niedziela, 13 stycznia 2013

Andrzej Paluchiewicz; z ostatnich lat... 50-ciu (!)

 Na stronie młodzi.wrocław.pl elektryzująca informacja: 70/50 WYSTAWA

Fotografia Andrzeja Paluchiewicza
Wystawa przedstawiająca twórczość fotograficzną Andrzeja Paluchiewicza z ostatnich 50 lat, którego prace prezentowane były już w miejscach takich jak: Sztokholm, Nowy York, Berlin, Wrocław, Madryt, Modena, Sao Paulo, Edmonton, Yale, New Haven. Ekspozycję oglądać będzie można w Galerii ZAMEK do 4 lutego.
Pasjami, którym najwięcej uwagi poświęcił Paluchiewicz są fotografia i teatr. Występował w studenckim teatrze GEST oraz w Teatrze Laboratorium, wraz z którym dawał spektakle w Holandii, Belgii, Niemczech, Danii, Włoszech, Francji, Wielkiej Brytanii, USA, Meksyku, Australii.Dziś mieszka w Szwecji, w której całkowicie poświęcił się fotografii, w tym tworzeniu foto-reportaży prasowych, okładek do książek,  a także zdjęć do kampanii reklamowych.
Na zdjęciu autorstwa A.P. stoją: Cieślak i Ścierski, siedzą: Mirecka i Molik.

Wzruszyłam się i rozrzewniłam. Jak to już? 70/50! I to młodzi o tym piszą... Oczywiście, nie tylko oni piszą. Informacje o wystawie i rocznicach prasa zamieszcza hojnie, i nie tylko lokalna.  A feta jest podwójna; to Palucha nie tylko 50 lecie pracy artystycznej.  Na dodatek to jego 70-te urodziny! 

             WERNISAŻ 12 STYCZNIA 2013, GODZ. 18, ZAMEK WE WROCŁAWIU-LEŚNICY
                                  wystawa potrwa do 6 lutego 2013
           - GALERIA ZAMEK, CENTRUM KULTURY ZAMEK, PL. ŚWIĘTOJAŃSKI 1 -

Dopiero, dopiero-co przecież wszyscy byliśmy młodzi. My, dziewczyny, wodziłyśmy wzrokiem za Andrzejem bo i nie brzydki był i ubierał się tak, że widać go było. I nie zmienił się od tamtych lat znacząco, tak czy siak, na żywo jest z nim nie gorzej jak na tym zdjęciu. Fot. Lidia Majerczak 


A gdy już o Centrum Kultury Zamek mowa, jako apologetka wielu aspektów życia we Wroclove muszę się naszym pięknym Zamkiem pochwalić.                                     


Andrzej prezentował już swoje fotografie w Mieście. O jednej z jego wystaw pisałam, publikując wielce popularny post - Mróz w Brzezince (pyszni się tu na prawym marginesie). Przy okazji tamtej wystawy -"Mój Grotowski" (III/IV '09) -  miałam też okazję do zaprezentowania gościom blogu swoją lepszą (do sfotografowania) stronę, na kryjącej się w linku jednej z fotek.  Zamieszczonych na przywołanej stronie zdjęć Andrzej 'nie popełnił', ich autorem było WRO Art Center, które tę wystawę w 2009 roku gościło. 

Zelektryzowana wiadomością, że dorobek fotograficzny Andrzeja mamy (zdałoby się) tuż pod  bokiem, wybrałam się... w iście bohaterską podróż. Nie tylko, bowiem, miotany porywistym wiatrem sypał oblepiający śnieg, na dojazdy (z przesiadkami) poświecić przyszło dzielnie... przeszło 3 godziny. Dlaczego? Wrocław ma powierzchnię 293 km 2 a, dla przykładu, taki Paryż - 105. Tam - 2,5 mln mieszkańców ma do dyspozycji sensownie pomyślaną i szybką komunikację. Tu - ok. 900 tys. wrocławian (+ aglomeracja i zamiejscowi studenci) - głównie komunikacyjne niedopatrzenia.

