skandowała: Ana, Ana!! Nie
Dajesz Się!!. Na stażu Pana MOLIKA, Anna ćwiczy ze wszystkimi, a tą swoją
postawą dodaje nam, młodym, hartu!).
Anna stoi oparta plecami o ścianę, śpiewa
swoją pieśń. Jakby chciała oderwać się od tej ściany i ulecieć. Głos jej drży,
jest ledwie słyszalny. Ma za zadanie teraz znaleźć Odpowiedź na ten głos,
którym śpiewała. Odpowiedź jest już pięknym, czystym dźwiękiem; muzyką z siebie
wydobytą, radosną, a zarazem pełną utęsknienia. Ciałem jest złączona ze ścianą,
ale głos fruwa. Byliśmy wszyscy razem z Nią, to się czuło...
Teraz śpiewa
Lena. Siedzi po turecku. Ma za
zadanie oprzeć się o ścianę lewym ramieniem, jakby o murek domu. Ciężar ma po
przekątnej, stoi na prawej nodze, lewa wolna, lekko zgięta w kolanie: „O jakby
się chciało wzlecieć, a tu trzeba stać”. Lena śpiewa - tak, teraz śpiewało
przez Nią!
Kolejna
propozycja, to piosenka śpiewana przez dziewczynę, do słów Brechta: „A mnie
jakby na balu w Wersalu, wir tańca niósł...”
Mistrz Molik proponuje, że dobrze gdyby
trzymała różę... I jak wyczarowana, znalazła się róża. Ula miała czerwoną różę.
Skoczyła do garderoby, przyniosła. Atmosfera się zagęszcza. Mistrz siedzi na
krześle, patrzy na śpiewającą. Ona, patrzy na cień, oddalony od niej, po
przeciwnej stronie sali, śpiewając do siedzącego. Idzie w kierunku światła,
r ó
ż a p a c h n i e.
PONIEDZIAŁEK
Improwizacja
- ćwiczenie, śpiew.
Udało nam
się Słuchać Siebie, stworzyła się Muzyka, jak w orkiestrze. Już zaczęliśmy
śpiewając, słuchać siebie, Wypuszczać Ptaka Silniej, Puszczać Ciało Swobodnie!
Raz się
słucha innych, później wchodzi się w czyjś dźwięk. Panuje się nad całością
Utworu Grupy. Aby wprowadzić Życie, dawać Odpowiedzi - Trzeba Umieć Słuchać!
Zaobserwuj
instrumenty w orkiestrze.
Znajdź
dźwięk do rozpoczęcia śpiewu w wibracji powietrza!
1. Marsz,
zatrzymanie, nabranie powietrza - oddać śpiewem rytm tego marszu!
Etiuda
Wyobraź sobie, że otacza ciebie jakiś dźwięk. Idziesz w nieznane, w
nieznane, wędrujesz. Znajdź jakiś dźwięk, zaimprowizuj sobie coś z piosenki,
arii. Niech to będzie wyjściem, rozwiązaniem.
Jak znaleźć
ten Zaczep, co spowoduje, że coś przez ciebie Mówi. To coś, ten dźwięk, od
którego będzie improwizacja, poprzez którą będzie mówiło przez ciebie, to co w
tobie Gra?! Mieć rytm w ciele. W akcji musi być Wszystko z Ciebie! Nic
narzuconego!! Akcja musi być skierowana konkretnie, np. do cienia na ścianie.
Co to znaczy
Pełne Otwarcie!
1. Leżąc na
plecach, nogę założyłam na nogę. Ciężar ciała spoczywa na nodze przy podłodze.
Robię wdech, po czym unoszę biodra w górę, wraz ze śpiewem. Śpiewając można
poruszać biodrami, góra - dół. Nabierając powietrza wracam do pozycji leżącej.
Ciężar ciała spoczywa na pięcie nogi leżącej i na łopatkach.
2. To samo
ćwiczenie, ale stojąc w wykroku. Ciężar ciała na tylnej nodze.
WTOREK
Ćwiczenia na
Pełne Otwarcie!
1. Leżenie
na prawym boku, nogi lekko podkurczone, ręka zgięta w łokciu podpiera głowę.
Nie zasłaniać ręką ucha. Rozpoczynam śpiew ruchem od bioder. Ciało wygina się
łukiem w przód, noga lewa unosi się do otwarcia. Utrzymuję się w Pełnym
Otwarciu ciała, głosu, ust. Wolno wracam do leżenia.
2. To samo
ćwiczenie, ale stojąc przy ścianie. Znajdź to położenie ciała, najdokładniej,
najlepiej do Pełnego Otwarcia. Ciało wyrasta, rozciąga się, wyciąga.
