Dopytują mnie studenci, czy stażyści Zygmunta, często ci którzy pracują z grupami: jak prawidłowo wykonywać ćwiczenia bo pewnie dokładnie już nie pamiętają, skoro coś nie działa. No właśnie.
Zdają się nie pamiętać podstawowego faktu -"alfabet Molika" to ledwie baza. Baza, która gdy wykonywana bez zrozumienia całej drogi do Celu, gdy nie idzie za nią niezbędny, i precyzyjny, proces może być, wyłącznie, zbędną mitręgą. Wspominać o tym, że i krzywdę można sobie zrobić aż krępujące.
Bo czym'że jest ta metoda, czy zestawem 31. opublikowanych ćwiczeń? Całkiem proste by to było, i nie byłoby o czym gadać w ogóle. I każdy mógłby 'nauczać' tak, jak próbuje wielu skoro może sobie wpisać w CV 'uczeń Molika'.
Jaka jest zatem podstawowa struktura warsztatu Głos i Ciało. Jasna i prosta z pozoru; skoro każdy ma do przygotowania jedną piosenkę i jeden test. Kolejno? wystarczy odnaleźć indywidualne Życie, po doświadczeniu alfabetu ciała. Czekając zaś na szczególny dla siebie moment starać się 'zrobić coś'.
Z. Molik w rozmowie, o swojej pracy, z Eugenio Barbą, ISTA, Krzyżowa 05
Cóż, to Przewodnik wie co powiedzieć, czy jak pokierować procesem by móc pomóc uczestnikowi. Bo celem doświadczonego prowadzącego jest podzielenie się doświadczeniem. A metoda? wbrew pozorom jest kompleksowa:
alfabet, głos, piosenka, tekst. Każdy z elementów uczestnik wykonuje najpierw indywidualnie, a następnie razem ze wszystkimi - z pełnym Życiem - głosem i ciałem. A ćwiczenia Alfabetu? uzupełniają się, i inspirują
powstawanie nowych. Lecz wciąż jest to tylko pewien kanon dotyczący pracy nad głosem poprzez ciało, wciąż ewoluujący. Za każdym razem dochodzi przecież psychika i emocjonalność,
wrażliwość i odczucia. A to wszystko bywa bardzo zmienne. Toteż kolejne spotkanie z tą metodą jest zawsze rodzajem niespodzianki. Bo to nie jest
pedagogika, w której istnieją schematy czy rutyna. Sama praca polega na pewnym przygotowaniu psychofizycznym, jest w niej zatem i element fizyczności. Jest i nauka pewnych zasad (choćby jak oddychać całym ciałem, a nie tylko tzw. organami do tego stworzonymi, czyli wyłącznie płucami).
Prowadzący po wielu latach pracy 'wie' co potrzebne jest, np., aktorowi. Na przykład, bo przecież nie
tylko aktorowi skoro w Studio pracują ludzie różnych zawodów.
O GiC Molik mówił w Książce Voice and Body Work, wgląd w nią można mieć i tu, na tej stronie, gdy otworzyć jej ikonę na marginesie.
"Moją metodą jest znalezienie tego, co jest
właściwą drogą w prawdziwym do kogoś podejściu. I to jest jedynym sposobem by uzyskać rezultaty.
Nie ma czegoś takiego jak metoda, której mogę używać cały czas by osiągnąć
zamierzony rezultat. Muszę odgadnąć i wymiarkować, muszę szukać i starać się.
Muszę wyszukać i dociec wiele. Później tak, ‘dostaję swoje’. Nie, nigdy nie mogę
zrobić tego samego bo każdy jest zupełnie inny. Więc nigdy, przy
najrozmaitszych przecież wyzwaniach, nie angażuję się w tej sam sposób."
Jest też kilka dodatkowych ćwiczeń wspomagających łączenie elementów Alfabetu. Wszystko to służy wyłącznie konstruowaniu ‘języka ciała’. I trzeba
nauczyć się tych działań, tych akcji, na pamięć. Trwa to zazwyczaj dwa pierwsze dni. Kolejno konstruuje się z tych akcji całe
sentencje (czy, gdy kto woli, sekwencje) by zbudować 'indywidualną mowę ciała’. Co oznacza; poruszać się w czasie stażu z
użyciem zapamiętanych akcji ucząc się improwizować z ich użyciem. Po to, by móc utworzyć
indywidualne Życie.