Na potrzeby wernisażu zaanektowano 3 piętra! Gości poprowadzono wijącą się wśród świeżego puchu, gęsto oświetloną lampkami ścieżką na tyły Centrum. Kręte, metalowe schody zaprowadziły nas do sali widowiskowej, w której zaaranżowano pierwszą część wystawy. Wielkich rozmiarów zdjęcia podwieszono i pousadzano w rzędach foteli. Na dużym ekranie wyświetlano dziesiątki kolejnych, dokumentujących zdarzenia w Brzezince czy wiele ze światowych wojaży Laboratorium (w latach 70-tych ubiegłego wieku). Wszystkiemu towarzyszyła transowa, elektroniczna muzyka. W korytarzach, natomiast rozmieszczono nowsze i najnowsze projekty fotograficzne maestro obiektywu.
Oficjalna część podwójnej uroczystości odbyła się już piętro niżej. Dwie obszerne sale pomieściły kolejny przegląd przepięknych prac Artysty. Od nowatorsko przedstawianych, już w latach 60-tych! ciał kobiet, poprzez projekty komercyjne, na kolażach powstałych ze zdjęć przedstawiających przyjaciół kończąc. 

Wszystko odbyło się tak, jak być powinno. Były więc przemówienia, był list i medal "Zasłużony dla Wrocławia" Od samego Prezydenta Miasta. Były też swojskie laurki od wielbicieli talentów Andrzeja. Flesze błyskały radośnie i gęsto. Był też, oczywiście i fotel paradny, na którym jednak beneficjant zasiadać nie chciał. Wygłosił tylko, skonfundowany i szczęśliwy zdań ledwie kilkanaście. Lecz opowiedział w jaki sposób powstało wiele z tych podziwianych przez nas zdjęć w czasach, gdy dysponował ledwie marnymi możliwościami technicznymi. Przywołał też słuszne napomnienia Mamy; Andrzej, jak nie będziesz się uczył, zostaniesz fotografem! 

Część uroczystości, której dłuuugo nie zapomnimy odbyła się w kawiarence w przyziemiu Zamku. Stoły ugięły się od swojskiego jadła; chlebów, smalców i ogórków kiszonych. W barze zaś stały imponujące rzędy butelek trunków rozmaitych. Piłam wino 'bordowe', wąchałam zawartość szklaneczek pozostałych; wszystkie pachniały zacnie. Transowo snuła się muzyczka, którą jeden z kolegów pracowicie kompilował 3 wieczory. Muzyczka z tych co znamy i lubimy bo jej dźwięki towarzyszyły naszej młodości. Snuły się dymki fajek i papierosów, gromkie śmiechy wybuchały a gości... przybywało wciąż i przybywało.

Do dyspozycji był też kosz z odbitkami wielu zdjęć, wybrałam więc sobie kilka. M.in. bardzo młodego i pięknego Palucha w Australii i bardzo zadowolonego z siebie, prężącego kłęby mięśni Molika w Brzezince.  

A gdy wracałam, aach, jaki świat był idealnie cichy i niewinny. I wszystko skrzyło bieluteńko.

14 komentarzy:

  1. Pan Andrzej Paluchiewicz nadal przystojny, sądząc po zamieszczonym zdjęciu! To było Ewo, dla Ciebie , chyba niezwykłe przeżycie, takie oglądanie wszystkich jego zdjęć z ostatnich pięćdziesięciu lat, kawał historii i to do tego jakiej historii! Sama chętnie bym taką wystawę obejrzała, nie tylko ze względu na sztukę fotograficzną autora zdjęć, ale na pamięć o w sumie cudownych czasach... A może kiedyś trafi on ze swoimi zbiorami do Paryża? Byłoby wspaniale! Czy to on był oficjalnym fotografem Laboratorium? Mało piszesz o jego związkach z teatrem...