Nie
przeprowadzać akcji oddechu, on sam ma się brać!
= = =
Jeśli znajdzie się coś takiego,
swojego, to trzeba to Pielęgnować jak Skarb! Bo to jest Prawda o Nas,
Świadectwo Nas!
:):):), dziękuję za południową dawkę śmiechu (chyba zostanie mi tak do wieczora :), a mina do tego adekwatna ;):):)
OdpowiedzUsuńJo, to świetnie, że zwróciłaś uwagę na poczucie humoru Z.M. Nie był smutasem, toteż najczęściej miałam się z kim pośmiać 'tęgo'. Jego komentarz, które można przeczytać w załączonym tekście, też dowodnie świadczy o poczuciu humoru i braku traktowania siebie z namaszczeniem.
OdpowiedzUsuńA swoją drogą, miło dostarczyć bliźniemu powodu do uśmiechu.
"Czołgamy się śpiewając samogłoskę „i”. Nogi poruszają się pierwsze,..." - spróbowałam, żeby wiedzieć o czym mowa, ale coś robiłam nie tak, bo mimo usilnych prób wydawałam inne dźwięki. U Molika to brzmi jak "idziemy na spacer i słuchamy ptaszków", u mnie przypominało tortury :)
OdpowiedzUsuńJak poćwiczę lewitację, to dowiem się jak to jest, gdy "Ciężar ciała spoczywa na pięcie nogi leżącej i na łopatkach"
Jak się patrzy na występy już na scenie, to wydaje się, że oni albo się nie ruszają, albo niewiele i jakoś tak niezgrabnie - człowiek sobie nie uświadamia jak trudne są te ich "ruchy" dopóki sam nie spróbuje.
sarna
sarno, zachwyciłaś mnie. Widzę, że i życie gotowa'ś stracić, byle tylko przetestować 'wskazówki' tajemniczego sprawozdawcy.
OdpowiedzUsuńNie trzeba umiejętności z pogranicza lewitacji, mimo to błagam, może nie ćwicz sama - nie mamy ubezpieczenia na takie ewentualności :) Może zgłoś się na staż, a ja już 'po znajomości' zatrzymam ci jakie cieplutkie miejsce (?) 'myląc pogonie' gromadki oczekujących :)
Opis (prawdopodobnie) próbuje oddać improwizacje oparte na pozycji, która w Książce oznaczona jest nr 6.15 (Images, str. 80)'Lifting up the hips' - Podnosząc biodra.
Ćwiczenia pomyślane są jako bardzo! bezpieczne. Opierają się na wiedzy o fizjologii. Zygmunt poznał działanie a nawet nazwy (w tym po łacinie !) każdego mięśnia, kości itd. Przećwiczył wszystko sam, a na początkowym etapie poszukiwań również z aktorami "Laboratorium".
Prowadzący zajęcia nie dopuściłby do wykonywania ćwiczeń nie poprawnie czy powyżej indywidualnych możliwości. Przykładem na to, że nie jest to przesadnie trudne jest udział w stażu choćby Anny Dederko (70 lat) - na pewno nie gimnastyczki.
Zdaję sobie sprawę, że język, który ma pomóc w wizualizacji przy szukaniu indywidualnego Życia, wydaje się karkołomny. Jednak, uwierz, tylko wydaje się dziwaczny.
Jeśli masz czas i ochotę przeczytaj może wpis: Z.M. "Alfabet ciała" 3. z 1 listopada 2012. I nie torturuj się, proszę, więcej. Pozdrawiam!
Ewo, nie lewitujesz, a lawirujesz blisko nepotyzmu - dziękuję za względy :)
OdpowiedzUsuńA poważnie, już kilka razy przyłapałam się w trakcie lektury na pytaniu jak to jest z tymi stażami. Sadziłam, że to ludzie ze świata sceny, teatru pokrewnego pasji Z. Molika, ale zauważyłam, że Oni są z różnych światów. Jak odbywa się ich rekrutacja i selekcja?
sarna
sarno, dla ciebie wszystko, dla innej nie... jak nucił Molik...
OdpowiedzUsuńGłos ma 'każdy', a problemy z nim bardzo wielu. Jednym to nie przeszkadza (zgoła o tym nie wiedzą) dla innych jest to problem. Z racji wykonywania (np.) zawodu, w którym jest on narzędziem pracy. Więc ludzie sceny, to ledwie procent potrzebujących wskazówek czy wręcz pomocy.