Kiedy Życie jest znalezione, poprzez
improwizacje (zatem częściowo poprzez mózg a częściowo poprzez organizm) sprowadza do mózgu wspomnienia. W
trakcie wielodniowego wspólnego przebywania wydarza się to w bardzo naturalny
sposób. W pewnym momencie pamięć przybywa; pamięć przyjdzie na pewno. Bo kiedy Życie jest już znalezione, poprzez organizm sprowadza wspomnienia do mózgu. Życie, gdy jest znalezione, ma też swój fizyczny i wokalny kształt.
Znalezione, kolejno trzeba przedstawić. wraz z tekstem czy piosenką. Ta kwestia to jeszcze inna kwestia. Bo można to wyrazić
zarówno przez energię, ze wszystkimi rezonansami, jak i poprzez melodię z muzyką.
Kiedy mówię - z muzyką mam na myśli muzykę z ‘tego Życia’; osobistą kreację
muzyki z tekstem. Nie tylko melodię czy melodyjkę, to powinno być jak pieśń. A
później mówienie musi być takie samo jak ta pieśń. W zastanej rzeczywistości następnym
krokiem jest adaptowanie - dostrojenie dużego monologu ponad tą muzyką. To nie
może być zbyt łagodne, to musi bazować na, raczej, osobistych emocjach. Następnymi po przejścia są złożone etapy tej podróży.
Przekazywanie doświadczeń, tu właśnie kryje się 'tajemnica' konieczności pracy z przewodnikiem. Po raz kolejny zacytuję Molika: Myślę, że to musi wydarzać się w naturalny
sposób. Jeśli jesteśmy razem jeden, dwa, trzy lub pięć dni transmisja musi się
odbywać w sposób bardzo naturalny. Bo jak można sobie wyobrazić inaczej, jak
mogłoby być inaczej? Że co, że chciałbym zrobić to świadomie? Ja nie mogę tego
zrobić świadomie. Robię to poprzez bycie razem z uczniem. Razem, oznacza że
wymieniamy coś między sobą. I takim jest ten proces. Jest wzajemnym procesem.
To staje się, to wkracza - tak właśnie. Bo ja nie staram się uczyć, nie jestem
nauczycielem. Jestem niczym przewodnik usiłujący poprowadzić każdego. By pokazać
mu drogę, ścieżkę. To wszystko. A każdy stara się podążać za mną, reagować na
mnie; transmisja i przekazywanie doświadczeń przechodzi tą drogą. Nie ma tu analogi, z tym że
wiele wyjaśniam by uczeń stawał się coraz bardziej pojętny i mądry. Bo nie to
jest sednem naszej relacji.
Wspomnę jeszcze o niezbędnym elemencie pracy stażowej. O spotkaniu z Nieznanym. Bez kontaktu z Partnerem Nieznanym, bez kontaktu z tym stanem praca nad odzyskaniem głosu nie istnieje. Jeśli chce się pracować metodą praktykowaną przez Zygmunta Molika.
... Po kilku dniach, 2 lub 3, organizm
- każdego - zaczyna przechodzić przez indywidualne poszukiwania. Poprzez (w
głąb) Nieznanego. I nie zamierzam się tłumaczyć co do możliwości czy
bogactwa Nieznanego. Lecz taka rzecz istnieje. Tak jest! A więc możliwym jest
aby ją odnaleźć. Ktoś znajdzie to w pierwszym dniu (mam na myśli trzeci dzień, ponieważ
jest to pierwszy dzień poszukiwań w tego rodzaju badaniach), ktoś znajdzie je w trzecim dniu, i oczywiście ktoś w ostatniej chwili.
Fot. Karol Jarek, staż V&B marzec 2013 Wrocław, prowadzony przez sukcesora JORGE PARENTE