    OdpowiedzUsuń
  2. holly, przystojny zdecydowanie. Któregoś dnia zamieszczę pewnie i zdjęcie z młodzieńczych czasów, w którego posiadanie weszłam przy okazji wystawy.
    Wystawa robi wielkie wrażenie. Ma to niewątpliwy związek również z miejscem ekspozycji i nadzwyczajnie zaangażowanymi organizatorami. Od 'zdjęć z czasów Grota' Andrzej wolał by się już odżegnać (tak mówił) wciąż jednak proszony jest, i o ich prezentację. Bo, 'oficjalnym fotografem' nie był, to hobby członka zespołu, któremu (jako jednemu z nielicznych) i chciało się i miał na to niepisaną zgodę uczestników zdarzeń.
    Muszę do niego zadzwonić i zapytać, czy widzi możliwość ekspozycji w Paryżu, bo że tam bywa, to pewne. W ogóle ruchliwy z niego człowiek, nie potrafi usiedzieć w miejscu. Pozazdrościć energii i nadzwyczajnej formy!
    Nie pisałam o szczegółach dot. A.P., sądząc że są znane...

    Dodaję zatem, kolejne (nieaktywnie, niestety) treściwsze linki:

    http://www.foto-kurier.pl/co-gdzie-kiedy/pokaz-2187-70-50.html

    http://studente.pl/wroclaw/artykuly/9385/Moj-Grotowski-spotkanie-z-autorem-wystawy-Andrzejem-Paluchiewiczem/

    Mając nadzieję, że nasyciłam (choć trochę) głód informacji, pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ewo, wielkie dzięki! Znakomity fotograf! Czy na zdjęciu ilustrującym wywiad w studente.pl jest na pierwszym planie CIeślak (nie mogę się na niego napatrzyć...cudo!) Grotowski, a ten młody człowiek w czapce to Twój mąż?

    OdpowiedzUsuń
  4. holly, ten młody człowiek to Stanisław Ścierski. Faktycznie, na wielu zdjęciach przypomina Molika.
    Bardzo mnie cieszy, że doceniasz nie tylko kunszt fotografa, ale i urodę niegdysiejszych 'burzycieli'.
    Wczoraj, w związku z rocznicą śmierci Grota, mieliśmy wielką dyskusję programową, dot. 'niedalekiej' perspektywy - 2016 r.(Europejska Stolica Kultury). Powstaje projekt "Laboratorium Dziady", działanie podejmowane w przekonaniu, iż źródła wszelkiej kreatywności osadzone są w idei łączności między pokoleniami... Nikogo ze zdjęcia, które zrobiło takie wrażenie, nie ma już po tej stronie...

    OdpowiedzUsuń
  5. Ewo, Twoja wyprawa do Leśnicy była imponującą podróżą w przestrzeni i chyba niezwykłą w czasie...
    Wystawa Paluchiewicza to wielce kusząca propozycja na ubożuchnej, gdy idzie o fotografię, kulturalnej mapie Wrocławia. Szumnie nazwany Dolnośląskim Centrum Fotografii Domek Romański (genialnie położony przy Placu Nankiera) nie ma się czym pochwalić. Widziana tam przez mnie ostatnio wystawa Stefana Arczyńskiego, wspaniałego wrocławskiego fotografa o olbrzymim dorobku, składała się może z 20 zdjęć i pozostawiła jedynie niedosyt. Świetnie, że odległy Zamek przejął inicjatywę.

    OdpowiedzUsuń
  6. bee, cała prawda. Ode mnie, to 3/4 obwodu wrocławskiego koła. Gdybyż nie trzeba jeździć przez centrum... Od ciebie, wystarczyłaby 10-ka! Powrót do niezwykłych czasów, to nie tylko powrót do zatrzymanych w kadrze zdarzeń. Większość zebranych z okazji obu jubileuszy, kojarzyła się cudnie z tymi pięknymi czasami.
    Co do "Domku Romańskiego", niebawem podziwiać tam będzie można: http://www.okis.pl/site/home/521/n.html "Sztuka i propaganda" 1.02-2.03.13.
    Andrzej wystawiał w Domku również. SIX-TY & JA, 10 bodaj lat temu (?). Ale fakt, mimo 2 poziomów, miejsca na ekspozycje nie ma tam za wiele. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  7. Specjalnie wybrana na tę uroczystość muzyka (w kawiarence w przyziemiu)była znakomita! Andrzejowi grali więc do tańca jego rówieśnicy - żywiołowi The Rolling Stones, lecz "dawali też głos" Lou Reed, John Lee Hooker, Johny Winter, Captain Beefheart. A odpoczynkowymi przerywnikami czyniącymi klimat prawdziwego klubu jazzowego były nagrania z lat 50/60: Wayne Shorter, Jon Henderson, John Coltrane, Roland Kirk, Lee Morgan i inni.