Problemy z głosem, z oddechem, rzadko są natury czysto fizycznej; wada aparatu mowy czy postawy itp. Najczęściej przeszkody są natury psycho-fizycznej. Stąd tak wiele ćwiczeń wspierających nie tylko sprawność ciała. Wsparcia, odblokowania potrzebuje głównie psychika. Ćwiczenia usprawniające przepływy energii oddechu na poziomie fizycznym, zmierzają poprzez osobiste skojarzenia, wspomnienia do zlokalizowania tych barier na poziomie 'pamięci ciała'. Tak buduje się (bez użycia 'inteligencji') to tzw. Życie.
Starający się o udział w stażu wypełniają ankiety, w których podają podstawowe dane, w tym te tyczące powodów, problemów, które skłaniają ich do szukania tego rodzaju praktyki.
Poza tym, że obowiązuje kolejność zgłoszeń, bierzemy pod uwagę to 'z czym przychodzą', co dotychczas zrobili, czego próbowali. Wybieramy tych najbardziej potrzebujących, czy tych którym najbardziej "warto" pomóc. Bo jest też grupa osób, które 'pielgrzymują' od stażu do stażu, szukając 'nie wiadomo czego' - rodzaj sposobu na życie. Ci mają mniejsze szanse, gdy chętnych jest nadmiar, a najczęściej jest duży nadmiar.
Jak widzisz 'światy' nie mają tu znaczenia. Badacz-naukowiec, pedagog, prawnik, lekarz, student szkoły baletowej, śpiewak, aktor... Każdy z nich może mieć powód, każdemu z nich problem z brakiem oddechu, piskliwym głosem, tremą przy wystąpieniach może uprzykrzać życie.
Każdemu też można być 'tylko' ciekawym: 'co też ci od Grotowskiego wyprawiają', jakich ludzi w takich okolicznościach może spotkać czy inne 'nie wprost' powody, które 'ważymy'. Moja selekcja polega również na osobistym kontakcie, choćby mailowym, rozważam wówczas bliżej, z kim mam do czynienia. Mam nadzieję, trafnie.
I to cała tajna strategia. Pewnie nie różni od innych, stosowanych w podobnych przypadkach :)
No skoro piszesz, że czasami wystarczy kontakt mailowy, by trafnie określić z kim masz do czynienie, to zaprzeczać ani myślę i świadoma obietnicy stażu danej na piśmie, idę stroszyć piórka, dumna niczym paw :) Swoją drogą taki trening też by mi się przydał, często zabieram głos na forum publicznym i mimo, że jestem osobą raczej śmiałą, pierwszy moment gdy trzeba wydobyć głos i nadać mu naturalną i spokojną tonację zawsze mnie stresuje. Twoje wyjaśnienie wykorzystania technik bardzo mi rozjaśniło pod kopułką, nie wiem czym się sugerowałam zawężając ćwiczenia do sceny. Teatr Laboratorium - sztuka nie dla samej sztuki, sądząc po kręgach odbiorów to naprawdę awangarda. Z.Molik - dziwne, nigdy bym o Nim nie usłyszała albo nie zwróciła uwagi na nazwisko, bo był poza kręgiem moich zainteresowań, gdyby nie ten blog Ewo. A teraz proszę - tropię Jego śladem i to, co robił zaczyna mnie interesować.
OdpowiedzUsuńsarna
sarno, z opisu twoich doznań przed wystąpieniami, nie sądzę aby to była 'nieśmiałość'. Z naszych wymian myśli, z tego co wynika ze śladów pozostawianych przez ciebie na innych forach, wnioskuję że dobrze wiesz o co ci chodzi i potrafisz wyrażać to jasno i składnie.
OdpowiedzUsuńTa 'nieśmiałość' to normalny stan osoby myślącej i odpowiedzialnej.
Na wiele tematów istnieje mnogość mitów, łatwo je stworzyć nie zadając sobie trudu zgłębienia tematu. Normalka!
Nie słyszałaś o Moliku, nie dziwota, nie zabiegał o popularność, wręcz przeciwnie, unikał jak ognia. Stronił od wywiadów, nie dawał skusić się "telewizjom śniadaniowym". Mimo to, był bardzo znany, wręcz czczony, ale tylko w kręgach zainteresowanych. Jego role w "Laboratorium" to legenda, niedościgły wzór. Jego Metoda impostacji głosu - to nasz skarb narodowy - tylko jeszcze do niewielu 'decydentów od nominacji' to dotarło. A on nie wiele sobie z tego robił. Ja zresztą też. 'Robię swoje', czyli dokumentuję i propaguję, dopóki wiem, że są chętni, są potrzebujący przewodnika przez meandry głosu we współpracy z ciałem.
Na świecie jest setki metod, które obiecują to samo, wiem jednak, że spełniają obietnice tylko w niewielkim zakresie. Wie to też każdy, który próbując 'wszystkiego' znalazł to w końcu - u Molika.
Witam w gronie tropiących "kod Molika" :)