    OdpowiedzUsuń
  8. Dziękuję ci Mistrzu Kompilacji! Sama bym tego nie tylko nie wymieniła, nie spamiętałabym nawet, nijak. To były (są) nazwiska!
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  9. Ewo, obejrzałam, ile się dało, mając do dyspozycji Sieć, a nie korzystając z sieci komunikacyjnej Wrocławia. ;)

    Bardzo podoba mi się nostalgia, w którą ubrałaś swoją notkę. Trochę ona wynika z natury rzeczy: retrospektywa, jubileusz, zdjęcia z przeszłości. Ale specjalny smak ma to, że sobie wyobrażam, jak się tam snujesz (realna i teraźniejsza) wśród jazzowych dźwięków, z winem bordo, połączona z przyjaciółmi i osobna, wyszukująca fotek sprzed lat. Fajnie jeśli trafiły Ci się nieznane lub zapomniane. Wspomniałaś w komentarzach, że wyszperane zdjęcie Palucha i Molika wypłynie niebawem na blogu. Dołączam do fanek młodzieńców sprzed kilku dekad. :)

    OdpowiedzUsuń
  10. tamaryszku, z pewnością znalazłaś w sieci różne smaczki.

    Nostalgia, to właściwe słowo. W sali, która jest widowiskową i w której witano gości, siedziałam sobie dość długo na schodkach, dumając nad zdjęciami przesuwającymi się na ekranie. Patrzyłam też sobie na Grota w majtkach jeno, który w kilku wielkich odsłonach zwisał od sufitu. Wyglądał, jak zwykły 'chłop' wygląda, gdy siedzi sobie na zgrzebnej wsi kurząc papierocha.

    Zamieszczę chłopaków pięknych i młodych, zamieszczę. Palucha zdjęto, gdy Zespół tłukł się po Australii. Molik wypucza się do obiektywu w okolicznościach Brzezinki. Składając się z imponujących mięśni, wyłącznie. Zostaniesz jeszcze większą fanką, obiecuję. :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Molika w Brzezince widziałam - jak antyczny posąg - piękne zwoje mięśni i niesamowity hart (brrrrr) :)

    macham, sarna

    OdpowiedzUsuń
  12. sarno, te mięśnie Molika widać w zbliżeniu, dopiero w kolejnym poście! Hart, hartem, myć trzeba się było (przynajmniej od czasu do czasu), gdy miało się 'nocne czuwania' lub ganiania w grupach - po ciemku, na przełaj - okolicznym lasem.

    Warunki socjalne w ośrodku pracy w Brzezince w latach '73-'75 cechowała 'prostota', dopiero ostatnie 10-15 lat diametralnie je zmieniły. Są łazienki, sypialnie, z prawdziwego zdarzenia kuchnia, kaloryfery, nowe podłogi, szczelne okna i dach.

    W imieniu Molika dziękuję za ten 'antyczny posąg', z pewnością miło mu to słyszeć, gdzie by nie słuchał. Sam nie uważał się nigdy 'za ciacho' :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Zalować ..że w czasach naszego , wspolnego " Gestu" gdzie Andzej stawial swe pierwsze i wybitne kroki....nie mial jeszcze aparatu. Ale w tryptyku Szeksprowskimm zagralismy Hamletów ! On czarnego usposobienia , aja raczej pogodnegon ( białego ).Reżyserowal Jurek Puzielewicz.....

    OdpowiedzUsuń
  14. Natan aronsztam gest obecnie wyjechany..

    OdpowiedzUsuń